Słońce jest życiem. Codziennie potrzebujemy światła słonecznego, ażeby w naszym organizmie mogły prawidłowo przebiegać różnorodne procesy związane z przemianą materii. Powszechna jest też opinia, że opalenizna zdobi. Tuszuje drobne mankamenty skóry, np. popękane naczynka. Powoduje, że nasza sylwetka wydaje się szczuplejsza, a śniada karnacja wygląda zdrowiej. Nic zatem dziwnego, że solaria stają się coraz popularniejsze.
Za datę powstania pierwszego solarium przyjmuje się rok 1975, kiedy to Friedrich Wolff wyprodukował pierwszą świetlówkę UV i zaobserwował, że promienie UVB syntetyzują witaminę D3 i aktywują proces produkcji pigmentu. Lampy następnie umieszczono pod akrylową powłoką, która przepuszczała promienie ultrafioletowe i tak oto powstało pierwsze urządzenie zwane dziś solarium. Wprawdzie celem Wolffa nie było opalanie, a leczenie za pomocą promieni ultrafioletowych chorób skóry, jednak fakt, że „sztuczne słońce” nie tylko leczyło, ale i dawało piękną opaleniznę spowodował, że powstała nowa usługa, która z powodzeniem działa do dziś. Jednakże ze względu na fakt, iż ok. 10% populacji Europy i Ameryki Północnej masowo korzysta z solariów, Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) w 2009 rokuopracowała zalecenia dotyczące korzystania z tych urządzeń, a wśród przeciwwskazań wymienia się między innymi wiek poniżej 18-tego roku życia. Ponadto została wprowadzona wartość 0,3 W/m2, jako norma obowiązująca dla wszystkich urządzeń opalających.
Z szerokiego widma promieniowania emitowanego przez Słońce na organizm ludzki oddziałuje głównie promieniowanie z zakresu ultrafioletu: UVB od 290 do 320 nm, UVA od 320 do 400 nm, światła widzialnego od 400 do 780 nm i podczerwieni od 780 do 2000 nm. PromieniowanieUVC jest promieniowaniem o najkrótszej długości fali tj. do 290 nm i jest prawie całkowicie pochłaniane przez warstwę ozonową atmosfery. To promieniowanie ma największą energię, jest silnie rumieniotwórcze, podrażnia spojówki i wykazuje działanie toksyczne na komórki, co ma zastosowanie bakteriobójcze. Najczęstszym jego źródłem są lampy ksenonowe lub rtęciowe bez odpowiednich filtrów. Promieniowanie UVB jest odpowiedzialne za produkcję witaminy D, ale także za oparzenia słoneczne oraz za efekt późnej opalenizny. Jest wysyłane również przez sztuczne źródła światła. Nie przechodzi przez szkło okienne, jednak dociera przez szkło kwarcowe i wodę, co tłumaczy ryzyko wystąpienia oparzeń słonecznych podczas kąpieli. Promieniowanie UVA wywołuje zarówno zaczerwienienie, jak i ściemnienie skóry (efekt opalenizny natychmiastowej). Jest odpowiedzialne za posłoneczne starzenie się skóry oraz za większość indukowanych światłem reakcji polekowych. Promieniowanie UVA przenika przez szkło okienne, dlatego może wywołać reakcję u osób znajdujących się wewnątrz samochodu czy w domu. Natężenie promieniowania UV zależne jest od szerokości geograficznej, kąta padania promieni słonecznych, wysokości nad poziomem morza, promieniowania odbitego od wody, śniegu, chmur, zanieczyszczenia środowiska.
