Konkurs z książkami Wydawnictwa Rób To Co Kochasz – wyniki!

20 września 2018, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

 

m11

Miło nam zaprosić Was do wyników kolejnego konkursu z książkami – tym razem od Wydawnictwa Rób To Co Kochasz Do wygrania były 3 zestawy publikacji, które na pewno umilą Wam jesienne wieczory!

Wygrywają trzy osoby, które w komentarzu pod tym artykułem w najciekawszy sposób odpowiedzą na pytanie:

Które Twoje osiągnięcie sprawiło Ci najwięcej satysfakcji? 

Dziękujemy za wszystkie komentarze konkursowe. Oto nagrodzone wypowiedzi:

kobitka:

Jestem DDA (dorosłe dzieci alkoholików). Borykałam się z przeszłością i teraźniejszością przez całe życie. Przepracowałam z psychologami mnóstwo godzin… włożyłam mnóstwo pracy by znaleźć się w miejscu w którym jestem. Co jest moim największym osiągnięciem? PRZEBACZYŁAM. Przestałam obwiniać wszystkich dookoła o to co się działo, czy też dzieje… Rozprawiłam się z przeszłością… Odcięłam grubą kreską to co było… i w tym roku wyszłam za mąż. Założyłam rodzinę. Byłam wreszcie gotowa na to by przyjąć to co dopiero będzie i przestałam żyć w czasie przeszłym i rozdrapywać rany. Nie warto iść w zaparte… PRZEBACZENIE daje siłę przede wszystkim temu, który przebacza… Czuję się teraz lżej i jestem silniejsza emocjonalnie.

Karolina:

Od zawsze ważyłam za dużo… Trzy lata temu powiedziałam: DOŚĆ zbędnych kilogramów! Teraz serio biorę się za siebie – wtedy jeszcze tak myślałam… I owszem nie zaprzeczę udało mi się zgubić 15 kg w pół roku, ale co z tego… Jak nie potrafiłam się zaangażować do końca i nie wytrwałam – kolejna porażka. Czego mnie nauczyła? Myślę, że niczego… Taki ze mnie przypadek… No może jedynie tego, że jeśli wtedy bym dalej walczyła, dziś mój świat mógłby być inny. Inny, znaczy jaki? – może jakiś chłop na celowniku…? A teraz nic – samotna 24-latka z jednym wsparciem, które daje mi MAMA!
Co zostało mi po tamtej „walce”? – zwyrodnienie kręgosłupa i masa dodatkowych kilogramów – i jakby tego było mało, jeszcze więcej kompleksów!  Bo myślałam, że jeśli będę ćwiczyć jak ta Pani w tv, to też będę taka piękna – tylko nie pomyślałam, że ona jest FAKTYCZNIE fit, a nie leń jak ja!
Pewnie, że zazdroszczę rówieśnikom. Czego? Wszystkiego – bo koleżanka ma faceta, a ja nie. Inna jest szczuplejsza, a ja nie i tak wkoło….
Nie potrafię się zaakceptować w żaden sposób!
No nic, po wielkich próbach, kłótniach o nowe podjęcie walki o lepsze zdrowie, nadszedł czas wizyty u neurochirurga – krótko i na temat – lekarz stwierdził: schudnąć, nic poza tym… ?? myślę sobie: „Ile razy już próbowałam…?” Szanowny doktor ze stoickim spokojem tłumaczy, że to mi pomoże, nie będę czuć ciągłego dyskomfortu związanego z chorobą. Może i racja.
Noc spędzona na przemyśleniach, wszystkie za i przeciw.
Mówię sobie: ok, raz się żyje.
Mija dokładnie 17 dni od dnia wizyty u lekarza, a Karolina jest u dietetyka! I szok! Waga pokazuje 108,4 kg przy wzroście 166 cm. „Hola hola co to ma być!! Aż tak się zapędziłam… Wstyd i łzy w oczach „!
Nie ma co ryczeć nad rozlanym mlekiem, tylko brać się w garść i to był ten dzień – 15 lutego! I tak do dzisiaj walczę z ciągłymi wyrzeczeniami, ciągłym stresem. Na koncie -33 kg!!! Bez jakichkolwiek ćwiczeń – po prostu się boję, że znów mogłabym sobie nieświadomie zaszkodzić.
W planach kolejne -10 kg i wtedy będzie sztos.
Po co to piszę…? Hmm, w celu zmotywowania innych babeczek, które nie mają siły, wiary w siebie. Ja nadal nie mam wiary w siebie, walczę każdego dnia o lepsze jutro. Kształtuję charakter na silną babkę, generalnie z dnia na dzień idzie jak po grudzie, ale walczę.
Jakie jest teraz moje życie? Na pewno w trakcie „remontu” pomału żyję swym życiem, a nie tylko je przeżywam.
Dziękuję :)

