Czy w biurze matrymonialnym można znaleźć drugą połówkę?
10 września 2010, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Jesteśmy coraz bardziej zabiegani i w natłoku codziennych spraw nie mamy czasu znaleźć drugiej połowy. Nic dziwnego zatem, że biura matrymonialne przeżywają oblężenie i stają się często jedyną szansą na poznanie wartościowego partnera. O kulisach pracy w tej branży rozmawiamy z Panią Elżbietą Kmiciewicz, właścicielką Biura Matrymonialnego „100%” z Biecza w województwie lubuskim.

1. Co zainspirowało Panią do założenia biura matrymonialnego?

Niby proste, a jednak trudne pytanie, bo czy aby na pewno do końca sobie uświadamiam swoje motywy i powody? Bardzo chciałam otworzyć biuro matrymonialne jako młoda, szacowna mężatka. Niestety, mój ówczesny mąż stanowczo się temu sprzeciwił. W swoim życiu zajmowałam się wieloma rzeczami, najpierw byłam skupiona na wychowaniu trójki dzieci, potem pracowałam jako pośrednik i zarządca nieruchomości, przez krotki  moment sprzedawałam w sklepie, wróżyłam z kart (robię to do dzisiaj), w końcu podjęłam pracę jako wolontariusz  w Fundacji  Polska Misja Dobrej Woli, która miała swoją siedzibę w Zielonej Górze i tak naprawdę to tam po raz pierwszy zetknęłam się z problemami osób samotnych. Ale myśl, żeby otworzyć własne biuro matrymonialne pojawiła się znacznie później. A jaka była moja motywacja? Może samotność, może poczucie niespełnienia, czy nie wykorzystanych predyspozycji, a może zwyczajnie chęć pomocy potrzebującym? Jedno jest pewne, że bardzo lubię kontakt z ludźmi, rozmowę, wymianę myśli. Poza tym każdy człowiek jest inny i niepowtarzalny, każdy jest ciekawy i niesie ze sobą wielką niewiadomą. To naprawdę wielkie szczęście mieć możliwość kontaktu z różnymi, ciekawymi osobami.  A to, że nie udaje mi się pomóc każdemu – powoli, choć z trudnością – akceptuję.

2. Jak wspomina Pani, po trzech latach, początki działalności, swoich pierwszych klientów?

 

Początki były trudne. Najtrudniej jest pozyskać pierwszych klientów. Bo cóż to za biuro, które nie ma nic do zaoferowania, nie ma Pań ani Panów? Ja zaczynałam z garstką znajomych, koleżanek, kolegów, których namawiałam do biura, na długo przed jego oficjalnym otwarciem.
Do dziś pamiętam uśmiech na twarzy Pana, który zapisał się jako pierwszy, gdy zobaczył ten mój biedny Katalog. Było w nim zaledwie kilka Pań. A poza tym… zupełnie nie w jego typie. Ale mimo to zapisał się i myślę, że przyniósł mi szczęście.

Jak wspominam pierwszych klientów? Różnie, bo klienci są różni, różne są ich reakcje, zwłaszcza tych, którym pomimo starań, nie uda się znaleźć tej przysłowiowej drugiej połówki. Taki klient za wszystko obwinia biuro, nie szuka winy w sobie tylko – poza sobą. Pamiętam Pana, który zapisał się gdzieś po roku funkcjonowania biura. Umówiłam go z siedemnastoma Paniami, ale każda była „nie taka”, był pełen oczekiwań i wiecznych pretensji, aż w końcu stwierdził, że prowadzę kolejne oszukańcze biuro, bo „biura matrymonialne tylko wyciągają pieniądze za nic” –skonstatował na koniec naszej współpracy. Oczywiście, tacy Klienci, to przypadki szczególne, ale i z takimi przychodzi nam się zmierzyć. Większość klientów wspominam jednak mile, z wieloma utrzymuję stały kontakt. Nawet z takimi, którym nie udało mi się znaleźć partnera czy partnerki na życie. Zapraszają mnie na urodziny, spotykamy się na zwykłe pogaduchy.

