Wiosenny konkurs z książką „Zagubiona” Katarzyny Michalak – wyniki!

9 kwietnia 2019, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Wiosna już w pełni, czas więc na wyniki konkursu z wyjątkową książką – tym razem mamy dla Was wspaniałą nowość od Wydawnictwa Mazowieckiego, wydaną właśnie pod naszym patronatem!

Pytanie konkursowe brzmiało: „Jak wspominasz swoją pierwszą miłość?”

Dziękujemy, że podzieliliście się z nami swoimi wspomnieniami i przeżyciami – 3 najciekawsze i najbardziej oryginalne odpowiedzi nagradzamy świetną powieścią w sam raz na wiosnę: „Zagubiona” Katarzyny Michalak!

Oto nagrodzone wypowiedzi, które ujęły nas całą gamą emocji i poczuciem humoru:

Emi:
Moją pierwszą miłością, a było to, zaraz, niech wezmę Bilobil … czterdzieści parę lat temu (miałam jakieś cztery, może pięć lat), był Janek Kos z „Czterech pancernych…”. Na widok jego tlenionej blond grzywy ogarniały mnie takie ciepłe uczucia, że ku uciesze rodziny ze wstydu wchodziłam pod stół. Pół wieku minęło, ale na widok Pana Gajosa zawsze poprawia mi się humor, niezależnie od faktu, że uważam go za jednego z najlepszych aktorów na świecie. Gorąco pozdrawiam, Panie Januszu!

MRoooo:
Minęło już 9 lat, a ja zawsze porównuję każdego mężczyznę z moją gimnazjalną miłością. Imponował mi swoją cierpliwością i determinacją. Nie byłam nim zainteresowana, a mimo to się nie poddawał. Był obok, kiedy głupio się zakochiwałam, zawsze mogłam na niego liczyć. W końcu moje serce postanowiło dać mu szansę. Biegały za nim wszystkie dziewczyny, a on wybrał właśnie mnie. Szkolny korytarz już zawsze będzie mi się z nim kojarzył, mieliśmy nasz parapet, naszą ulubioną ławkę. Ciemną i zimną szatnię, w której wręczył mi czerwoną różę i wcisnął pierścionek na palec. Do tej pory pamiętam szumiący wiatr we włosach, kiedy zabierał mnie na motocyklowe rajdy. Spacery po łące, śpiew ptaków i jego czułe oraz delikatne dłonie. Czekoladowe oczy, pełne usta, na których zawsze gościł uśmiech.
Pomimo, że nasze drogi się rozeszły, to zawsze będę o nim myśleć z lekkim drżeniem serca, a jego imię zawsze będzie przyspieszało bicie mojego serca.

yellov:
Tak naprawdę moją pierwszą miłość przeżyłam w wieku prawie 30 lat… Wcześniejsze to były typowe zauroczenia, w każdym razie nic stałego ani nawet dającego się zapamiętać na dłużej. On był moim podwładnym, o 5 lat ode mnie młodszym, na dodatek byliśmy w okolicznościach, w których etyka nie pozwalała na nic więcej niż oficjalny kontakt… I był już w stałym związku – miał dziecko, potem drugie… A ja do dziś, choć minęło już kilka lat od naszego ostatniego kontaktu, jestem przekonana, że to był mężczyzna przeznaczony dla mnie, tylko miałam takiego pecha, że wszystko stało nam na przeszkodzie… Jego zobowiązania, moja funkcja… Chciałabym kiedyś spotkać kogoś choć w 80% podobnego do niego… Miałam wrażenie, że znamy się od lat, a jego głos, spojrzenia, dotyk sprawiały, że czułam się jak nastolatka… Dzięki temu, że pojawił się na mojej drodze, przeżyłam coś naprawdę pięknego, choć nie było nam dane zaznać intymności, ale to uczucie miało tak wiele barw i dało mi tyle ekscytujących wrażeń, że do końca życia będę je wspominać z uśmiechem…

Serdecznie gratulujemy!

Regulamin naszych konkursów znajdziecie TUTAJ

 

Oto nasza nagroda:

„ZAGUBIONA” – II Tom bestsellerowej „Pisarki”.

Pierwsza miłość, pierwszy pocałunek, pierwszy mężczyzna… Nie tak łatwo zapomnieć, trudno wyleczyć złamane serce, szczególnie jeśli kochałaś pierwszy raz.

Weronika – zdradzona, opuszczona, załamana – próbuje odnaleźć się w świecie, gdzie najbliżsi, którzy powinni cię wspierać, wciąż ranią, a pomocną dłoń podają obcy. Przyjaciele. To oni nie pozwalają się poddać i całkiem zrezygnować z walki o odrobinę szczęścia.

