Zawód: kurier rowerowy

5 marca 2012, dodał: Emilia Stasiak
Artykuł zewnętrzny

Moda na ekologię zapoczątkowała nowy trend wśród zawodów. Mianowicie: kurier rowerowy. Przewożą oni dokumenty a także inne , czasami dziwne, zlecenia. Czy ten zawód ma szansę przyjąć się na dłużej? A może mniejsze miasta także będą korzystały z usług kurierów?

Trochę historii

Kurierzy rowerowi pojawili się niemal natychmiast po upowszechnieniu środka transportu jakim był rower po 1860 roku. Jak podają źródła już w latach 70 XIX wieku często korzystano z ich usług w Paryżu, szczególnie przy obsłudze Giełdy Papierów Wartościowych. W Stanach Zjednoczonych w czasie wielkiego boomu lat 90 XIX wieku liczba zarejestrowanych kurierów biła coraz to nowe rekordy.

Prawdziwy rozkwit na usługi świadczone przez kurierów rowerowych przypadł w USA na lata powojenne do późnych lat 70 XX wieku. W 1945 roku w San Francisco pod firmą Carl Sparks zostało założone pierwsze przedsiębiorstwo kurierów rowerowych, które do dzisiejszego dnia funkcjonuje pod nazwą CitySprint.

W Europie miastem z największą liczbą zarejestrowanych kurierów rowerowych jest Londyn. Są tam zarejestrowane pionierskie firmy takiejak „On Yer Bike” oraz „Pedal-Pushers”.

W 1986 roku zawód kuriera rowerowego doczekał się swoich własnych mistrzostw rozegranych po raz pierwszy w Toronto.

Kurierzy w Polsce

Najwięcej jest ich w dużych miastach takich jak Warszawa, Poznań, Kraków. Choć nie tak wielu jak w Nowym Jorku czy Kopenhadze. Mogą pokonać nawet 100 km dziennie. Zasada jest taka – im więcej przesyłek dostarczą, tym większą pensję uda się wyciągnąć.

Najczęściej przewożą dokumenty i protezy dentystyczne. Ale zdarza się, że kurierzy słyszą bardziej osobliwe zlecenia.

– Koledzy z branży z Warszawy opowiadali, że ludzie dzwonią z prośbą o przewiezienie zwierząt. Myślą, że można włożyć je w pudełku do plecaka. Oczywiście nikt nie przyjmuje takich zleceń. Słyszałem też, że jedna firma z Warszawy przewozi krew. Wystąpili o specjalne pozwolenie i czasem mają takie zamówienia. Nieraz też zadzwoni ktoś i prosi o transport czegoś drogocennego, na przykład obrazu, a my możemy zabierać przesyłki do maksymalnej wartości 1000 zł – opowiada Łukasz Gurfinkiel, założyciel trójmiejskiej firmy City Bees.

Jakie trzeba spełniać warunki, żeby zostać rowerowy kurierem?

Rower to nie wszystko. Niezwykle praktyczny może się okazać kask, odpowiednie ubranie, odporne na warunki atmosferyczne i obuwie. Trzeba mieć dużo samozaparcia – siły w mięśniach i siły woli. To raczej jest praca dla ludzi w sile wieku.

Potrzebna jest również znajomość topografii miasta, a także skupienie, żeby nie narazić się na wypadek. Kurierzy są także narażeni na problemy zdrowotne: kłopoty z kolanami, kręgosłupem. A że ich praca staje się często sposobem na życie, zanika granica między życiem prywatnym i zawodowym.


Najlepszy rower dla kuriera?

Rowery, na których poruszają się kurierzy są wyposażone zazwyczaj w tzw. „ostre koło”. Oznacza to brak wolnobiegu, tylne koło jest złączone na sztywno z zębatką poprzez łańcuch. Korby kręcą się więc nieustannie, kiedy tylko koła się toczą. Takie rozwiązanie umożliwia swobodne przemieszczanie się po mieście, bez konieczności zabawy w zmianę przełożeń, a całkowite skupienie się na jeździe. Idea „ostrego koła” niesie również ze sobą pewne treści filozoficzne, w których chodzi o całkowite wyzbycie się zbędnych elementów, oderwanie od konsumpcyjnego stylu życia itp. Kurierzy rowerowy stanowią swoistą subkulturę: posiadają specyficzny styl ubierania, spotykają się na regularnych zjazdach oraz żywo interesują się każdym nowym pracownikiem.
Ile może zarobić kurier rowerowy?

Firmy kurierskie mają różne sposoby wynagrodzenia pracowników. Niektóre oferują stałe stawki godzinowe. Najpopularniejsze jednak są wynagrodzenia prowizyjne. Zazwyczaj kurier dostaje 30 – 35 proc. wartości zlecenia. Ale dla wielu bonusem jest poczucie wolności, jakie daje ta praca.

Kurierka rowerowa to jeszcze w Polsce nisza. W Stanach Zjednoczonych na przykład, jeden z właścicieli sklepów z gadżetami erotycznymi, zatrudnia kurierów rowerowych do dostarczania klientom wibratorów i prezerwatyw. Usługa okazała się strzałem w dziesiątkę. Ponoć zdesperowani klienci dzwonią i proszą o dowóz towaru w godzinę. Bo czy ktoś szybciej niż rowerzysta zrealizuje takie zamówienie w godzinach szczytu?

Coś ode mnie

Ostatnio zastępowałam koleżankę jako goniec rowerowy. Przewoziłam listy z Urzędu Miasta. Moim „celem” były firmy oraz prywatni ludzie. Przez pierwsze dni jeździłam z mapą w ręku. Potem już było lepiej. Najgorzej było gdy mróz wynosił -19 stopni a 40 listów trzeba było dostarczyć. Deszcz, śnieg czy wiatr nie mogły przeszkodzić w pracy. Oczywiście wiosną i latem to sama przyjemność rozwożenia takich listów. Jeździłam przez ponad dwa miesiące. Skutki tej pracy? Kolana strasznie mnie bolą. Czasami trudno mi wstać gdy usiądę. Ciężko mi pływać i wchodzić po schodach ale mam nadzieję, że to niedługo przejdzie. A co z pensją? Miałam płacone od faktycznie dostarczonego listu 2, 50 zł brutto…

Materiały: www.alerado.pl, www.aktywni.pl, www.praca.wp.pl

Zobacz również:

  1. Zawód: Jurorka – najpopularniejsze zajęcie?
  2. Świat w zasięgu ręki czyli zawód stewardessa
  3. Instruktor fitness: zawód i życiowa pasja
  4. Stylista, wizażysta, kosmetyczka: gdzie tkwi różnica?