3. Jak wiele par i małżeństw udało się Pani skojarzyć?

Nie tak dawno próbowałam policzyć, ileż to związków udało mi się przez te trzy lata pracy skojarzyć. Musiałam posiłkować się archiwum, bo czasami już nie pamiętam imion i nazwisk klientów. Stałych i trwałych związków skojarzyłam około piętnastu, w tym jeden zakończony ślubem. Może nie jest to oszałamiająca liczba, ale i tak jestem z tego dumna. Jest wiele związków, które zawiązują się na „chwilę”, czyli na rok, czasem dwa – tych nie liczę. Nie zawsze się po prostu udaje. Klienci wracają wtedy  do biura, a ja szukam im znowu tej drugiej połówki. Zawsze pozostaje nadzieja, że tym razem się uda i związek będzie naprawdę trwały.

4. Czy były jakieś zabawne, zaskakujące momenty w Pani pracy?

Zabawnych historii było wiele. Tak na szybko nasuwa mi się historia z początków biura, kiedy klientów było jeszcze niewielu i umawiałam ich w konkretnym miejscu i o konkretnej godzinie. Nie podawałam wtedy numeru telefonu kontaktowego, jak to robię dzisiaj. Umówiłam Pana z Panią koło teatru w Zielonej Górze. Jakieś 5 – 10  minut po czasie, zadzwoniła Pani z informacją, że czeka i czeka, a Pana nie ma. Zadzwoniłam do Pana z pytaniem co się stało, co mu wypadło, że nie przyszedł.  Pan z oburzeniem odpowiedział, że jest na spotkaniu, pije z Panią kawę i rozmawiają. I w sumie o co mi chodzi? Cóż się okazało? Pan przyszedł na spotkanie z wielkim bukietem kwiatów, czekał na Panią z drugiej strony teatru. Czekał i czekał, aż w końcu zapytał stojącą nieopodal Panią, czy to z nią jest umówiony. Pani potwierdziła i… poszli razem na kawę. Cóż to była za Pani, Pan do dzisiaj nie wie. Posiedziała z nim, wypiła kawę, podziękowała za kwiaty i sobie poszła. Od tamtej pory już nikogo tak nie umawiam. Podaję klientom numer kontaktowy,  na który wyrażają zgodę. W końcu klientami biura są osoby dorosłe i same mogą ustalić miejsce i godzinę spotkania taką, jak im najbardziej odpowiada.

Zaskakujące? Kiedyś dziwiło mnie wiele rzeczy, właściwie niemal wszystko. Dziwnych i ciekawych historii uzbierałoby się na całkiem grubą książkę. Dzisiaj już chyba nic mnie nie zdziwi i nie zaskoczy. Ani związek ludzi, którzy zupełnie do siebie nie pasują, ani klient, który przyjeżdża do biura o 21.30, bo akurat ma czas, a ja powinnam być do jego dyspozycji, ani desperacja i dążenie po trupach, byleby tylko „mieć partnera”, ani osoby z pierwszych stron gazet, którzy szukają partnera przez biuro,  ani ojciec, który w tajemnicy przed córką szuka dla niej męża i oczywiście on jako pierwszy musi go zaakceptować, ani matki szukające żon dla ukochanych jedynaków, ani klient, który dzwoni po kilka razy dziennie i informuje mnie, że odkurzył czy nastawił pranie, ani osoby wyjątkowo dobre, szczere, uduchowione, które szukają prawdziwej miłości. Chyba nic, ale pewnie się mylę i jeszcze wiele, wiele rzeczy mnie zaskoczy.


5. Proszę opowiedzieć o jednej z par, która poznała się dzięki Pani, a którą  Pani z jakiegoś powodu zapamiętała.

Takich par jest kilka, pamiętam o nich nie tylko dlatego, że się odzywają i potwierdzają, że ciągle są razem i są szczęśliwi. Niektóre pary po dziś dzień szukają wsparcia i pomocy w pojawiających się w ich życiu problemach. Ale jest jedna para, której zetknięcie było na pewno ciekawe, przynajmniej dla mnie. Przyznam, że trochę zaingerowałam i pomogłam losowi. Dwa lata temu był w biurze pan Jan, któremu kończyła się umowa. Odbył wiele spotkań, każde kończyło się rozczarowaniem i zastanawiał się głęboko, czy przedłużać swoją umowę na kolejny rok. Na dwa dni przed końcem jego umowy spotkałam się z panią Anią, kobietą akurat w wieku, który odpowiadałby panu Janowi.  Pani  Ania obejrzała katalog Panów, była taka rozentuzjazmowana ilością ofert i rysujących się przed nią możliwości wyboru, że w zasadzie chciała się spotkać z każdym oprócz pana Jana. Absolutnie nie mój typ, odpowiadała na moją delikatną sugestię. Po rozstaniu się z panią Anią pomyślałam chwilę i… powiadomiłam pana Jana o nowej, ciekawej ofercie, która być może, przypadnie mu do gustu. Pełen niewiary zadzwonił i umówił się z panią Anią. Ona oczywiście w natłoku wybranych ofert, zupełnie nie miała pojęcia, że jest to mężczyzna… zupełnie nie w jej typie. Spotkali się po kilku dniach i ….są ze sobą do dzisiaj. Pani Ania często dzwoni i się śmieje: ”Jesteśmy ciągle razem, a ja niezmiennie kocham mężczyznę… zupełnie nie w moim typie.”
Dodam, że oprócz związków damsko–męskich zawiązało się wiele przyjaźni czy koleżeńskich układów.

