Marta wkracza do świata Adellé Spa

29 listopada 2010, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny
Jeśli się na coś czeka to przyjemność jest podwójna. I piszę to z pełną świadomością wypowiadanej frazy, nie frazesów. Ale nadchodzi wreszcie ten dzień, a właściwie w moim wypadku, ten poranek…
Niby sobotnie dni powinny być leniwe i rozpoczynać się kawą podawaną do łóżka. Jednak ten jeden, jedyny, był wyjątkowy od samego przebudzenia. Bardzo wczesnego, musiałam bowiem zorganizować mnóstwo rzeczy i wyszykować się do wyjścia, a dokładniej do wyjazdu. Jak to wyglądało? – mnóstwo zamieszania, kawa na stojąco, makijaż w pośpiechu, ubieranie, odstawienie syna do babci, pakowanie niezbędnych drobiazgów. I niby tylko tyle. Jednak musiało coś się stać i być nie tak. Zawsze tak jest. Normalne. I co tym razem? – no niby tylko spadł śnieg. Ale nie taki pierwszy, byle jaki, tylko taki prawdziwy, z ogromnymi płatkami targanymi wiatrem na wszystkie strony i przykrywający każdą wolną powierzchnię mokrą, śliską kołderką. Efekt – jazda po nawierzchni śliskiej jak lodowisko, w żółwim tempie, bo oczywiście „zima zaskoczyła drogowców”. Dla mieszkańców innej części Polski, niż Podkarpacie, należy się drobne wyjaśnienie. Drogi podkarpackie różnią się nieco od prostych, szerokich nawierzchni Polski centralnej, czy północnej. U nas drogi są wąskimi tasiemkami, ułożonymi serpentynami po wzniesieniach i dolinkach, co w okresie letnim jest wspaniałą atrakcją turystyczną, natomiast zimą – wyzwaniem dla każdego, nawet najlepszego kierowcy (za jakiego uważam swojego tatę). Mieliśmy do pokonania jedynie 64 km, tyle bowiem wynosi odległość do Rzeszowa, czas jazdy wydłużył się jednak niemal trzykrotnie. Ale dotarłam, z niewielkim poślizgiem na czas i oto wystarczyło pociągnąć za drzwi i wkroczyć do innego świata. Świata Adellé Spa…

Wchodząc z zimnej, brudnej ulicy w takie miejsce jak Spa, człowiek doznaje swoistego szoku. To mniej więcej tak, jak przejście Harrego Pottera z Dziurawego Kotła na ulicę Pokątną (dla ignorantów literaturowych, wyrazy współczucia). Otulił mnie zapach (to pierwsze i w moim wypadku niezwykle istotne wrażenie). Subtelna nuta, tak trudna do określenia, jak kształt płatków śniegu, wniknął w moje zmysły w tempie szybszym, niż  mrugnięcie okiem. Blask świec, stonowana poświata punktowych świateł, biel mebli, zieleń pięknych kwiatów doniczkowych odbiły się w moich rozszerzonych źrenicach, zdumiewając je harmonią i artystycznym posłuszeństwem detali. Kołderka ciepła i przytulności owinęła się wokół mnie po pierwszych dwóch krokach, a dalej czekał na mnie jedynie uśmiech…

Kilka zwykłych formalności i oto leżałam już owinięta w śnieżnobiałe pelerynki, na mięciutkim, wyprofilowanym fotelu, gotowa na czekające mnie przyjemności. Jeżeli uważna czytelniczka spodziewa się fachowego opisu zabiegu, mogę już w tym momencie ją rozczarować i odesłać do innych artykułów informacyjnych. Zamknęłam bowiem oczy i zgodnie z miłą sugestią odpłynęłam w głąb swoich myśli. Mój mózg od tej pory rejestrował już jedynie przyjemność. Delikatny, pachnący peeling, zbawienna moc masażu, maseczka naciągająca te paskudne zmarszczki (których naprawdę nie potrafię polubić), kolejne warstwy delikatnie pachnących mazideł, docierały do mnie poprzez zbawienną moc dotyku, a rozleniwione zmysły odbierały jedynie zmiany temperatury, konsystencji i woni. Nawet nie wiem w którym momencie zorientowałam się, że paskudny zatokowy ból oka, który towarzyszy mi od początku jesiennej szarugi, odpłynął w niebyt i pozostała tylko błogość. I tak właśnie się czułam: lekka jak piórko, czysta jak kryształ, nieziemsko wolna…
Jeżeli można stopniować uczucie zadowolenia, to moje sięgnęło górnych granic w stopniu najwyższym. Mówiąc paskudnie wyświechtanym sloganem – totalny odlot. Jeśli ktoś jest ciekawski i czeka na odpowiedź, czy stałam się piękniejsza, młodsza itp. odpowiem, że oczywiście. Po godzinie cudowności, mogłabym zacząć wierzyć, że istnieją dłonie, które leczą. I nie chodzi jedynie o reperowanie twarzy, dekoltu czy paskudnego bólu, ale także, a może przede wszystkim (?) psychiki. Będąc po raz pierwszy rozpieszczana niczym królowa angielska odnalazłam w sobie radość i samozadowolenie. Uczucie, którego nie da się opisać, nawet najpiękniejszymi słwowami.