Różnice pomiędzy solarium, a słońcem naturalnym są różnorodne, nie dotyczą jednak oddziaływania. Solarium kopiuje spektrum świetlne słońca i wywołuje w skórze podobne reakcje opalające. W najnowszych solariach wykorzystane są dwa rodzaje promieniowania ultrafioletowego: UVA i UVB. Promieniowanie UVA stosowane jest od lat. Uznano je za całkowicie bezpieczne, bo nie powoduje oparzenia. Ostatnio jednak eksperci biją na alarm, że częste poddawanie się jego działaniu może być szkodliwe. Promieniowanie to wnika głęboko w skórę, powodując uszkodzenie siateczki włókienek kolagenowych i drobnych naczynek krwionośnych, tym samym przyśpieszając jej starzenie. Promieniowanie UVA nie daje trwałej opalenizny, przyciemnia tylko pigment, który już jest w naskórku. Ta tzw. bezpośrednia pigmentacja znika po kilkunastu godzinach. Wiele solariów w Polsce ciągle jeszcze wyposażonych jest w lampy emitujące głównie promieniowanie UVA. Wychodzimy z nich brązowi, ale krótko jesteśmy zadowoleni z koloru skóry. Biegamy wobec tego do solarium dwa, trzy razy w tygodniu, a jest to już niebezpieczna dawka. Promieniowanie UVB wspomaga rozmnażanie się melanocytów tj.: komórek skóry produkujących nowy pigment. Dzięki niemu osiągamy trwałą opaleniznę, ale nie od razu widoczną. To promieniowanie dodaje nam wigoru, powoduje wytwarzanie przez organizm witaminy D3, która chroni przed krzywicą, osteoporozą i chorobami nowotworowymi. Promienie UVB mogą jednak spowodować oparzenie naskórka, jeśli zbyt długo pozostaniemy pod ich wpływem. Współczynnik procentowy UVB lamp do solarium waha się w przedziale 0,7-3,3%.
Źródłem promieniowania w solarium sąrtęciowe lampy gazowe. Światło tworzy się w gazie, a nie przez tzw. termoemisję jak przy włóknie żarzenia żarówki. W zależności od kombinacji zawartego gazu, jego ciśnienia i pobieranej mocy elektrycznej rozróżnia się poszczególne typy lamp.
Lampy do opalania można przede wszystkim podzielić na:
1) Niskociśnieniowe (świetlówki fluorescencyjne). Lampy niskociśnieniowe, których podział oparty jest o moc znamionową.
Najbardziej popularne lampy:
a) Lampy 80 W i 100 W (o długościach odpowiednio 150 cm i 180 cm). Lampy 80 W były standardowym wyposażeniem pierwszych urządzeń opalających produkowanych na początku lat 80-tych. Lampy 100 W przez długi czas spełniały rolę najmocniejszych lamp na rynku. Głód mocy był jednak tak duży, że producenci szybko w pogoni za spełnieniem oczekiwań coraz to bardziej wymagającego klienta, chcącego za wszelką cenę skrócić czas opalania, wyprodukowali lampy o większej mocy.
b) Lampy 140 W i 160 W (o długościach odpowiednio 150 cm i 180 cm). Lampa 140 W, nazwana lampą typu TURBO (nazwa miała podkreślić podwyższoną moc), wyprodukowana została równolegle z lampą 160 W, typową obecnie przedstawicielką klasy TURBO. Ze względu na swą długość lampa 140 W stosowana była w górnych częściach urządzeń wraz z halogenowym wzmacniaczem twarzy. Lampa 160 W do dziś jest najczęściej spotykaną lampą.
c) Lampy 120 W i 180 W (o długości 200 cm). Są to lampy najczęściej stosowane w solariach pionowych oraz w urządzeniach bez wysokociśnieniowych opalaczy twarzy. Lampa 180 W powstała głównie z myślą o kabinach stojących, które wyposażone w lampy 160 W nie nadawały się do opalania ludzi wysokich.
Mniej popularne rodzaje rodzaje lamp, to m.in.:
a) Lampy mniej niż 25 W. To najmniejsze i najsłabsze lampy niskociśnieniowe, tak zwane lampy energooszczędne. Na naszym rynku właściwie nieznane. Urządzenia sprowadzone ze Stanów Zjednoczonych i niektóre produkcji włoskiej mogą posiadać takie lampy w części opalacza ramion oraz barków. Moc takich lamp może wynosić od 12 do 18 W. Nie spotykamy ich w naszych krajowych hurtowniach.