Drugi tom nie-autobiografii Katarzyny Michalak wstrząśnie Czytelnikiem może bardziej niż pierwszy. Dopiero teraz bohaterowie tej opowieści poznają, co to znaczy prawdziwe życie i jak los potrafi być przewrotny…

CZYTELNICZKI O TRYLOGII AUTORSKIEJ:

 

Katarzyna Michalak rozwija skrzydła! „Zagubiona” to powieść bardzo dojrzała, wzbudzająca w czytelniku gamę skrajnych uczuć. To historia, którą Autorka nosiła w sercu wiele lat – czuć to w każdym napisanym w „Zagubionej” słowie. To powieść której nie można zapomnieć, tak bardzo jest wstrząsająca…

OlgaS

 

„Zagubiona” to piękna kontynuacja „Pisarki”. Katarzyna Michalak nie oszczędza Weroniki i Wiktora, dwójki bohaterów swej najnowszej powieści, rozgrywając ich losami wytrawną partię szachów. Miłość, pasja, radość z budzącego się dnia, przeplatają się na jej kartach z bólem, cierpieniem i mrokiem. Nie mogłam oderwać się od tej książki dotąd, aż nie przeczytałam słowa „KONIEC”. Wierzcie mi – z Wami będzie podobnie!

Klaudia1998

 

Gdy czytałam „Zagubioną” czułam, jakby Katarzyna Michalak opowiada tę historię mnie i tylko mnie. Miałam wrażenie, że wystarczy unieść oczy znad książki, by ujrzeć jak siedzi tuż obok, na fotelu, i trzymając mnie za rękę, przyciszonym głosem opowiada historię Wiktora i Weroniki. Opowiada tak, jakby zwierzała się najlepszej przyjaciółce, a mojemu sercu powierzała swe najskrytsze tajemnice. „Zagubiona” dotknie najczulszych strun w Waszych sercach i wzbudzi najgłębsze emocje – ja do tej pory czuję na ustach słony smak łez…

Ja-Anka

Również my polecamy Wam gorąco tę powieść jako jej patron medialny!

Książka jest dostępna TUTAJ






Możesz śledzić wszystkie odpowiedzi do tego wpisu poprzez kanał .

34 komentarzy do Wiosenny konkurs z książką „Zagubiona” Katarzyny Michalak – wyniki!

  1. avatar krolowa-aniolow pisze:

    Moja pierwsza miłość przyszła niespodziewanie i była gwałtowna jak wiosenna burza… On przyszedł we wrześniu na praktyki do mojego liceum, prowadził lekcje z matematyki i tak z dnia na dzień stałam się najpilniejszą uczennicą, choć wcześniej nauki ścisłe były mi raczej obce… Wodziłam za nim maślanym wzrokiem podczas lekcji, szukałam go na korytarzach podczas przerw, błądziłam popołudniami po mieście w nadziei, że natknę się wreszcie na mój obiekt marzeń…. W tym zauroczeniu nim i jego umiejętnością zaciekawienia swoim przedmiotem pokochałam też matematykę. Praktyki zbyt szybko się skończyły, jego już więcej nie spotkałam, ale zostały wspomnienia i wielki sentyment do imienia „Michał”…

  2. avatar Lucy10 pisze:

    Pierwszą miłość przeżyłam… na pielgrzymce:) Jako 15-latka poszłam na nią z ciocią i kuzynkami… On był ok. 20-letnim wysokim brunetem z niesamowitymi ciemnymi oczami, pracował w służbie medycznej zabezpieczającej pielgrzymkę.. Niestety nie dowiedziałam się nawet jak miał na imię, bo jakoś nie stało mi się nic wymagającego pomocy:/, ale przez te 2 tygodnie zamiast myśleć o wzniosłych religijnych tematach, marzyłam tylko o nim, że wreszcie mnie zauważy… Tak się jednak nie stało, ja jeszcze przez jakiś rok żyłam wspomnieniami i tęsknotą za nim, a poźniej poznałam swojego pierwszego chłopaka – i uleczyłam złamane serce:)

  3. avatar merry01 pisze:

    Moja pierwsza miłość? Zbyszek:) Mieliśmy po 7 lat, ja spędzałam wakacje u dziadka na wsi, a on tam mieszkał po sąsiedzku z rodzicami… Przez cały miesiąc byliśmy nierozłączni, łapaliśmy razem różne wodne żyjątka w przepływającej obok strudze, jeździliśmy rowerami po polnych drogach i chodziliśmy na lody do sklepu w drugiej wsi… Tę beztroskę i jego jasnoniebieskie oczy pamiętam do dziś…

  4. avatar Gosia pisze:

    Moja pierwsza miłość niestety złamała mi serce! Właśnie rozpoczęłam naukę w liceum, gdzie chodził również trzy lata starszy Tomek. Zwariowałam na jego punkcie. Jak to w tym wieku, potrafiłam na każdej przerwie musieć akurat przechodzić obok jego sali. Jedna z koleżanek z klasy go znała, dlatego poprosiłam ją aby nas zapoznała. Tak też zrobiła. Później niewinne pisane na gadu-gadu, które wtedy było tak popularne.
    Zaczęliśmy się spotykać, niewinne spacery, raz nawet zaprosił mnie do domu. Nie pisał często, ale każda jego wiadomość wywoływała u mnie euforię. Spotykaliśmy się od grudnia, więc nadeszły wyczekiwane walentynki, po których wiele sobie obiecywałam. Myślałam, że może w końcu zaczniemy ze sobą być na poważnie, że będzie mówił o mnie jako o swojej dziewczynie.
    Jakże bardzo się myliłam. W ogóle się nie odezwał, a ja postanowiłam nie dać za wygraną i również zamilknąć. Od tej pory znienawidziłam walentynki, a moje złamane serce leczyłam dobrych kilka lat. W ogóle nie potrafiłam sobie poradzić, szukając ukojenia bólu serca w bólu fizycznym. Cięłam ręce, czego teraz bardzo się wstydzę. Na szczęście żaden ślad po tym nie został, serce zagoił cudowny mężczyzna, który później pojawił się w moim życiu i z którym ułożyłam sobie życie.
    Niemniej jednak pierwszej miłości nie wspominam z uśmiechem na twarzy.

  5. avatar lilly pisze:

    Moja pierwsza miłość dopadła mnie już w przedszkolu – Łukasz, bo tak miał na imię – dość niesubtelnie wyrażał swoje zainteresowanie mną, ciągnąc za włosy i chowając moje kredki, ale wszystkie koleżanki mi zazdrościły, że raczył na mnie zwrócić uwagę!:) A ja właśnie dla niego zaplatałam warkoczyki wieczorem na wilgotnych włosach, żeby rano mieć kręcone włosy, i walczyłam z mamą o ubieranie mnie tak, jak ja chciałam, żeby tylko dalej mu się podobać:)

  6. avatar snoove pisze:

    Moja pierwsza miłość była niewyznana, burzliwa i nieco dziwna, bo ON był o 13 lat starszy! Mieszkał w sąsiedztwie,. pracował jako zawodowy kierowca i to na wyjazdach zagranicznych, więc przeżywałam rozłąkę i tęsknotę właściwie bez przerwy… Ale przez 6 lat nie spojrzałam na nikogo innego, tak mi zawrócił w głowie, nawet o tym nie wiedząc… i choć dziś już z tego uczucia nic nie zostało poza wspomnieniem, to mam poczucie, że straciłam przez niego aż tyle czasu…

  7. avatar Dagny pisze:

    Pierwsza miłość…to dla mnie nie wspomnienie – bo to mój obecny narzeczony:) Mam w nim zawsze oparcie, to w nim znalazłam też najlepszego przyjaciela i fana moich nawet najbardziej zwariowanych pomysłów:) Zakochałam się dość późno, jako 22-latka, więc przeżywam ten stan w dojrzalszy sposób niż nastolatki… Choć trochę mi żal, że nie zdarzyło się to wcześniej ,bo moje życie miałoby pełniejszy smak – taki jak teraz…

  8. avatar Małgorzata P pisze:

    Moja pierwsza miłość, ta prawdziwa, trwa od prawie 31 lat do dzisiaj i ktoś powie, ze to dziwne, mało spotykane, ale powiem tylko tyle, że chłopak na studniówkę, na raz był potrzebny i tak poprzez kontakty znalazł się student, tancerz idealny i od pierwszego nieśmiałego uśmiechu, kroku, niebieskookiego jak niebo spojrzenia, zaczęły się spotkania, rozkwit miłości a po 5 latach obrączka znajomość tą i miłość, tak na jeden raz, na całe życie :) przypieczętowała :)

  9. avatar IWONA pisze:

    Moja pierwsza miłość to właściwie takie jeszcze dziecięce zauroczenie, bo miałam wtedy 13 lat, a on 14 i takie piękne zielone oczy… Miał na imię Mariusz, i był najprzystojniejszym chłopcem w szkole. Oczywiście nigdy nie dowiedział się o moim uczuciu, po skończeniu szkoły nasze drogi rozeszły się, a parę lat temu ponownie go spotkałam – już jako męża i ojca dwóch córek. Ale na jego widok moje serce jednak trochę zadrżało, gdy znów spojrzałam w te zielone oczy po tylu latach – bo ten sentyment pozostał we mnie chyba już na zawsze…

  10. avatar Fruda pisze:

    A u mnie, hmmm..
    Pierwsza, zupełnie nieświadoma, kompletnie dziecięca miłość- to było 100 lat temu na wakacjach, które spędzałam z rodzicami nad jeziorem. A, że byłam żywym, radosnym i bystrym dzieciakiem mojej uwadze nie umknął jakieś 1o lat starszy chłopak, syn znajomych mojej mamy i taty. To był chyba początek lat 90. Pamiętam, że nosił irokeza i był przystojny jak nie wiem. Mam z nim zdjęcie, wyglądamy jak starszy brat i siostra, no ale ja byłam zauroczona

Dodaj komentarz