W wielu krajach dopracowano się narodowych metod przyrządzania herbacianego napoju. Mają one swoje źródło w kulturowych, specyficznych tradycjach i zwyczajach poszczególnych ludów. Klasycznym sposobem jest metoda chińska, którą – obok metody japońskiej – używa sie za najbardziej prawidłową. Porównajmy te metody, a zobaczymy jak wygląda sztuka parzenia herbaty u innych narodów.
Herbata po chińsku
Historia picia herbaty w Chinach sięga czterech tysięcy lat. Herbata jest niezbędnym napojem w codziennym życiu Chińczyków. Mówi się, że paliwo, ryż, olej jadalny, sól, sos sojowy, ocet i herbata zostały włączone w 7 ważnych sprawach. Częstowanie gości herbatą jest zwyczajem Chińczyków. Podczas wizyty gości w domu gospodarz natychmiast częstował ich pachnącą herbatą i rozmawiał na różne tematy. W 780 roku podczas panowania dynastii Tang, znawca herbaty Lu Yu uogólnił doświadczenia w zakresie uprawy herbaty, jej obróbki i picia. Napisał pierwszą w Chinach książkę o herbacie zatytułowaną „Chajing” /cha- herbata, jing-doświadczenia/. W Chinach spożywanie herbaty przekształciło się już w specjalną kulturę. Ludzie traktowali sporządzenie herbaty i jej picie jako sztukę.
Chińczycy – zgodnie z ich narodowym zwyczajem – zaparzają herbatę nie w czajniczku, lecz w specjalnej czarce z przykrywką, tzw. haiwanie o pojemności 150-200 ml. Haiwan jest naczyniem o specjalnym rozszerzającym się ku górze kształcie, zaś przykrywka znajduje się poniżej górnej krawędzi czarki – tak, że prawie dotyka powierzchni naparu.
Do czarki wsypuje się 4 g suchej herbaty i zalewa się wrzątkiem w 1/2, 2/3 lub 3/4 pojemności naczynia. Po wypiciu 3/4 zawartości haiwana pozostałość zalewa się ponownie wrzącą wodą. Herbatę o wysokiej jakości można zalewać 2- 3- lub 4-krotnie. Czas parzenia nie przekracza zazwyczaj 2 minut, chociaż dla niektórych gatunków herbaty może trwać dłużej – maksymalnie 3-4 minuty. Z haiwana herbatę nalewa się do filiżanki przez szczelinę między naczyniem i przykrywką, a więc w ten sposób, aby nie ulatywał aromat.
Chińczycy używają głównie żółtych, czerwonych i zielonych herbat aromatyzowanych i w zależności od gatunku stosują różne modyfikacje sposobu parzenia, np. przy oolongach bierze się dwukrotnie większą dawkę herbaty tj. 8-10 g na czarkę. Herbatę pije się gorącą maleńkimi łykami, baz cukru i innych przypraw. Jednakże niektóre mniejszości narodowe, które używają prasowanych herbat czarnych, o cierpkim naparze, jak np. na południu i w rejonach południowo-wschodnich Chin, dodają imbir, kardamon, cynamon (łącznie lub każdą przyprawę z osobna) lub piją herbatę z migdałami. Na północy i krańcach południowo-wschodnich Chińczycy piją przeważnie herbaty cegiełkowe i sproszkowane herbaty zielone doprawiając je mlekiem, masłem lub solą. Pekińczycy lubią pić herbatę jaśminową, szanghajczycy – zieloną, mieszkańcy prowincji Fujian lubią pić herbatę czerwoną /Polacy nazywają ją czarną/, a mniejszości narodowe zamieszkujące rejony pasterskie, piją herbatę w kształcie cegiełki – herbatę mocno naciągającą. W Guangdong i Guangxi po podaniu gościom przez gospodarza herbaty, wyrażają oni podziękowanie uderzając trzykrotnie palcami w blat stołu.
3. Po minucie zlewamy płyn i wlewamy 2 szklanki wrzątku.
4. Zaparzamy przez 3-4 minuty.
5. Po wypiciu pierwszego naparu herbatę można zalać po raz drugi.
6. Podajemy w małych filiżankach, gdyż herbata zielona zawiera więcej teiny niż herbata czarna i nie należy pić jej zbyt dużo.