b) Lampy 25 W – spaghetti. Jest to najmniejszy przedstawiciel świetlówek. Jej moc elektryczna to 25 W, a żywotność do niedawna wynosiła zaledwie 300 do 400 godzin. Ze względu na ten fakt oraz stosunkowo wysoką w stosunku do lamp 100- i 160-watowych cenę stosowana była bardzo niechętnie przez właścicieli salonów w Polsce. Od dwóch lat spotykamy lampy o wydłużonej żywotności, osiągnięto to prawdopodobnie przez wydłużenie elektrody. Lampy tego typu stosowane są przez większość producentów do urządzeń zwanych potocznie niskociśnieniowymi. W urządzeniach tych nie występują lampy halogenowe i uzyskana na nich opalenizna nie jest widoczna bezpośrednio po wyjściu z kabiny, lecz pojawia się po kilku, a nawet kilkunastu godzinach po seansie. W Niemczech urządzenia oparte na mieszaninie lamp standardowych i spaghetti nazywane są często tifbreuner. W wolnym tłumaczeniu, urządzenia głęboko opalające lub dogłębnie opalające. Dzisiejsza szeroka paleta lamp umożliwia jednak po części rezygnację z takich rozwiązań, a klientela domagająca się szybkich, widocznych natychmiast efektów zniechęca właścicieli do inwestowania w tego typu urządzenia. Są one na dodatek droższe w eksploatacji ze względu na bardzo dużą ilość lamp.
c) Lampy 40 W. To krótka świetlówka o przekroju normalnej lampy przeznaczona do niszowych urządzeń opalających, w których stosowana była jako wzmocnienie części twarzy lub łydek oraz ud lub ramion. Najbardziej znanym urządzeniem wykorzystującym technikę 40 W było bardzo dobrze opalające UWE Magnum Power. Lampę tę spotkać można było również w urządzeniach produkcji włoskiej.
d) Lampy 60 W. To specjalistyczna lampa do bardzo ciekawego urządzenia niemieckiego producenta, firmy BodySun, w formie ergonomicznego i bardzo wygodnego fotela opalającego, w którym kilkadziesiąt lamp umieszczone było nie wzdłuż, lecz w poprzek leżanki.
e) Lampy 200 W. Z czasem pomyślano o ludziach wyższych oraz o wyeliminowaniu słabego punktu kabin stojących, a mianowicie małej skuteczności w opalaniu łydek oraz samych stóp.
f) Lampy 220 W. Lampa o długości 2 metrów o podwyższonych parametrach mocy. Można ją nazwać SUPERTURBO.
2) Lampy wysokociśnieniowe (tak zwane halogeny). Lampy halogenowe stosowane są najczęściej w tej części solarium, która odpowiedzialna jest za opalanie twarzy i są znacznie mocniejsze, tzn. emitują większą dawkę promieniowania UV. Lampy wysokociśnieniowe stosowane są ze specjalnymi filtrami odpowiadającymi za odfiltrowanie szkodliwych promieni UV-C oraz o wytworzenie ściśle określonego pasma przepuszczającego jak najwięcej promieni UV-A, czasami UV-B.
Można więc na rynku spotkać urządzenia nazywane solariami zwykłymi lub TURBO. Solarium TURBO to jednak nazwa bardziej marketingowa niż odzwierciedlająca moc urządzenia. Określenie to wymyślono, aby odróżnić mocniejsze urządzenia od słabszych, jednak z czasem straciło ono na znaczeniu. Moc urządzenia zależy od jego konstrukcji, użytych w nim lamp opalających, od tego jak długo one pracowały i w jakiej odległości od ciała się znajdują, czyli od wielu czynników. Czasami jeszcze mianem TURBO określa się solaria z lampami o mocy 160 W, jednak w rzeczywistości nie oznacza to nic konkretnego. Należy pamiętać, że w solarium liczy się dawka promieniowania, a nie rodzaj lub nazwa urządzenia.