Jolanta:

Mówili że nie dam rady sama, że to nie dla kobiety, wyszydzali mój lęk wysokości i inne rzeczy. Ale czego się nie robi dla swojej satysfakcji, dla dziecka, dla pokazania innym że jednak podołam! Począwszy od zakupu farby i sprzętów, mebli i drobnostek, poprzez samodzielne malowanie ścian, planowanie mebli, skręcanie ich od podstaw oraz wypełnianie detalami, po pęcherze na dłoniach i bolące plecy. Tak wyglądała samodzielna adaptacja pokoju dla mnie i dla córki. Mam w nim to co kochamy, „zbudowane” własnymi rękami, okupione farbą na nosie i tak naprawdę frajdą urządzania. Swoje centrum dowodzenia. Przepełnia mnie euforia gdy wchodzę do pokoju, gdy córka ma swoje łóżko i biurko, gdzie ściany są w ulubionym kolorze, że czuję iż jestem u siebie, w swoim małym świecie. Żartuję teraz że powinnam zmienić fach i zatrudnić się jako fachowiec od wykańczania wnętrz gdy goście patrzą z aprobatą na efekt.

Serdecznie gratulujemy!

Oto publikacje, które znajdziecie w zestawach nagród:

Czy można dzisiaj dobrze wychować dzieci? – Jacek Pulikowski

CHCESZ WIEDZIEĆ, JAK WYCHOWAĆ DZIECKO NA DOBREGO CZŁOWIEKA?
Nikt za rodziców nie wychowa dzieci, ale mając sprawdzone i konkretne metody, łatwiej poradzić sobie z wyzwaniami wychowawczymi. A ta książka daje prosty plan na kształtowanie dziecka według wartości.

DLACZEGO TEN PLAN UŁATWIA WYCHOWYWANIE?
Nieważne, czy dziecko właśnie się urodziło, czy ma już kilka lub kilkanaście lat. Nieistotne, czy przeszło już bunt dwulatka, czy za chwilę czeka go okres dojrzewania. Jeśli rodzice wdrożą ten plan w życie, łatwiej im będzie rozmawiać na trudne tematy, reagować na złe zachowanie, czy kształtować dobre postawy.

Wystarczy trzymać się konsekwentnie tych prostych zasad, a dziecko…

Zamiast marnować codziennie godziny po szkole na komórce – będzie potrafiło zmobilizować się bez ciągłej kontroli do odrobienia lekcji.
Mimo wielu pokus do złego i łatwego życia bez wysiłku – będzie umiało wybrać dobro, kosztem nawet swojej wygody.
Nawet kiedy zbierze reprymendę za przekroczenie ustalonej granicy, dalej będzie się czuło kochane i akceptowane.
Zamiast bezproduktywnie tracić czas na głupotach, będzie miało motywację, aby oddać się ulubionym zajęciom rozwijającym jego talent.

COOO? TO WYCHOWANIE JEST TERAZ TAKIE PROSTE?
O nie… To kręta droga, na której rozstawionych jest wiele pułapek. Ale mając tę książkę, otrzymasz jasne wskazówki, by nie pogubić się w dzisiejszym świecie.

Dzięki niej, rodzice nauczą się, jak uruchomić w dziecku proces tzw. samowychowania (str. 69).
Pokażą dzieciom, jak żyć według wartości i odróżniać dobro od zła (str. 32).
Ustalą wspólnie z dzieckiem jasne zasady “gry” i… konsekwencje za ich złamanie (str. 122).
Dopilnują, by pociecha w porę odkryła swoje naturalne zdolności (str. 21).

Książkę poleca Wydawnictwo Rób To Co Kochasz

 

Uczyń ze swojego życia Arcydzieło – Krzysztof Zanussi

Wybitny artysta i filozof dzieli się swoim spojrzeniem na współczesny świat. Mówi o życiu, jako o arcydziele, do stworzenia którego wezwany został każdy z nas.

Życie można wygrać i przegrać. Nie nam sądzić całe życie innych, ale nam przychodzi oceniać własne życie
i musimy zdawać sobie sprawę, (…)że przyjdzie rachunek sumienia, który powie, że to w życiu zrobiliśmy dobrze, a to źle. – Krzysztof Zanussi

Wybitny artysta i filozof dzieli się swoim spojrzeniem na współczesny świat.
Mówi o życiu, jako o arcydziele, do stworzenia którego wezwany został każdy z nas.
Z prawdziwą wirtuozerią porusza najważniejsze zagadnienia współczesnej kultury, diagnozuje bolączki człowieka XXI w. i mierzy się z tematem, jak żyć naprawdę, a nie byle przeżyć.
Wszystko to przeplata barwnymi historiami z wyprawy po świecie i zaskakującymi sytuacjami z planu filmowego.