Herbata po japońsku
Herbata przywędrowała do Japonii z Chin, wraz z Buddyzmem, około VI wieku. Jednak to dopiero twórca sekty Rinzai (sekta buddyjskiego Zen w Japonii) – mnich Ei-Sai około roku 1191 wprowadza sproszkowaną herbatę, oraz nasiona tej rośliny, przywiezione z Chin. Za sprawą jego przyjaciela – mnicha Myoe, który jako pierwszy zasadził w świątyni Kozanji, znajdującej się na północnym-zachodzie od Kyoto, podarowane mu nasiona, herbata na stałe pojawiła się w Japonii. Ważny wpływ na wizerunek herbaty w Japonii miał także największy w dziejach mistrz herbaty Sen Rikyu, który propagował Wabicha, czyli filozofię herbatyzmu, która kładzie największy nacisk na spokojny i delikatny styl. I to właśnie ten styl jest dziś praktykowany i nauczany w Japonii i na całym świecie.
Gdy goście zajmą miejsca gospodarz i mistrz w jednym rozpoczyna ceremonię. Najpierw bierze jedwabną ściereczkę (fukusa), przyczepionej do pasa jego kimona i wyciera nią miseczki do herbaty (chawan) i pozostałe utensylia. Następnie bambusową łyżeczką (chashaku) z pudełka z laki (chaire) nabiera sproszkowanej herbaty (matcha) i wsypuje ją do miseczki. Należy wsypać dwie objętości chashaku. Z czajniczka postawionego na palenisku (w zimie palenisko jest odsłonięte, by dawać ciepło, w lecie zaś zasłonięte), za pomocą bambusowej chochelki (hishaku) nabiera wody i nalewa ją do miseczki z herbatą. Gdy herbata jest już zalana, gospodarz bierze do ręki bambusowy pędzelek (chasen) i zaczyna nim mieszać herbatę, dopóki nie pojawi się piana – „jaspisowy mus„. Następnie podaje naczynie pierwszemu gościowi, który winien mu podziękować (skłonić głowę i powiedzieć „dziękuję za herbatę” („Otemae chodai itashimasu„)). Następnie gość dwukrotnie obraca czarkę w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara, tak aby czarka nie była zwrócona przodem do niego. Później w małymi łyczkami i w skupieniu rozpoczyna degustację napoju. Po wypiciu herbaty należy kciukiem i palcem wskazującym prawej ręki wytrzeć miejsce na czarce, które dotykaliśmy ustami. Palce wyciera się serwetką papierową (kaishi). Następnie gość z powrotem obraca czarkę oglądając ją przy tym i podziwiając i ustawia przodem do siebie. Pustą miseczkę oddaje mistrzowi, który ją myje zimną wodą umieszczoną w naczyniu mizuashi, po czym ceremonia zaczyna się od początku w intencji następnego gościa. W Japonii pije sie przede wszystkim herbatę zielona i częściowo – żółtą. Żółtą herbatę zaparza się klasycznym sposobem, czyli po chińsku. Natomiast zieloną herbatę w większości przypadków rozciera się przed zaparzeniem w specjalnych moździerzach na proszek i zalewa wrzątkiem parząc w odpowiednich – uprzednio nagrzanych – porcelanowych czajniczkach o kulistym kształcie i pojemności 0,5-1 litra. Osuszony wewnątrz czajniczek ogrzewa się równomiernie (całą jego powierzchnię) w strumieniu gorącego powietrza lub w wiaderku z gorącą wodą do temperatury 50°C do 60°C. Ważną cechą japońskiego sposobu parzenia jest to, że nie tylko czajniczek, ale również wodę do zaparzania doprowadza się do temperatury nie przekraczającej 60°C. Z tych względów rączki japońskich czajniczków są wykonane z bambusa lub też oplecione trzciną, aby zabezpieczyć się przed poparzeniem. Ilość sproszkowanej herbaty wynosi przeciętnie 1 łyżeczkę lub nieco więcej na 200 ml wody, a czas zaparzania nie wykracza poza granice 2-4 minut co zapewnia maksimum aromatu. Nie jest natomiast możliwe, z uwagi na stosunkowo niską temperaturę wody, całkowite wyekstraktowanie herbaty. Japończycy uważają jednak, że podstawowe znaczenie dla napoju ma jak najwyższa obecność aromatu.