Większość urządzeń do opalania wyposażonych jest w oba rodzaje lamp. Pomimo tego, że ludzie szukają najmocniejszych lamp, mając nadzieję na lepsze efekty zdecydowanie bezpieczniej i efektywniej opalać się jest na słabszych lampach. Dodatkowo powinny one zawierać wyważoną ilość promienie UVA i UVB podobną do słońca na plaży. Warto też wiedzieć, że nowe lampy świecą bardzo nierównomiernie i są częstą przyczyną poparzeń. Wywieszka „nowe lampy” powinna być traktowana w salonie solarium, jaki ostrzeżenia a nie, jako reklama. Opalenie na nowych lampach nie jest wcale bardzie efektywne, a wręcz odwrotnie jest niebezpieczne. Uczucie gorąca i ponadnormatywnej mocy jest związane z czasem formatowania się lampy, który w zależności od rodzaju lampy i jej sposoby przechowywania może wynosić do kilkunastu a nawet kilkudziesięciu godzin. Jeśli komuś zależy na efektywnej i bezpiecznej opaleniźnie powinien unikać nowych lamp. Nawet, jeśli są one o 10% mocniejsze to zyskujemy w skali 10 minut tylko jedną minutę i ryzykujemy poparzeniem miejscowym wynikającym z nierównomiernego rozłożenia tlenku rtęci w lampie w pierwszych 80 godzinach jej pracy.
Ponadto urządzenia solaryjne dzielone są na pionowe (kabiny stojące) i leżące (łóżka). Urządzenie leżące od stojącego różni się zazwyczaj nasileniem mocy lamp i filtrami na twarz. Solaria stojące zwykle ich nie posiadają, a ich moc wynosi 180 W na całe ciało, gdzie w leżących 160 W na ciało, a 520 W na twarz z filtrami ochronnymi, często działającymi przeciw fotostarzeniu skóry. Oczywiście lampy na twarz można wyłączyć całkowicie. Solaria pionowe to typowe urządzenia niskociśnieniowe. Opalają trochę inaczej ponieważ również twarz opalana jest przy pomocy lamp niskociśnieniowych, przy większej obecności promieniowania UVB co czasem powoduje lekkie jej zaczerwienienie. Efektu takiego nie wywołują opalacze wysokociśnieniowe w klasycznych łóżkach opalających. Zwolennicy tub to osoby preferujące krótkie czasy opalania, a także mniejszą higienę. W kapsułach ciało nie ma bowiem kontaktu z płytą akrylową. Faktem jest także to, iż tuby opalają bardziej równomiernie ze względu na jednakową odległość ciała od lamp.
Bardzo ważny jest również czas pracy lampy. Lampy solaryjne zużywają się i po jakimś czasie wymagają wymiany, bo przestają spełniać standardy bezpieczeństwa (stare lampy zaczynają emitować niebezpieczne widmo UV). Jeśli właściciel tego nie dopilnuje, zwiększa się ryzyko poparzeń skóry. Niestety, do Polski często trafiają urządzenia które zostały wycofane z rynku zachodniego, jako nienadające się do dalszej eksploatacji. Maksymalny czas pracy lamp to 800 godzin.
Aby zapewnić uzyskanie w solarium bezpiecznej, trwałej, zdrowej opalenizny, specjaliści pracują nad optymalną kombinacją promieni UVA i UVB oraz nad recepturamikosmetyków przygotowujących skórę do opalania i pielęgnujących ją po seansie w solarium. Zwykłe kremy i mleczka pielęgnacyjne do tego się nie nadają. Mogą spowodować zaczerwienienie, obrzmienie skóry lub przebarwienia. Nie można używać preparatów zawierających cytrusowe olejki eteryczne, olejek bergamotowy, wyciąg z dziurawca, kwasy owocowe lub retinol (kwas wit. A). W solarium nie należy stosować specyfików z filtrem słonecznym, przeznaczonych do opalania na słońcu. Nie dotyczy to warg, które warto posmarować bezbarwną, wazelinową pomadką z filtrem. Kosmetyki do stosowania bezpośrednio przed seansem w solarium zmniejszają wrażliwość skóry na promieniowanie ultrafioletowe oraz przyśpieszają wytwarzanie pigmentu. Stosując je, uzyskujemy efekt pięknej opalenizny w krótszym czasie. Ich najważniejszym składnikiem jest tyrozyna, substancja występująca w naszym organizmie, niezbędna do wytworzenia pigmentu. Dostarczona z zewnątrz przyśpiesza ten proces. Składnikami regenerującymi jest substancja o nazwie ATP, wspomagająca tworzenie się nowych komórek naskórka, oraz kolagen nawilżający skórę. Z kolei witamina B2 powoduje przyciemnienie wytworzonego pigmentu. Witamina E i betakaroten neutralizują wolne rodniki, powstające w skórze w nadmiarze podczas działania promieni ultrafioletowych. Po opalaniu używamy balsamu nawilżającego utrwalającego opaleniznę. Oferowane preparaty mają postać mleczek, płynów lub pianek w aerozolu. Hitem ostatnich lat są ampułki ze skondensowanymi składnikami pielęgnującymi i przyśpieszającymi brązowienie skóry.