6. Jakie metody i kryteria stosuje Pani przy doborze partnerów?

Podstawowym kryterium jest oczywiście to czego oczekuje klient, najczęściej jest to odpowiedni wiek osoby, której szuka, podobne zainteresowania, podobne widzenie świata. Ale w zasadzie najważniejszym kryterium jest wygląd osoby, który musi się mieścić w genotypie danej osoby. Był czas, że korzystałam z różnych testów psychologicznych, tyle, że z perspektywy czasu uważam, że często taki test, zamiast pomóc – przeszkadza. Sprawdziłam to na wieczorkach tanecznych, które organizuję dla klientów. Wiele par zakochało się w sobie wbrew testom i ich wynikom – i stworzyło całkiem udane związki. Oczywiście, często korzystam z astrologii, ale nie każdy chce usłyszeć, że jego związek tak naprawdę w perspektywie – nie rokuje. Są przecież szczęśliwi tu i teraz, jest im dzisiaj z danym partnerem po prostu dobrze. Po co martwić się na zapas? Czasami, wręcz boję się cokolwiek sugerować, bo może być to różnie odczytane.  A miałam już taką historię.

7. W jakich miejscach aranżuje Pani spotkania?

Tak jak wspomniałam wcześniej, dzisiaj podaję klientom taki kontakt, na jaki dają mi  pozwolenie, najczęściej jest to numer telefonu komórkowego, czasem e-mail. Jeśli natomiast idzie o klientów z Niemiec, którzy przyjeżdżają na spotkania z wybranymi paniami, jest to najczęściej zaciszna kawiarnia, gdzie można spokojnie porozmawiać, bez zwracania na siebie uwagi. Tym bardziej, że często na takich spotkaniach obecny jest tłumacz, oczywiście w przypadku, gdy Panie nie znają języka niemieckiego. W pozostałych wypadkach klienci sami ustalają miejsce spotkania. Jeśli idzie o wieczorki taneczne, wybór gdzie pójdziemy potańczyć, zostawiam klientom biura. A wybór jest spory.  Dostaję sporo propozycji od właścicieli pubów czy restauracji, aby u nich zorganizować wieczorek taneczny czy spotkanie.

8.W jaki sposób jest chroniona prywatność osób, które się do Pani zgłaszają?

Oczywiście jak każde biuro matrymonialne, pracuję w oparciu o ustawę o ochronie danych osobowych. Nie będę tutaj wyjaśniała, jakie stosuję zabezpieczenia na komputerze, czy w biurze. Istotne jest, że muszę stosować się do zaleceń ustawy.  Dane kontaktowe klientów udostępniam jedynie osobom, które zostają członkami biura,  podpiszą ze mną umowę, w której zobowiązują się do przestrzegania regulaminu biura. W regulaminie jest jasno określone, że każdy z klientów zobowiązany jest do dyskrecji w stosunku do poznanych za pośrednictwem biura osób, nie przekazywania danych kontaktowych osobom trzecim.  Nie udostępniam na stronie internetowej biura zdjęć klientów, a opis oferty na stronie jest na tyle enigmatyczny, że nie można z niego wydedukować, jaka osoba kryje się za daną ofertą.  Podobnie jest z Katalogami, wysyłam je jedynie osobom, które podpiszą ze mną umowę.

9. Jaka jest średnia wieku osób, które się zgłaszają do Pani?

Trudno mi określić średnią. Tak z dużym marginesem błędu, średnia wynosi 50 lat.