Książka jest dostępna TUTAJ

 

Królowa czy niewolnica? Audiokonferencja – Beata Kołodziej

Dla kobiet, które chcą mieć dobrą relację z samą sobą, najbliższym mężczyzną, rodziną, przyjaciółmi oraz chcą uszczęśliwić siebie i innych. Poznasz, jakie są różnice w męskim i damskim sposobie myślenia oraz skuteczne sposoby na poprawę relacji.

Dlaczego sposób, w jaki dotąd budowałaś relacje nie działa? Pomimo tego, że jako kobieta zostałaś stworzona do relacji.

Większość kobiet, które są naturalnymi ekspertami od relacji, dopasowuje się do męskiego świata, dając sobie narzucić błędny sposób funkcjonowania w tej sferze. Taki styl życia finalnie nie tylko nie służy kobietom, ale unieszczęśliwia także mężczyzn.

Audiokonferencja jest dostępna TUTAJ

Regulamin naszych konkursów znajdziecie TUTAJ

 

Zobacz również:

1. Recenzje książek – sprawdź, co warto przeczytać!
2. Jak czytanie wpływa na rozwój dziecka
3. Konkursy z nagrodami






Możesz śledzić wszystkie odpowiedzi do tego wpisu poprzez kanał .

25 komentarzy do Konkurs z książkami Wydawnictwa Rób To Co Kochasz – wyniki!

  1. avatar outside pisze:

    Jak byłam w 4. klasie podstawówki, moja młodsza siostra miała 5 lat i po wakacjach miała iść do zerówki. Wtedy wzięłam sobie do serca, że muszę ją czegoś nauczyć, żeby w szkole miała łatwiej:) Przez całe wakacje bawiłam się w nauczycielkę i uczyłam ją liter, a następnie czytania… I udało się:) Moja siostra poszła do zerówki już tak wyedukowana, że nudziła się tam, bo już umiała tyle, że spokojnie mogłaby iść do 1. klasy:) A ja przekonałam się już wtedy, jaki mam talent pedagogiczny:) I do dziś jestem bardzo z siebie dumna, że tak skutecznie potrafię nauczać:)

  2. avatar Gabika pisze:

    Nie mam na koncie jakichś wielkich życiowych osiągnięć, ale jestem z siebie dumna za każdym razem jak uda mi się komuś pomóc lub stanę w obronie kogoś, komu dzieje się krzywda bo np. jest słabszy. Bycie przyzwoitym człowiekiem na którego można liczyć to w dzisiejszych czasach też spore osiągnięcie:)

  3. avatar zofya pisze:

    Wyszłam z depresji… Może nie byłoby to wielkie osiągnięcie, ale zrobiłam to bez pomocy specjalistów, leków psychotropowych – wyłącznie samą pracą nad sobą… Jakie to jest trudne, wie tylko ktoś, kto kiedyś przez to przechodził… Walka z samym sobą, bo choroba siedzi w środku i chce zabić, unicestwić całą naszą radość i chęć do życia… Rodzina nie pomoże, nawet najlepsza, trzeba samemu się za siebie wziąć i walczyć z tym rakiem toczącym duszę. Ja wygrałam, choć podświadomie boję się, że kiedyś może wrócić, jak będę miała słabszy okres w życiu… Ale już przynajmniej wiem, jak z nią się zmagać, jestem silniejsza doświadczeniem i przeżyciami.

  4. avatar milagro pisze:

    Zrobienie prawa jazdy! Od zawsze bałam się nawet myśleć o tym, że kiedyś będę kierowcą, na samą myśl o uczeniu się znaków i przepisów przechodziły mnie ciarki i nie rozumiałam, po co koleżanki z liceum idą na prawko. Ale w wieku 30 lat trafiła się wymarzona praca – i jedynym warunkiem do spełnienia było posiadanie prawa jazdy, inne spełniałam.. przełamałam się więc i poszłam na kurs. Pierwsze jazdy to był koszmar dla mnie i instruktora, ale jak już się przyłożyłam do tego, to nawet polubiłam prowadzenie auta. Jeżdżę już 4 lata, bezwypadkowo i nawet mój wujek, zawodowy kierowca autobusów, chwali mój styl jazdy – więc to jest osiągnięcie, z którego naprawdę jestem dumna!