Bezpieczna dawka promieniowania ultrafioletowego jest dla każdego z nas inna. Zależy od typu skóry i od tego, jak dawno nasze ciało miało kontakt ze słońcem (tabela). W następstwie napromieniowania skóry promieniami nadfioletowymi dochodzi do jej brunatnego przebarwienia, zwanego pigmentacją. Zależy ona od gromadzenia się barwnika, określanego melaniną, lub od dawki promieni nadfioletowych przypadających na jednostkę powierzchni skóry oraz długość fali. Stwierdzono, że największą skuteczność opalania posiada promieniowanie o długości fali od 290 do 330 nm. Pigment powstaje w komórkach zwanych melanoblastami. Barwnik ten wędruje do powierzchniowych warstw naskórka i zmienia barwę skóry. Promieniowanie UVB powoduje również pogrubienie skóry, co stanowi dodatkowe zabezpieczenie przed oparzeniami słonecznymi.
Im ciemniejsza jest skóra przed seansem w solarium, tym lepszy będzie efekt opalania. Osoby o bardzo jasnej karnacji, ulegającej łatwo oparzeniu na słońcu, powinny bardzo ostrożnie korzystać z solarium. Podczas pierwszej sesji nie wolno przekroczyć 5 minut. Nie jest też polecane silne solarium. Nie bądźmy rozczarowani, jeśli po wielu seansach uzyskamy zaledwie lekką opaleniznę. Wiąże się to ze słabą zdolnością skóry do wytwarzania pigmentu. Skóra osób o karnacji kremowej, nieco ciemniejszej, też wymaga dużej ostrożności podczas pierwszych seansów w solarium. Nie powinny one przekraczać 5-8 minut. Po kilku wizytach w solarium uzyskamy jednak ładną, trwałą opaleniznę, zwłaszcza jeśli użyjemy kosmetyków przyśpieszających opalanie. Osoby o skórze beżowej, niepodatnej na oparzenie, już po pierwszej sesji uzyskają widoczną opaleniznę. Rozczarowaniem mogą być sesje następne, kiedy brąz nie będzie się pogłębiać. Wówczas dobrze jest użyć ampułek ze skondensowanymi przyśpieszaczami opalania. Osoby o śniadej skórze po pierwszym opalaniu będą brązowe, po następnych kolor będzie się intensyfikował. Nie muszą używać kosmetyków przyśpieszających opalanie, jedynie nawilżających i zabezpieczających skórę przed przedwczesnym starzeniem się.
