„Świt Zmierzchu” – recenzja

18 kwietnia 2012, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Świt Zmierzchu
Czarne Kamienie, Księga IX
Anne Bishop

Książki A. Bishop są jak tęcza, a każda jej barwa nieustannie zachwyca. Trudno ich nie kochać, a lubię gdy książki same zmuszają mnie do kochania. Oszczędza mi to wysiłku, który musiałabym wkładać w zmuszanie siebie samej do darzenia ich uczuciem. A ten świat po prostu uzależnia…
Świt Zmierzchu” na skrzydłach swoich czterech opowieści zabiera nas w przeszłość, w zakątki historii, które zostały niedopowiedziane, zgubione w wirze wątków głównych, a teraz pozwalają nam na nowo odetchnąć tym światem i wywołanymi implikacjami. Autorka powraca do Surreal i Domu Strachu, a także jej nieszczęsnego, nieudanego związku z Falonarem. Znaliśmy tylko zakończenie tego romansu, mamy więc możliwość odkrywania nowych faktów, które wcześniej nie zostały opowiedziane. Możemy prześledzić także losy romansu Królowej Sylvii i Saetana, który wielokrotnie wspominany, nigdy nie został dokładnie przedstawiony. Fantastycznym zwieńczeniem serii jest jednakże opowiadanie o przyszłości oraz moim ulubieńcu czyli życiu Daemona po odejściu w Ciemność Jeannelle, miłości jego życia. Jest to historia, która oczarowuje i wzrusza, po stokroć jednak wykańcza dzieło, dopisuje wszystkie kropki nad „i”, zamyka z donośnym hukiem sagę, pozostawiając smutek, gorącą lecz nieco gorzką łezkę w kąciku oka, ale także zdumienie i zachwyt, że autorce po tylu tomach opowieści nadal udaje się zaskakiwać i to w najbardziej oryginalny sposób, który sprawia, że zaliczam ją, do jednej z najwspanialszych pisarek fantastycznych. Mistrzyni słowa, opowieści, wirtuoz gry na emocjach czytelniczych. Tak postrzegam Annę Bishop, a ostatnia część cyklu dowodzi tego faktu niezbicie.
Jak we wszystkich tomach znajdziemy tutaj ów niesamowity klimat Czarnych Kamieni, konfliktów, brutalności i krwi, ale także eteryczną, zawiłą fabułę miłości, która nie zawsze jest szczęśliwa, poprawna lub możliwa. Mimo ogromnej wiedzy, którą już posiadamy, nadal natrafiamy na słodką tajemniczość, która niczym szepty we mgle otacza nas swoim czarownym westchnieniem. Podążamy labiryntem przeszłości i przyszłości, odkrywając zakurzone perły, odnajdując pocieszenie. Wkradamy się w serca i umysły bohaterów, których już znamy, a jednak nadal są dla nas intrygującą zagadką, nowym rebusem, którego zaskakująca złożoność, pozwala nam dostrzegać nowe rysy, głębokość i wielowymiarowość oblicza i charakterów. Dopowiedzenia spajają nam perspektywy, ujednolicają horyzont poznawczy, aż dochodzimy do momentu, kiedy autorka nie chce już nic więcej powiedzieć, milknie zwiastując koniec. Pozostaje jedynie wyobraźnia, która rozpalona i pobudzona, podsuwa nam dalsze wnioski, własne interpretacje. Dzięki temu opowieść ma szansę żyć dalej, jak tylko sami zechcemy.
Bardzo trudno jest pożegnać się ze wspaniałymi bohaterami, światem, który ubarwił mi wiele wieczorów, który karmił moją wyobraźnię milionami emocji od ciepłych wzruszeń po wstręt i obrzydzenie. Mam jednak świadomość, że książka obdarzona takim uwielbieniem, może ponownie mnie urzekać, jeśli tylko ponownie po nią sięgnę. Mimo, że już wszystko zostało opowiedziane, na pewno jeszcze nie jeden raz powrócę w te krainy, meandry ludzkich dusz i pragnień, opowieści, które zawsze zostaną na dnie mojej duszy i w mojej krwi. I życzę podobnych wzruszeń wszystkim, którzy mają ochotę i odwagę zatańczyć z Sadystą…
Marta D.
Książkę poleca Wydawnictwo INITIUM, do kupienia tutaj:
http://www.initium.pl/oferta/szczegoly/swit-zmierzchu
 
Cykl Czarne Kamienie obejmuje następujące tytuły:
1. Córka Krwawych
2. Dziedziczka Cieni
3. Królowa Ciemności
4. Serce Kaeleer
5. Splątane Sieci
6. Niewidzialny Pierścień
7. Przymierze Ciemności
8. Pani Shaladoru
9. Świt Zmierzchu
 
Nasze recenzje:
https://urodaizdrowie.pl/corka-krwawych-recenzja
https://urodaizdrowie.pl/dziedziczka-cieni-recenzja
https://urodaizdrowie.pl/krolowa-ciemnosci-recenzja
https://urodaizdrowie.pl/serce-kaeleer-recenzja
https://urodaizdrowie.pl/splatane-sieci-recenzja
https://urodaizdrowie.pl/niewidzialny-pierscien-recenzja
https://urodaizdrowie.pl/przymierze-ciemnosci-anne-bishop-recenzja
https://urodaizdrowie.pl/pani-shaladoru-recenzja
Dziękujemy serdecznie Wydawnictwu INITIUM za udostępnienie egzemplarza promocyjnego
Redakcja






Możesz śledzić wszystkie odpowiedzi do tego wpisu poprzez kanał .

Jeden komentarz do „Świt Zmierzchu” – recenzja

  1. avatar KlaudiaaK pisze:

    Dokładnie jak przeczytałam na początku recenzji, ja również czasem po przeczytaniu książki czuję, że dało mi coś więcej niż kilka fajnych słów, czy zdań, które często cytuję. I wtedy wiem, że to coś więcej, niejakie uczucie rodzi się pomiędzy książką a mną. Coś takiego, że jak patrzę na nią to czuję coś, czego nie potrafię nazwać. Myślę, że wywołane jest to pewnymi zbiegami podobieństwa książki do życia, choć są to całkowicie inne światy. Uwielbiam czuć, że to, co czytam to nie są puste opowiadania, których po kilku dniach już nie pamiętam, ale jest to czymś głębszym, tym, co pozostaje w pamięci na długo.

Dodaj komentarz do KlaudiaaK