  5. avatar fallovme pisze:

    Moje największe osiągnięcie w życiu to urodzenie dwóch zdrowych córeczek, choć leczyłam się na niepłodność kilka lat i lekarze już właściwie nie dawali mi szans na macierzyństwo… Ale mimo ich wielu wątpliwości, czy uda mi się utrzymać ciążę przy tej ilości problemów hormonalnych i zdrowotnych, jakie wtedy miałam, zdecydowałam się jednak na in vitro. Co prawda poniosłam spore ryzyko i wiele musiałam poświęcić, podporządkowując swoje życie wyłącznie dbaniu o utrzymanie ciąży, ale teraz cieszę się z bycia mamą Julci i Oliwki, bo to najcudowniejsze dziewczynki na świecie! Ubarwiają mój każdy dzień, czuję się bardzo szczęśliwa i dużo zdrowsza, bo mam dla kogo żyć i widzę, jak wiele szczęścia daję też moim dzieciom. Wszystkim przyszłym mamom życzę tyle radości z potomstwa, ile mam ja!

  6. avatar Julia pisze:

    Każdego dnia odczuwam satysfakcję z tego, kim jestem i w jakim miejscu się znajduję. Może nie osiągnęłam jak na razie zbyt wiele, ale żyję, chodzę z podniesioną głową i zasypiam z uśmiechem. Latami walczyłam o ten uśmiech, walczyłam o siebie i o swoje życie. Jestem niesamowicie z siebie dumna, że pokonałam te wszystkie trudności i ciężkie chwile. Byłam z siebie dumna, gdy skończyłam studia, gdy znalazłam pracę, gdy otworzyłam się na drugiego człowieka i wpuściłam go do swojego życia. Jestem dumna z każdego, najmniejszego kroku. Bo każdy mały krok ma wielkie znaczenie. Jestem szczęśliwa – to jest moje największe osiągnięcie, to jest moja największa satysfakcja. I nie mogę doczekać się kolejnych kroków :)

  7. avatar kobitka pisze:

    Jestem DDA (dorosłe dzieci alkoholików). Borykałam się z przeszłością i teraźniejszością przez całe życie. Przepracowałam z psychologami mnóstwo godzin… włożyłam mnóstwo pracy by znaleźć się w miejscu w którym jestem. Co jest moim największym osiągnięciem? PRZEBACZYŁAM. Przestałam obwiniać wszystkich dookoła o to co się działo, czy też dzieje… Rozprawiłam się z przeszłością… Odcięłam grubą kreską to co było… i w tym roku wyszłam za mąż. Założyłam rodzinę. Byłam wreszcie gotowa na to by przyjąć to co dopiero będzie i przestałam żyć w czasie przeszłym i rozdrapywać rany. Nie warto iść w zaparte… PRZEBACZENIE daje siłę przede wszystkim temu, który przebacza… Czuję się teraz lżej i jestem silniejsza emocjonalnie.

  8. avatar Anna pisze:

    Jestem osobą która w ogóle nie wierzy w swoje możliwości i zawsze stawia siebie na przegranej pozycji. Rzadko kiedy potrafię doceniać to co umiem i jaka jestem. Osiągnięć nie mam wiele ale jest kilka z których jestem dumna. Jednym z nich jest przełamanie nieśmiałości i przejechanie 600 km pociągiem po to aby poznać chłopaka z którym pisałam mailowo. Chłopak okazał się niewypałem ale dzięki niemu poznałam moją drugą połówkę z którą wiodę wspólne życie. Właśnie wczoraj tj 24 września nam stuknęło 15 lat. Każdy powie „phi, co to za osiągnięcie faceta poznać!”. Dla mnie to było bardzo dużo gdyż do 22 roku życia ani jeden facet się mną nie zainteresował, tkwiłam w kompleksach małego biustu, dużej pupy, nietwarzowej fryzury i ukrytych nieodwzajemnionych miłości. Płakałam po nocach i chciałam się zabić bo tak bardzo tęskniłam za miłością. W sylwestra 2003 pierwszy raz nie pomyślałam sobie życzenia „znaleźć miłość”. Właściwie to poszłam spać po tzw dobranocce. Tak więc rok zaczął się fatalnie a skończył cudnie. Do tej pory się zastanawiam jak ja to zrobiłam że ruszyłam w przód i mimo niewiary sama sobie znalazłam męża (który tak jak ja jest bardzo nieśmiały). Wiedziemy spokojne życie, wychowujemy dwójkę dzieci i jakoś leci. Nie wychylamy się do przodu. Cieszymy z tego co mamy. I cieszymy że nasze drogi tak się ładnie splotły.