Począwszy od lata 2009, kiedy opublikowano informację o zakwalifikowaniu opalania w solarium do czynników kancerogennych i kiedy prasę światową obiegło słynne porównanie „opalanie w solarium szkodliwe jak arszenik”, bardzo często pojawiają się materiały prasowe informujące o szkodliwości opalania w solarium – oraz opalania w ogóle, negujące jakiekolwiek pozytywy opalania w solarium, a podkreślające zagrożenia. Niektórzy przyjęli stosowanie znaku równości: opalanie w solarium = rak skóry. Światowe badania dowodzą, że teorię, w myśl której przyczyny raka skóry sprowadza się jedynie do korzystania ze światła słonecznego i solarium nie jest jednak w pełni uzasadniona. Rak skóry jest diagnozowany najczęściej w krajach skandynawskich, które cechują się niewielką ilością słońca, natomiast w słonecznych krajach basenu Morza Śródziemnego jego liczba wyrażona w statystykach jest zadziwiająco niska. Mieszkańcy krajów południowych żyją nie tylko pod intensywniejszym promieniowaniem słonecznym, lecz również częściej i dłużej przebywają na wolnym powietrzu. Od 1980 do 2000 roku doszło do podwojenia liczby występowania raka skóry w Niemczech, chociaż promieniowanie UV pozostało niezmienne. Jak twierdzą naukowcy ludzie z pewnością nie wychodzili częściej na słońce niż wcześniej, raczej rzadziej, a co ciekawe w Północnych Niemczech mamy do czynienia z wyższą częstotliwością występowania czerniaka niż w bardziej nasłonecznionej, południowej części Niemiec. Łatwo też zauważyć, że coraz więcej ludzi spędza prawie całe swoje życie w zamkniętych pomieszczeniach. Ludzie pracujący na wolnym powietrzu dużo rzadziej padają ofiarą raka skóry, niż ma to miejsce w przypadku pracowników biurowych. Badania prowadzone w USA wskazały na duże zróżnicowanie: u pracowników zatrudnionych w biurach czerniak występował sześciokrotnie częściej niż w przypadku mężczyzn pracujących pod gołym niebem. Przebiegające równocześnie badania w London School of Hygiene and Tropical Medicine oraz Klinice Czerniaka Uniwersytetu w Sydney potwierdzają te wyniki. Ponadto złośliwe przypadki czerniaka, najniebezpieczniejszej formy zachorowań na raka skóry, występują najczęściej w miejscach, które nie są wcale lub są bardzo rzadko wystawiane na działanie słońca, takich jak np. podeszwy stóp, pośladki, pachwiny, tylne strony nóg. Rozkład częstości czerniaków na ciele nie daje się pogodzić ze słońcem jako bezpośrednią przyczyną ich występowania. W Szkocji stwierdzono, że czerniaki na stopach pojawiają się pięciokrotnie częściej niż na rękach, a w Japonii 40% wszystkich czerniaków występuje na stopach i podeszwach stóp. Jeżeli światło słoneczne byłoby ich bezpośrednią przyczyną, to czerniak powinien pojawiać się na rękach, a nie na stopach. Jak twierdzą naukowcy nie szerokość geograficzna koreluje z liczbą przypadków raka skóry, lecz sposób odżywiania się (w szczególności wysokie spożycie tłuszczów, niewielka ilość świeżego pożywienia) oraz intensywne stosowanie środków ochrony przed słońcem. Jednakże nieprawidłowe lub nadmierne opalanie się może zwiększać ryzyko wystąpienia raka skóry. Jest to fakt niezaprzeczalny. Najbardziej istotne jest tutaj promieniowanie UVA, które wnika głęboko w skórę, może naruszać strukturę tkanki łącznej. To samo tyczy się jednak stosowania środków ochrony przed słońcem, zawierających toksyczne substancje składowe, które mogą zwiększyć ryzyko zachorowania na czerniaka. Ponadto wielokrotne korzystanie w ciągu roku z łóżek do opalania przyczynia się do nasilenia procesów przedwczesnego starzenia skóry. Intensywne opalanie (w solarium i na słońcu) wysusza skórę i może powodować powstawanie przebarwień, piegów, plam, powoduje spadek jędrności skóry, a co za tym idzie – zmarszczki. W trakcie opalania w solarium skóra w krótkim czasie atakowana jest promieniami o większej intensywności niż naturalne promienie słoneczne. Sztuczne promienie solarium mogą powodować reakcje fotoalergiczne, takie jak wysypka, pęcherze i swędzenie. Opalanie w solarium stwarza również ryzyko uszkodzeń wzroku, takich jak katarakta i zapalenie rogówki. Niebezpieczny jest rodzaj uzależnienia od korzystania z solariów, zwany tanoreksją. Pojęcie to jak i charakterystykę samego uzależnienia opisali w 2005 roku dermatolodzy z Uniwersytetu w Galveston. Szkodliwość solariów nie zależy od wieku osób korzystających z tych urządzeń – skóra uzyskuje pełną dojrzałość w wieku 3-5 lat i nie różni się budową od skóry dorosłego człowieka – ale od pochłoniętych dawek promieniowania UV, a więc od częstości naświetlań, czasu tych naświetlań, a także od fototypu skóry (podatność osobnicza). Jak się można spodziewać obsesyjny nałóg opalania dotyczy głównie kobiet. W tanoreksję, jak we wszystkie inne typy uzależnień, wpada się nieświadomie. Myślimy wtedy tylko o zaletach i przyjemności opalania oraz pięknej opaleniźnie, natomiast nie wyobrażamy sobie jakie to może przynieść szkody i zagrożenia. Kondycja skóry osób, które niemal przez cały rok często się opalają, czy to na słońcu, czy w solarium bardzo się obniża. Skóra staje się gruba, szorstka, twarda, mało sprężysta, często z rozszerzonymi naczynkami. Wzrasta też ryzyko nowotworów skóry, jak podają badania nawet o 70%.
