Dla swojego ukochanego robimy wszystko, by go zadowolić i tym samym chcemy go mieć na wyłączność – tylko dla siebie. Zawsze uważałam, że jeśli chodzi o zdradę to zawsze przychodzi mi na myśl, że jest to mężczyzny wina – nie wiem dlaczego, ale tak myślałam dopóki … nie zwierzyła mi się przyjaciółka.
Skok w bok – czy warto? – forum >>
Kobieta, która ma wszystko, szczęśliwą rodzinę, super pracę oraz niezależność finansową, postanowiła jeszcze się dowartościować. Nawiązała kontakt z osobą płci przeciwnej , z którą flirtuje. Co gorsza- ona nie uważa tego za zdradę , tłumaczy, że to kolega i z nim może sobie porozmawiać o wszystkim. Nigdy go nie widziała i on jej też i też nigdy nie zamierzają się ze sobą spotkać – ale dla mnie to dziwne. Próbowałam jej wyperswadować znajomość z wirtualnym przyjacielem, ale nie przyniosło to żadnych rezultatów. Według niej przyjaźń nie jest ZDRADĄ, z drugiej strony skoro jest to jej nowy przyjaciel – dlaczego nie poinformowała o tym małym fakcie męża …
Próbowałam jej wytłumaczyć, że zdrada to zdrada – nieważne czy fizyczna, czy psychiczna. Definicja miłości wg. mnie to dbanie i zapewnienie drugiej osobie poczucia bezpieczeństwa. Nie narażanie jej na ból czy cierpienie. To lojalność i wierność.
A może to ja się mylę … ale jedno wiem na pewno, że nie chciałabym, żeby mój mąż flirtował sobie z nową albo starą koleżanką w internecie, nieważne jak by mnie zapewniał – nie czułabym się z tym dobrze. Może ta odmiana zdrady nie boli tak bardzo jak fizyczna …, ale w jakiś sposób mnie by dotknęła, zraniła.
Zapewne obwiniałabym siebie … może monotonia w związku, za mało urozmaicenia… tylko dlaczego nie powiedział o tym mi, dlaczego nie porozmawiał ze mną – tylko uciekł od problemu jak tchórz, w dodatku z kimś obcym …
Dlatego ZDRADA to ZDRADA nieważne czy realna, czy tylko wirtualna… Więcej o zdradzie czytaj TUTAJ
Joanna Sz.