Herbatę taką, o bladożółtym zabarwieniu, nalewa się do maleńkich filiżanek o pojemności 30-50 ml (1/4 szklanki) i pije bez cukru i innych dodatków maleńkimi łykami i bardzo powoli. Herbatę pije się jako swego rodzaju aperitif, w trakcie każdego posiłku i po jego spożyciu w ilości kilkunastu, lub nawet więcej, filiżanek dziennie.
Herbata po angielsku
Jeśli słońce nigdy nie zachodziło nad imperium, to nie było minuty, aby gdzieś, w jego granicach, ktoś nie zasiadł do wypicia tradycyjnej filiżanki herbaty, cup of tea. Herbata stała się niezwykle cywilizowanym sposobem utożsamienia się z pewnymi klasami społecznymi. Jakże dziwne wydać się może, iż ten prawdziwie brytyjski napój sprowadzany był początkowo przy użyciu wielkich środków finansowych i transportowych z dalekich Chin. Herbata stała się popularna w krainie Albionu od szczęśliwego wydarzenia w 1662 roku, a to ślubu króla Karola II z portugalską królewną Katarzyną Braganza. Jej wspaniałe wiano ślubne składało się między innymi z portugalskich centrów handlowych Tangieru i Bombaju, a w doraźnym majątku w srebrze i zlocie znajdowały się bezcenne wtedy skrzynie z suszoną herbatą. Sama młoda królowa byłą amatorką tego napoju i zwykle piła go małymi łyczkami z delikatnych filiżanek. Stało się to szalenie modne wśród dworu i szybko rozpowszechniło się pomiędzy arystokracją. Z czasem powoli herbata wkroczyła do warstw ubogich, najpierw jako napój odświętny, potem codzienny, a przez to niezastąpiony. Śmiało rzec można, że z końcem XVIII wieku cała Wielka Brytania piła herbatę, a w XIX wieku należała juz do towarów tanich, bowiem nawet piwo bywało droższe, a gorąca, pita z zimnym jadłem dawała iluzję ciepłego posiłku. Szwedzki podróżnik z końca XIX wieku powiedział, że picie herbaty w Anglii jest popularniejsze, niż picie wody w Szwecji. „Napój bogów” z najstarszego imperium świata, wszedł w progi imperium najmłodszego i pozostał w jego granicach na zawsze. Dzisiaj picie herbaty jest uznawane za jedną z narodowych tradycji Anglików. Angielski sposób parzenia i picia napoju herbacianego bazuje na czarnych, wysokoekstraktowych mieszankach południowo-azjatyckich o ostrym smaku, sporządzanych głównie z herbat indyjskich i cejlońskich. Jedynie niewielka liczba ludzi w Wielkiej Brytanii używa herbat chińskich, a w tym i oolongi (herbaty czerwone, częściowo fermentowane). Anglicy piją herbatę z mlekiem lub śmietanką. Anglicy wynaleźli sposób picia herbaty z mlekiem, co na krótki czas przyjęło się również we Francji. A jednak z końcem XVII wieku we Francji herbatę wyparła kawa i gorąca czekolada. Jedynie Anglicy pozostali na zawsze wierni herbacianej miłości ich życia.
Najpierw należy podgrzać osuszony czajniczek, do którego wsypujemy herbatę w proporcji jedna łyżeczka na filiżankę wody oraz dodatkowo jeszcze jedna łyżeczka na czajniczek. Herbatę zalewa się natychmiast wrzątkiem czyniąc to dwukrotnie i pozostawia na 5 minut do naciągnięcia. Podczas zaparzania herbaty przygotowuje się filiżanki, które należy ogrzać i napełnić w 1/6 do 1/4 pojemności mlekiem (według upodobań) i dopiero później dopełnia się naparem herbacianym. Należy zawsze dolewać herbatę do mleka – nigdy odwrotnie, gdyż pogarsza to smak i aromat napoju. Pomyłkę w kolejności napełniania filiżanki uważa się za ignorancję. Anglicy lubią mocną herbatę i do jej zaparzania używają niewielkiej ilości wody, a to przede wszystkim dlatego, że wypijają jednorazowo nie więcej niż dwie filiżanki herbaty w ciągu dnia, o ściśle określonych porach: rano po śniadaniu, podczas lunchu (ok. 13:00) i w czasie „five o’clock” (17:00). Angielski sposób zaparzania i picia herbaty rozpowszechnił się przede wszystkim w USA i dawnych koloniach, m.in. w Indii, a także w wielu krajach europejskich. Przepis:
Składniki: 1 łyżeczka herbaty czarnej liściastej na osobę, 1 łyżeczka herbaty „Earl Grey” na osobę, wrzątek, mleko, cukier.