Zakończeniem mojego pobytu w Adellé Day Spa była niespodzianka w postaci kosmetycznych prezentów, które stoją już w mojej skromnej łazience. Zwieńczenie pięknego poranka – niczym przysłowiowa wisienka na torcie. (Czyż nie można w takich chwilach uwierzyć w Mikołaja?) I jeśli, ktokolwiek nadal pyta: Jak było?, odpowiem, jednym, jedynym słowem – cudownie. Droga powrotna do domu minęła mi szybko, a syn powitał mnie pytaniem: Mamo, dlaczego się tak uśmiechasz? Musiałam coś odpowiedzieć, więc niezbyt może lotnie i inteligentnie, jak przystało na matkę 11-letniego kawalera odparłam: „Tak sama, do siebie…”
Dziękuję więc Redakcji za ten prezent, który przeszedł moje najśmielsze oczekiwania i wyobrażenia o cudowności zabiegów Spa. Dziękuję też Adellé Spa za każdą minutę w miejscu, które niczym bajka, pozwoliło mi naprawdę poczuć się jak prawdziwa księżniczka. Życzę też wszystkim Waszym klientom takich wrażeń, jakich ja sama, miałam okazję skosztować.

Informacje formalne

dla wszystkich, którzy chcieliby sprawdzić prawdziwość moich słów:
Salon Adellé Spa mieści się przy ulicy Podchorążych 3 w Rzeszowie. Oferuje zabiegi kosmetyczne i pielęgnacyjne – dotyk relaksu i luksusu. Zabiegi kosmetyczne oparte są w głównej mierze na profesjonalnych liniach produktowych, znanych i cenionych marek kosmetycznych tj. m.in:
– Germaine de Capuccini,
– Clarena
– Salco au Naturel.

Salon oferuje:

1. Zabiegi na ciało, m.in.:
– kapsuła NeoQi Harmony Dream,
– Body Health,
– Masaże (orientalny całego ciała, orientalny na cztery ręce, masaż z okładem, masaż kamieniami oraz bambusem),
– Okłady (morski, czekoladowy, wyszczuplający, perłowy, złoty),
– Hand Renewing Programme (pielęgnacja dłoni),
– Wellness Feet (pielęgnacja stóp),
– Perfect Forms Stretchmark Formula (zmniejszanie rozstępów i zapobieganie nowym),
– Stop Gravity Bust. Firming Programme – ujędrnianie i modelowanie piersi i in.;

2. Zabiegi na twarz, m.in:
– Mikrodermabrazja wodna,
– Mikrodermabrazja diamentowa,
– Peeling kawitacyjny,
– Ultradźwięki – sonoforeza,
– Mezoterapia bezigłowa,
– Synergyage – zabieg wspomagający fotoodmładzanie,
– Royal Jelly – zabieg dotleniający, antystresowy,
– Excel Therapy O2 Advanced Youth Extension Programme (profesjonalny program przeciwko starzeniu sie skóry),
– Timexpert Lift (lifting kosmetyczny),
– Collagen Line,
– Eye Vision Line,
– C Plus Energy Programme – For Men (pielęgnacja skóry męskiej) i in.

3. Medycynę estetyczną
– Seria zabiegów HYDROBALANS Restylane Vtal reprezentująca nowa klasę produktów stabilizowanego kwasu hialuronowego;
4. Zabiegi laserowe IPL 200+
– Epilacja
– Fotoodmładzanie
– Redukcja skaz pigmentowych
– Likwidacja trądziku i blizn potrądzikowych.
5. Makijaż permanentny.

W ciągłej sprzedaży dostępne są specjalne zaproszenia (Vouchery), które mogą opiewać na dowolną kwotę i mają formę zaproszenia imiennego. Można nabyć również zaproszenia na wybrane usługi lub pakiety usług. Na zabiegi można umawiać się telefonicznie, biorąc pod uwagę, że czasami trzeba poczekać kilka dni. Klientami Spa są osoby w różnym wieku, zarówno mężczyźni jak i kobiety. Każdy znajdzie coś dla siebie.
Gorąco polecam.

Więcej informacji: http://www.adelle.netiz.pl.

Dodała: Marta



Możesz śledzić wszystkie odpowiedzi do tego wpisu poprzez kanał .

Dodaj komentarz