Branża solaryjna w Polsce i na świecie utożsamiana jest głównie z opalenizną, ale przecież to nie wszystko. Opalanie ma też swoje zalety. Na pierwszym miejscu należałoby wymienić syntezę witaminy D3, poprawę samopoczucia, relaks, czy wreszcie poczucie szczęścia. Na świecie istnieje szereg opracowań naukowych potwierdzających tę opinię. Na pierwszym miejscu wśród naukowców zajmujących się tematem syntezy witaminy D3 jest profesor Michael Holick z Bostońskiej Akademii Medycznej, specjalista fotobiolog i dermatolog, który od ponad 30 lat prowadzi badania nad witaminą D. Uważa on, że witamina D gra decydującą rolę w kierowaniu systemem odpornościowym. Utrzymuje mechanizmy obronne w ciągłej gotowości, przygotowane do ataku przeciw infekcjom, jak również przeciw namnażaniu się komórek rakowych. Witamina D powstaje pod wpływem ekspozycji na promieniowanie ultrafioletowe. Oznacza to, że jeden z ważnych czynników wspomagających odporność jest wprost zależny od otrzymywanej dawki promieniowania, czyli przebywania na słońcu. Nie od dziś wiadomo, że w naszej szerokości geograficznej panuje dość długi okres, w którym to promienie słoneczne padają pod takim kątem, że synteza witaminy już nie zachodzi. To doskonała okazja, aby uzupełnić nieskuteczną dietę i odwiedzić w tym czasie solarium w celu dostarczenia organizmowi wystarczającej ilości witaminy D. Skutki niedoboru witaminy D to głównie krzywica u dzieci i osteoporoza u dorosłych, zmniejszenie odporności i stanów zapalnych skóry, zwiększenie ryzyka chorób autoimmunologicznych. Ponadto nie ma ryzyka przedawkowania witaminy D3 poprzez opalanie, co z kolei jest możliwe przy zażywaniu tabletek z tą witaminą. Promieniowanie UV pomaga także przy leczeniu niektórych chorób skóry, łagodzi objawy łuszczycy oraz działa przeciwzapalnie, zwiększa wydolność organizmu, poprawia funkcjonowanie układu krążenia, pobudza układ immunologiczny. Jeszcze jeden bardzo pozytywny efekt ekspozycji na promieniowanie UV to wzrosty odporności skóry i podwyższenie zdolności do przyjmowania kolejnych dawek UV. W okresie zimowym korzystanie z solarium poprawia nastrój i sprawia, że jesteśmy dynamiczni i aktywni. Opalanie w solarium ma też korzystny wpływ na proces leczenia wielu schorzeń, jak: choroby nosa, gardła, oskrzeli, krzywicy, nerwobóle nerwów kulszowych, trądzik pospolity, trudno gojące się rany, łuszczyca, liszaj przewlekły. To wiele pozytywnych czynników, które jednak często zostają przyćmione atakami kierowanymi wprost w stronę solariów. Winę za taki stan rzeczy w dużej mierze ponosi także sama branża, która w pogoni za szybszym opalaniem sięgała po coraz mocniejsze lampy. Należy więc pamiętać, że wszystko należy dozować z umiarem, bowiem choć brak słońca i promieniowania UV prowadzi do różnych schorzeń, to przy jego przedawkowaniu również jesteśmy narażeni na choroby. Tutaj ogromną rolę odgrywa edukacja, prowadzona w mediach, w tym także ogólnodostępnych, a nie tylko branżowych, oraz praca wszystkich ludzi na co dzień stykających się z miłośnikami opalania w solarium. Usługa solaryjna powinna być nie tylko biznesem, ale także dbałością o zdrowie i bezpieczeństwo. Dobre, sprawne technicznie urządzenia i dobre, spełniające normy lampy to absolutna konieczność w nowoczesnych salonach solaryjnych. Warto zatem stosować zasady prawidłowego opalania oraz znać wszystkie możliwe przeciwwskazania.