Przygotowanie:
1. Podgrzać czajniczek.
2. Wsypać herbatę.
3. Natychmiast zalać wrzątkiem w ilości 1/3 filiżanki.
4. Po paru minutach dolać następne 1/3 filiżanki.
5. W tym czasie ogrzać filiżanki i napełnić je do wysokości 1/3 mlekiem.
6. Wlać herbatę.
7. Cukier podawać osobno. Zawsze dolewać herbatę do mleka, nigdy odwrotnie.
Herbata po rosyjsku
Kiedy słyszymy „herbata po rosyjsku”, zaraz wyobrażamy sobie herbatę podawaną w szklance umieszczonej w koszyczku lub specjalnej oprawce z uchwytem, samowar, cukier „na prikusku” oraz konfitury. We współczesnym rosyjskim domu rzadko można zobaczyć samowar i szklanki w takich oprawkach. Tradycję tę podtrzymują restauracje albo kluby herbaty.
Rosja była dosyć długo jedynym krajem Europy, który sprowadzał herbatę prosto z Chin drogą lądową, a nie morską. (Szlak herbaciany wynosił 11 000 wiorst (1 wiorsta to 1066,78 metra). Musiało mieć to znaczny wpływ na jej jakość, skoro sam Aleksander Dumas ojciec w Słowniku Kulinarnym napisał: „najlepszą herbatę piją w Sankt Petersburgu i w całej Rosji”. Niewątpliwie Rosja należała do krajów miłujących herbatę, czego dowodem jest dosyć często pojawiający się w rosyjskiej sztuce XVIII i XIX stulecia motyw czajepitij. Na przełomie XVIII i XIX stulecia, kiedy zachodnią Europę ogarnęła anglomania, środowiska arystokratyczne przyjęły modę picia herbaty. Stała się ona wówczas symbolem wyrafinowanego życia. W moskiewskich i petersburskich salonach rosyjska arystokracja kopiowała herbacianą tradycję angielską, lekko ją rusyfikując. Przy dworianskom czaje nie chodziło właściwie o konsumpcję, ale o pretekst do spotkania i adoracji Muz, czyli muzykowania, recytacji czy prezentacji etiud teatralnych. Od drugiej połowy XIX wieku herbata stała się tradycyjnym napojem kupców, koniecznie nalewanym ze stojącego na stole samowara. Podawano do niej dużo różnych słodyczy: pierników, kołaczy, ciast i ciasteczek. Często dolewano do herbaty lub podawano razem z nią alkohole: balsamy, likiery i mocne nalewki. Tego typu herbaciany poczęstunek był odpowiednikiem jednego z większych posiłków – obiadu lub kolacji – i spożywano go raczej w gronie rodziny niż gości. W czasie postu był to sposób na złagodzenie przymusowego obowiązku niejedzenia. Moda na herbatę zapanowała także wśród mieszczan, którzy w zabawny sposób kopiowali tradycję podpatrzoną w domach kupców i arystokracji. Od bywalców arystokratycznych salonów przejęli zwyczaj organizowania występów artystycznych podczas spotkań przy herbatce, a od kupców – obfitość stołu. Pod koniec XIX wieku nie istniał już w Rosji traktir, czyli restauracja lub knajpka, w której nie podawano by herbaty. Na początku XX wieku była już ona obecna właściwie na stołach wszystkich warstw rosyjskiego społeczeństwa.
Przez 300 lat Rosjanie pili czarną chińską herbatę. Dopiero w XX wieku pojawiły się herbaty zielone i żółte. Dzisiaj większość Rosjan preferuje nie wykwintny smak i subtelny aromat herbaty chińskiej, lecz moc i stężony aromat herbat cejlońskich, ewentualnie indyjskich. Najsłynniejszą rosyjską herbatą jest czarna chińska, szczególnie „Rosyjska karawana”. Jej nazwa pochodzi od sposobu transportu, który odbywał się miesiącami na grzbietach wielbłądów. Tak przewożone liście nie traciły na wartości, a nawet zyskiwały nowe walory. Podobno jej charakterystyczny, wędzony posmak daje dym ognisk palonych podczas postoju karawan. Obecnie podobny smak uzyskuje się w wyniku stosowania specjalnych zabiegów.
