W pewnej ankiecie przeprowadzonej wśród klientów klubów fitness uczestnicy mieli scharakteryzować swojego wymarzonego instruktora. „Przyjazny dyktator”, „energiczny przystojniak” – można było przeczytać wśród odpowiedzi. Dalej wymieniano: życzliwy, z poczuciem humoru, komunikatywny, mający dużą wiedzę, kreatywny, dynamiczny, wysportowany. Określeń dużo, a i tak nie wyczerpują długiego katalogu cech, jakich oczekujemy od instruktora fitness. Co jest najważniejsze? Żeby umiał przeprowadzić dobry trening, żeby bawił, żeby doradził i wysłuchał pytań i problemów?
Po części wszystko to razem.
Mając poczucie rytmu, dobrą kondycję i pamięć ruchową, kandydat na instruktora spełnia podstawowe wymagania do podjęcia szkoleń. W ciągu lat pracy wciąż doskonali te cechy. Żeby osiągnąć profesjonalizm, musi jeszcze posiąść wszechstronne umiejętności. To konieczne, żeby spełnić jakże różnorodne oczekiwania podopiecznych. Z drugiej strony zdobywa cudowny środek przeciwdziałający rutynie, jaka przytrafia się w wielu innych zawodach. W fitnessie zawsze można sobie postawić kolejne wyzwania: podciągnę się z anatomii i fizjologii, poznam dokładniej zasady dietetyki i odnowy biologicznej – moje szanse na zostanie trenerem osobistym wzrosną. Albo: poprawię kondycję, doszkolę się w nowych formach treningowych – mogę świetnie urozmaicać zajęcia albo wprowadzić do klubu nowy program i wyprzedzić konkurencję. Czy też: popracuję nad komunikacją interpersonalną, zgłębię specyficzne wymagania którejś z grup klientów: seniorów, kobiet w ciąży, osób z dolegliwościami kręgosłupa czy z nadwagą. Wówczas bez trudu znajdę swoją niszę i zdobędę specjalizację.
Instruktor jest nauczycielem, ale i trenerem. Jest też animatorem i specjalistą od rozrywki. Musi być dobrym psychologiem i motywującą osobowością. Stanowi wzór do naśladowania, do tego niezbędne są: doskonała sylwetka, kondycja fizyczna, technika pracy z ciałem. Co tu dużo mówić, żelazne zdrowie to jego atut. Podobnie jak wyrazista osobowość i doza przywódczego charakteru.
Dużo tego, prawda? Kto jednak chce zostać instruktorem, a ma wrażenie, że brak mu kilku z tych cech, niech się nie martwi na zapas. Dążenie do profesjonalizmu to nieustanny proces.
Potwierdzają to doświadczeni instruktorzy. Magdalena Łada, koordynator działu fitness w Centrum Basenowo-Sportowym Redeco, przyznaje, że jej droga do zawodu instruktora była długa, ale ma dziś poczucie satysfakcji. Zaczynała jako klientka w klubie fitness, szybko zafascynowała się aerobikiem na tyle, że mogła prowadzić pierwsze zajęcia. Najpierw były to zastępstwa, później, po odbyciu licznych szkoleń prowadzenie własnych grup. Obecnie Magda jest nie tylko instruktorem fitness, ale także pełni funkcję koordynatora, nadzorując pracę innych instruktorów. Jest też szkoleniowcem Międzynarodowej Akademii Fitnessu & Aerobiku IFAA. „Nie kończyłam AWF, dlatego całą wiedzę dotyczącą teorii wysiłku sportowego i rekreacji ruchowej musiałam zdobywać na kursach i samodzielną pracą. To było wyzwanie, ponieważ wówczas, w 2000 roku nie było jeszcze tylu szkół fitness. Wiele umiejętności trzeba było zdobywać na własną rękę.” – przyznaje. I dodaje: „Przez lata pracy w bliskim kontakcie z ludźmi udało mi się wzmocnić osobowość i otworzyć na innych. Tego doświadczenia nie dałaby mi prawdopodobnie praca ekonomisty, która miała być moim zawodem.”
Z kolei Magdalena Prieditis, uznany autorytet szkoleniowy, jedna z najlepszych prezenterek fitness w Polsce i fascynujący instruktor, przez wiele lat związana ze szkołą Open Mind Health & Fitness Idea, a obecnie manager i szkoleniowiec IFAA, twierdzi, że jej początki w fitnessie były kwestią przypadku. Pewnie jednak nie do końca, skoro od dziecka zajmowała się tańcem, potem wyczynowo uprawiała wioślarstwo i ukończyła Instytut Kultury Fizycznej Uniwersytetu Szczecińskiego, a w zawodzie pracuje ponad 15 lat. Sama zresztą przyznaje, że: „Ponieważ całe życie jestem związana ze sportem, muzyką i tańcem, najłatwiej było mi się przestawić ze sportu wyczynowego na fitness. Umiłowanie do tańca i muzyki wpojono mi już w dzieciństwie, w domu. W związku z tym fitness jest realizacją mojej pasji.“
Wielu instruktorów traktuje to, co robi, jako atrakcyjne hobby. Nie tylko, kiedy prowadzą zajęcia 2-3 razy w tygodniu, po pracy, bo jest to ich odskocznia od codziennej rutyny i możliwość realizacji swoich dodatkowych zainteresowań. Także wówczas, gdy zajmują się fitnessem w pełni zawodowo. Trzeba przyznać, że w tej pracy faktycznie nie ma monotonii. Mieć wolny czas, kiedy inni pracują, robić zakupy w pustych sklepach – to dodatkowe zalety nienormowanego czasu. A do tego widzieć w twarzach klientów zadowolenie ze wspólnie wykonanej pracy. Bo klienci potrafią być szczerze wdzięczni, kiedy instruktor wkłada w swoją pracę prawdziwą pasję.
Tekst: Agnieszka Mickiewicz, ekspert IFAA Polska, organizator szkoleń dla instruktorów fitness, dziennikarz, tłumacz