  9. avatar Gosia pisze:

    Najwięcej satysfakcji sprawiło mi samodzielne znalezienie pracy już w miesiąc po skończeniu studiów. Była to moja pierwsza prawdziwa praca i od razu w zawodzie. Oczywiście, nie była to praca marzeń, bo robiłam wszystko czego inni robić nie chcieli. Początkowo też nie dostałam umowy o pracę, bo dali mi dzieło, a później zlecenie i dopiero umowę o pracę. Powoli wdrożyłam się w swoje obowiązki i z czasem polubiłam nawet tą pracę. Przepracowałam tam trzy i pół roku. Kiedy znajomi chwalili się, że mają super pracę, którą im załatwił ojciec, wujek, czy inny krewny byłam naprawdę dumna, że swoją pracę znalazłam zupełnie bez niczyjej pomocy! Może i nie była idealna, ale przecież wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma! A satysfakcja z samodzielnego znalezienia i nie liczenia na niczyją łaskę jest ogromna!

  10. avatar Karolina pisze:

    Cześć ! ?
    24 wiosny i setki tysięcy prób walki z własnym „ja”. Każda niezależnie od długości trwania zawsze kończyła się klęską.. To było moje drugie imię… choć na pierwsze mi Karolina ?
    Trzy lata temu powiedziałam: DOŚĆ! Teraz serio biorę się za siebie – wtedy jeszcze tak myślałam… I owszem nie zaprzeczę udało mi się zgubić 15 kg w pół roku, ale co z tego… Jak nie potrafiłam się zaangażować do końca i nie wytrwałam – kolejna porażka. Czego mnie nauczyła? Myślę, że niczego… Taki ze mnie przypadek… No może jedynie tego, że jeśli wtedy bym dalej walczyła, dziś mój świat mógłby być inny. Innym znaczy jaki? – może jakiś chłop na celowniku…? A teraz nic – samotna 24-latka z jednym wsparciem, które daje mi MAMA! ❤
    Co zostało mi po tamtej „walce”? – zwyrodnienie kręgosłupa i masa dodatkowych kilogramów – i jakby tego było mało, jeszcze więcej kompleksów! ? Bo myślałam, że jeśli będę ćwiczyć jak ta Pani w tv, to też będę taka piękna – tylko nie pomyślałam, że ona jest FAKTYCZNIE fit, a nie leń jak ja ?
    Pewnie, że zazdroszczę rówieśnikom. Czego? Wszystkiego – bo koleżanka ma faceta, a ja nie. Inna jest szczuplejsza, a ja nie i tak wkoło….
    Nie potrafię się zaakceptować w żaden sposób!
    No nic, po wielkich próbach, kłótniach o nowe podjęcie walki o lepsze zdrowie, nadszedł czas wizyty u neurochirurga – krótko i na temat – lekarz stwierdził: schudnąć, nic poza tym… ? myślę sobie: „Ile razy już próbowałam…?” Szanowny doktor ze stoickim spokojem tłumaczy, że to mi pomoże, nie będę czuć ciągłego dyskomfortu związanego z chorobą. Może i racja.
    Noc spędzona na przemyśleniach, wszystkie za i przeciw.
    Mówię sobie: ok, raz się żyje.
    Mija dokładnie 17 dni od dnia wizyty u lekarza, a Karolina jest u dietetyka! I szok ? Waga pokazuje 108,4 kg przy wzroście 166 cm. „Hola hola co to ma być!! Aż tak się zapędziłam… Wstyd i łzy w oczach „!
    Nie ma co ryczeć nad rozlanym mlekiem, tylko brać się w garść i to był ten dzień – 15 lutego! I tak do dzisiaj walczę z ciągłymi wyrzeczeniami, ciągłym stresem. Na koncie -33 kg!!! Bez jakichkolwiek ćwiczeń – po prostu się boję, że znów mogłabym sobie nieświadomie zaszkodzić. ?
    W planach kolejne -10 kg i wtedy będzie sztos.
    Po co to piszę…? Hmm, w celu zmotywowania innych babeczek, które nie mają siły, wiary w siebie. Ja nadal nie mam wiary w siebie, walczę każdego dnia o lepsze jutro. Kształtuję charakter na silną babkę, generalnie z dnia na dzień idzie jak po grudzie, ale walczę.
    Jakie jest teraz moje życie? Na pewno w trakcie „remontu” pomału żyję swym życiem, a nie tylko je przeżywam.
    Dziękuję ? ❤

Dodaj komentarz