Złote zasady prawidłowego opalania:
1) Nie przesadzać, lecz opalać się z zachowaniem rozsądku, dostosować się do zalecanych dla danego typu skóry czasów opalania.
2) Przed opalaniem usunąć ze skóry makijaż, zdjęć biżuterię, zmyć perfumy.
3) W solarium nie używać żadnych środków chroniących przed słońcem.
4) W przypadku zażywania lekarstw, przed opalaniem przeczytać ulotkę znajdującą się w opakowaniu lub skonsultować się z lekarzem.
5) Podczas opalania zamykać oczy, zawsze zakładać okulary ochronne.
6) Przed i po opalaniu stosować środki pielęgnacyjne do skóry, szczególnie kosmetyki solaryjne, gdyż są one dostosowane do potrzeb opalonej skóry.
Są takie przypadki, w których używanie solarium jest zupełnie wykluczone.
Nie wolno korzystać z solarium, gdy:
1) jest się w ciąży lub w czasie karmienia piersią,
2) choruje się na tarczycę, nerki lub serce
3) ma się rozległy trądzik, dużo pieprzyków, brodawek, opryszczkę
4) na skórze występują znamiona barwnikowe, blizny lub ktoś z rodziny miał nowotwór skóry
5) dotyczą nas problemy z rozszerzonymi naczynkami na ciele lub twarzy
6) zażywa się leki wykluczające ekspozycję na słońce w tym niektóre środki antykoncepcyjne.
Zasady racjonalnego korzystania z solariów opracowane przez WHO:
Nie zaleca się korzystania z solariów osobom:
1) z fenotypem I lub II,
2) z licznymi znamionami barwnikowymi na skórze,
3) z duża ilością piegów,
4) z oparzeniami słonecznymi w dzieciństwie,
5) poniżej 18-tego roku życia,
6) ze stanami przednowotworowymi lub nowotworami skóry,
7) ze skórą uszkodzoną przez słońce,
8) przyjmującym leki uwrażliwiające na promieniowanie UV.
WHO zaleca, aby osoby korzystające z solarium podpisywały druk świadomej zgody na naświetlanie.
Aktualnie w Ministerstwie Zdrowia nie planuje się przygotowania aktu prawnego zakazującego korzystania z solariów osobom, które nie ukończyły 18-go roku życia.
Polski Związek Solaryjny stoi jednak na stanowisku, iż wprowadzenie w Polsce normy 0,3 W/m2, jako normy obowiązującej dla wszystkich urządzeń opalających – nowych i używanych, jest jedynym rozwiązaniem zapewniającym jeszcze bardziej bezpieczne opalanie oraz umożliwiającym efektywniejszą obronę przed negatywnymi i nieprawdziwymi zarzutami kierowanymi w stronę branży solaryjnej za pośrednictwem mediów. Polski Związek Solaryjny rekomenduje wprowadzenie normy 0,3 W/m2 wraz ze skutecznym systemem kontroli i pomiarów przedstawicielom właściwych organów administracji rządowej, w tym: Ministerstwu Zdrowia, Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Państwowej Inspekcji Handlowej oraz Głównemu Inspektoratowi Sanitarnemu. Stanowisko PZS pozostaje w zgodności z decyzjami Komisji Europejskiej, dążącej do wprowadzenia normy 0,3 W/m2 w całej Unii Europejskiej, za pośrednictwem odpowiednich zmian przepisów prawa wspólnotowego. W zakresie wprowadzenia nowej normy w Polsce, PZS współpracuje z międzynarodowymi organizacjami: European Sunlight Association oraz Prosafe.