„Szczygieł” – recenzja

8 czerwca 2015, dodał: Iwona Marczewska
Artykuł zewnętrzny

„Jeśli za bardzo przywiązujesz się do rzeczy, to cię może zniszczyć. Tylko… jeśli naprawdę przywiązujesz się do przedmiotu, zaczyna żyć własnym życiem, prawda? I czy sens rzeczy, pięknych rzeczy, nie polega na tym, że łączą cię z jakimś głębszym pięknem? (…) to nie musi być przedmiot. To może być miasto, kolor, pora dnia. Gwóźdź, o który może się zaczepić twój los.”

 „Szczygieł” Donny Tartt to uhonorowana Nagrodą Pulitzera opowieść o obsesji wzbudzonej przez przedmiot, o przemijaniu, kruchości życia, iluzji tworzonej przez człowieka i ponadczasowości sztuki. To rozważanie o istocie piękna, poszukiwaniu sensu, wydobywaniu własnego ja z głębin schematów i pragnień, z samego dna samotności.

Carel Fabritius, holenderski malarz epoki baroku, j.p3 227uczeń Rembrandta, w ostatnim roku swojego krótkiego życia stworzył na niewielkiej desce olejny obraz przedstawiający szczygła.
Maleńki ptaszek przymocowany łańcuszkiem do obręczy podajnika, na którym siedzi, wzbudza zachwyt jako przykład trompe l’oeil (malarstwa iluzjonistycznego).
Motywem, wokół którego autorka zbudowała fabułę, jest właśnie ten obraz, stanowiący jedyny stały element w świecie bohatera, który usiłuje pogodzić się z nieodwracalnością utraty bliskich, przemijania czasu zatrzymanego jedynie we wspomnieniach, bohatera, który na naszych oczach zagłębia się w egzystencjalnym chaosie.

Theodore Decker przez kilkanaście lat tworzy zapiski, by połączyć je w niezwykłą historię, podsumowaną głębokim przesłaniem skierowanym do czytelnika. Historia ta zaczęła się, gdy miał 13 lat…
Tamtego dnia wszedł z matką do muzeum, które stało się celem zamachu bombowego. Jako jeden z ocalałych, będąc w szoku opuszcza budynek, wynosząc z niego bezcenne dzieło sztuki – Szczygła. Od tej pory stanie się tułaczem męczonym wyrzutami sumienia, depresją, a jego życie zdominuje bałwochwalcze uwielbienie względem obrazu i niespełniona, granicząca z fanatyzmem miłość do kobiety, pojawi się strach i bolesne poczucie bezsensu.
Jego relacje z otoczeniem brutalnie odsłonią ludzkie słabości, upadki i błędy, odkryją prawdziwą wartość więzi rodzinnych, potrzebę przebaczenia i zdobycia się na odwagę, by przyznać się do winy. Sam Theo postawi na szali zaufanie tych, którzy względem niego okazali się lojalni i brnąc w kłamstwo wplącze się w poważne kłopoty.

j.p3 235„A co, jeśli nasze zło i błędy są właśnie tym, co wyznacza nasz los i prowadzi nas do dobra? A jeśli niektórzy z nas nie trafiliby tam inną drogą?”

„Szczygieł” to połączenie klasycznej powieści o kształtowaniu osobowości (Bildungsroman) z kryminałem.  Mafia, przemyt dzieł sztuki, fałszerstwa, narkotyki, nawet zabójstwo – o to wszystko otrze się Theo, nim zakończy swoją opowieść. Mimo ciążącego nad nią cienia Weltschmerzu, znajdziemy w powieści także pozytywne akcenty, takie jak siła prawdziwej przyjaźni.

Sama książka, wydana przez Wydawnictwo Znak, to obszerny tom w twardej oprawie z obwolutą, liczący 848 stron. Wspaniała okładka przedstawia właśnie „Szczygła”, jedno z niewielu ocalałych dzieł Fabritiusa, który zginął w wyniku wybuchu prochowni w Delft w 1654 roku.

„Cokolwiek uczy nas rozmowy z sobą – jest ważne. Cokolwiek uczy nas wydobyć się śpiewem z rozpaczy. Ale ten obraz nauczył mnie też, że możemy się porozumiewać, pokonując barierę czasu.” – Theo Decker

W końcowych, poruszających rozmyślaniach nad odkrywaniem przez człowieka samego siebie i filozofią życia, zbliżający się do trzydziestki Theo zauważa, że sztuka jest nie tylko środkiem wyrazu dla artystów, ale też dziedzictwem nas wszystkich, wyższą ideą, w której jako ludzkość mamy swój udział, będąc zjednoczeni w doświadczaniu piękna.

Iwona

Dziękujemy Wydawnictwu za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego –
Redakcja






Możesz śledzić wszystkie odpowiedzi do tego wpisu poprzez kanał .

Jeden komentarz do „Szczygieł” – recenzja

  1. avatar Gorgo pisze:

    Książka naprawdę dobra. Coś na miarę klasyków. Nie należy do najłatwiejszych, stąd można nad nią podyskutować.

Dodaj komentarz