Rosyjski sposób parzenia i podawania herbaty znacznie się różni od tych znanych z wielkich herbacianych tradycji – chińskiej, japońskiej i angielskiej. Zgodnie z tradycją rosyjską, w osobnym naczyniu zaparza się esencję, którą następnie rozcieńcza się wrzątkiem bezpośrednio w filiżance. Dlatego na dawnym rosyjskim stole pojawiały się dwa przeznaczone do tego celu naczynia. Mniejsze – najczęściej porcelanowe – to czajniczek do zaparzenia esencji (zawarki czaja). Większe to naczynie do wrzątku, najlepiej samowar. W dawnej Rosji poza samowarami używano również tak zwanych buljotek, rodzaju małych maszynek (najczęściej spirytusowych) służących do gotowania wody. Podczas przyrządzania herbaty wrzątek mógł być dolewany także bezpośrednio z większego czajnika, w którym woda była gotowana. Stawianie takiego naczynia na stole było już jednak uważane za znacznie mniej eleganckie. Na rosyjskim stole zawsze musiały stać odpowiednie dodatki do herbaty. Trudno go sobie wyobrazić bez konfitur z truskawek, wiśni, czarnej porzeczki, żurawiny, borówki albo brzoskwini. Konfitury z malin zawsze stoją na honorowym miejscu, ponieważ herbata z malinami jest naprawdę dobra na wszystko, w tym na ukojenie duszy. Innym charakterystycznym dodatkiem do rosyjskiej herbaty jest cytryna – limon. Pokrojona w cienkie krążki przypominające egzotyczne kwiaty obowiązkowo musi się pojawić na stole nawet wówczas, gdy nikt się nią nie częstuje. Herbatę z cytryną uważa się właśnie za rosyjski wynalazek i w wielu miejscach na świecie podaje się ją jako „russkij czaj”. Kiedy już umieści się na stole stuletni samowar, nawołujący szumem gotującej się wody, porcelanowy serwis do herbaty, dwa czajniczki do parzenia esencji (z cejlońską i chińską herbatą), słupek gorących blinów, duże ciasto i talerz z pirożkami z rozmaitym nadzieniem oraz kilka różnych konfitur, miód, pokrojoną w plasterki cytrynę i rąbany cukier, można zrozumieć, co to jest prawdziwe rosyjskie szczęście. Konstrukcja tego urządzenia, które rychło stało się jednym z obiegowych symboli Rosji, pozwalała na dokładne ustalenie momentu, w którym woda wchodziła w stadium „białego wrzenia” co umożliwiało podawanie herbaty o niezrównanym bukiecie. Wszystko to powinno się znaleźć na tym stole i wszystko należy zjeść, popijając herbatą. Tak obficie? Tak. Szczerze, dużo, smacznie. Prawdziwie po rosyjsku. Przepis:
Składniki: 5 łyżeczek suszonych listków herbaty czarnej (jednej z odmian chińskich lub kaukaskich), 1 l wody (najlepiej miękkiej).
Przygotowanie:
1. W metalowym, pobielonym lub emaliowanym czajniku, a najlepiej w samowarze na węgiel drzewny, doprowadzić wodę do stanu tzw. białego wrzenia. Jest to drugie stadium gotowania się wody, w trakcie którego woda lekko mętnieje, wydając charakterystyczny szum. W żadnym wypadku nie należy gotować wody dłużej.
2. Czajniczek do parzenia herbaty (porcelanowy lub fajansowy) o pojemności ok. 1 l wyparzyć trzykrotnie wrzątkiem i osuszyć.
3. Czajnik powinien ogrzać się do temp. ok. 50°C. Wsypać herbatę i zalać ją 1/2 l wrzątku. Odstawić; pokrywkę i dzióbek czajnika przykryć lnianą serwetka lub woreczkiem wypełnionym liśćmi herbaty i odczekać ok. 4 min, póki herbata nie naciągnie. Na powierzchni naparu powinna pojawić się piana.
4. Napar wymieszać, uzupełnić wrzątkiem i rozlewać do porcelanowych filiżanek. Herbata zawsze musi być świeżo zaparzana.