10.Proszę opowiedzieć o najczęstszych oczekiwaniach Panów co do przyszłej  partnerki oraz Pań w stosunku do przyszłego partnera?

Odpowiem trochę asekuracyjnie, a to dlatego, żeby nie narazić się moim klientom. Powiem to, co powtarzam zawsze: każdy marzy o spotkaniu wielkiej, prawdziwej miłości, swojego dopełnienia. Niezależnie od wieku.
Precyzując – Panowie szukają najczęściej kobiet o miłej aparycji, o twarzy, z której emanuje ciepło, spokój, dobroć, zapewne w domyśle – atrakcyjnej. Tak przynajmniej wyrażają swoje oczekiwania w ankiecie. Mało który Pan bezpośrednio mówi, że Pani musi być zgrabna i bardzo atrakcyjna. Chociaż oczywiście zdarzają się i tacy. W rozmowie ze mną skupiają się na najczęściej na pozytywnych cechach charakteru, czułości, kobiecości, gospodarności i w dalszej kolejności – inteligencji.
Panie szukają Panów przystojnych, chętnie zmotoryzowanych, niezależnych, a przy tym wiernych, szczerych, uczciwych, opiekuńczych  i troskliwych – tak najczęściej werbalizują swoje oczekiwania w rozmowie i ankiecie. W domyśle – chętnie zasobnych.
Jest odsetek Pań, które otwarcie mówią: ma mieć twardy portfel. Ale jest to naprawdę odsetek.

11. Czy zdarzył się klient, który był tak bardzo wymagający, że nie  potrafiła Pani znaleźć dla niego odpowiedniej partnerki?

Oczywiście, nie każdemu udaje się znaleźć odpowiednią partnerkę. Byłoby cudownie, gdyby biura matrymonialne miały taką moc sprawczą i stuprocentową skuteczność. A już naprawdę graniczy z cudem znalezienie partnera czy partnerki w ciągu roku współpracy. To naprawdę trudna sztuka!!! A klienci są niecierpliwi.  Często powtarzam moim klientom, cytując Barbarę De Angelis: „Większość z nas poświęca więcej czasu i energii zakupowi nowego samochodu niż temu, kogo wybrać sobie na partnera”. Prawdą jest, że każdy nosi w sobie wyobrażenie swojego idealnego partnera. Ale czy akurat ten wymarzony partner zgłosi się biura matrymonialnego, a jeśli tak, to czy akurat w czasie obowiązywania jego czy jej umowy?

Przyznam, że właśnie teraz mam takiego klienta, ma on szczególne, a może całkiem normalne oczekiwania? Pragnie kobiety inteligentnej, przy tym atrakcyjnej fizycznie, bardzo kobiecej, o ogromnym temperamencie. Znaleźć kobietę, która łączyłaby wszystkie te cechy, jest niezwykle trudno. Podkreślam, że chodzi tu o jego ocenę atrakcyjności, a nie o to, co każda z nas, kobiet, myśli o sobie samej. Ciągle szukam, mam jeszcze trochę czasu. Wierzę, że się uda. Ale tak sobie teraz myślę, że może on po prostu dokładnie wie, z kim chce być? Nie chce być z kimkolwiek, byleby nie być samemu, chce być z tą odpowiednią kobietą? W końcu tu chodzi o jego życie, jego szczęście, jego psychiczny komfort.

12. Czy zgłasza się do Pani więcej kobiet czy mężczyzn i z czego Pani  zdaniem to wynika?

Odpowiem na to pytanie rozdzielając klientów na grupy wiekowe. Ogólnie, najwięcej jest osób w przedziale wiekowym 40 – 50 lat. Tutaj panuje równowaga w ilości zgłaszających się kobiet i mężczyzn. No może  nieznacznie szala przechyla się na stronę mężczyzn. Inaczej, przynajmniej w moim biurze, wygląda sprawa osób po 60-tce. Tutaj zdecydowanie przeważają Panie. I znaleźć im odpowiedniego partnera to naprawdę trudne zadanie.  Dlaczego tak jest? Powodów jest kilka, zapewne Panowie po 60-tce to najczęściej wdowcy, i albo zamykają się w sobie i decydują się na samotne życie, albo z oszczędności poszukują partnerki omijając biuro matrymonialne. To właśnie oni najczęściej negocjują cenę, proponują opłatę za miesiąc przynależności, przy czym oczywiście chcą kontakt do wszystkich Pań z Katalogu.
Wśród osób między 30 – 40 lat przeważają Panowie. Sądzę, że skupieni są na pracy i nie zawsze mają czas, aby samemu poszukiwać tej jednej jedynej. Podobnie rzecz się ma z przedziałem wiekowym do 30 lat. Zdecydowanie więcej zgłasza się Panów. Zapewne Panie radzą sobie samodzielnie, szukając partnera na przykład na portalach randkowych. Panowie natomiast solidnie pracują, nie mają czasu na surfowanie w internecie, poza tym  nie szukają przygód, ale stałego związku, szukają  żony. Oczywiście cały czas mówię o profilu Panów, którzy decydują się na skorzystanie z usług biura.

12. Czy Polki chętnie spotykają się z cudzoziemcami, czy może mają obawy co  do różnic kulturowych, bariery językowej?

Według mojej oceny raczej tak. Niewiele mam Pań, które zaznaczają w ofercie, że cudzoziemiec ich nie interesuje. Może 2 lub 3 Panie? Oczywiście nie zawsze zdają sobie sprawę z istniejących różnic, ale wydaje mi się, że gdy w grę wchodzą uczucia, te nie mają żadnego znaczenia. Jeżeli zaś idzie o barierę językową, myślę, że jest ona do pokonania. Mówię to na bazie moich doświadczeń. Kiedyś również nie mówiłam po niemiecku, dzisiaj radzę sobie nieźle. Są kursy językowe, wystarczy odpowiednia motywacja, a tą bez wątpienia jest miłość. Poza tym, oczywiście w przypadku, gdy Pani nie zna języka,  na pierwszym spotkaniu z Panem z Niemiec obecny jest tłumacz. A i potem często wspieram taką parę, tłumaczę smsy, czy e-maile (bardzo pomocne są translatory). Oczywiście nie mogę ich wspierać dłuższy czas, ale na dobry początek, na zaistnienie związku –  wystarczy.

Podkreślam, że moją opinię wyrobiłam sobie na bazie prowadzenia biura. Niekoniecznie musi się ona pokrywać z doświadczeniami biur o dłuższym stażu i z innych rejonów Polski.

Chciałabym także napomknąć, że natchnęłam do założenia biura panią Agnieszkę z Ciechanowa, która już od dwóch lat prowadzi biuro matrymonialne Subrosa w Ciechanowie. Pomogłam jej na starcie, pokierowałam i zaoferowałam współpracę. To bardzo ciepła i kompetentna osoba.
Wiele osób, które chcą założyć biuro matrymonialne zwraca się do mnie z prośbą o pomoc, zadają pytania. Nigdy nie odmawiam pomocy, ale też każdemu uświadamiam, że nie jest to łatwa praca, to nie tylko podanie Klientowi numeru kontaktowego czy wysłanie katalogu ofert. W tej pracy trzeba być otwartym na drugiego człowieka, jego potrzeby i problemy, trzeba mieć odpowiednie predyspozycje, a kwestie finansowe nie mogą być jedynym i podstawowym motywem działania.

Dziękujemy bardzo za rozmowę.

Więcej informacji oraz dane kontaktowe do Biura Matrymonialnego „100%” można znaleźć TUTAJ


Możesz śledzić wszystkie odpowiedzi do tego wpisu poprzez kanał .

4 komentarzy do Czy w biurze matrymonialnym można znaleźć drugą połówkę?

  1. avatar amadea pisze:

    Oczywiście, że można. Jedni znajdują swoją drugą połówkę na dyskotece, inni w pracy, a jeszcze inni w biurze matrymonialnym. Moja znajoma znalazła swoją miłość w katolickim biurze matrymonialnym http://czysteserca.pl/ więc jak widać każdy sposób jest dobry.

  2. avatar jaś pisze:

    Ola dzięki za informacje o ZS!

  3. avatar AQUARIUS pisze:

    Cyt.
    „Co zainspirowało Panią do założenia biura matrymonialnego?”

    Duża kasa…

  4. avatar ola pisze:

    randki dla katolików – http://www.ZapisaniSobie.pl – serwis jest BEZPŁATNY – istnieje od 2007 roku –
    aktywnych jest tam ok 20 tyś użytkowników – serwis jest moderowany
    moze Wam sie przyda…;)

Dodaj komentarz



Polecamy