Miłość w XXI wieku, jak zmieniły się relacje międzyludzkie?

2 stycznia 2023, dodał: NaWidelcu
Artykuł zewnętrzny

Współczesne związki coraz mniej przypominają te, jakie tworzyli nasi dziadkowie. Kobieta ma wychowywać dziecko? A niby czemu? Ślub po zaręczynach? Jeszcze się nie zdecydowaliśmy! Coraz mniej barier, obowiązujących zasad, coraz więcej wolności. Jak zmieniły się relacje międzyludzkie w XXI wieku?

Najpierw ja!

 

Gdy zaczyna się związek najpierw często słyszy się słowa: najpierw musi kochać samego siebie! Przykładamy do tego coraz więcej uwagi. Ludzie mniej chętnie idą na kompromisy, rzadziej decydują się na poświęcenia. Chęć rozwoju nie jest już niczym nienormalnym. Wręcz odwrotnie! Studia stały się „obowiązkiem”, a brak zainteresowania karierą zawodową jest dziwny i nietypowy. Gdy myślę o tym, że mogę już bez wstydu poczekać ze ślubem i realizować pasje, uważam, że to postęp. Jednak czy równie przychylnie patrzy się na kobiety, które wybrały „tradycyjny” model? Czy młode matki nie kojarzą nam się najpierw z przypadkową ciążą?

Dzieci bez ślubu

Coraz rzadziej dziwi nas brak ślubu wśród par z dzieckiem. Zgodnie z badaniami GUS co piąci rodzice nie stanęli przed ślubnym kobiercem. Tendencje wskazują, że będzie ich już tylko więcej. Kiedyś był to powód do wstydu nie tylko dla dziewczyny, ale też całej rodziny. Szybkie, ukrywane śluby i gotowe…byle nikt tylko nie pytał o wiek dziecka. Obecnie młodzi ludzie wolą kształtować swoje życie według własnych zasad. Wprost mówią: kochamy się, uwielbiamy nasze dziecko, ślub nic nie zmieni!

Coraz mniej par decyduje się też na zawarcie małżeństwa w ogóle. Część z nich utożsamia to z ceremonią religijną, dla innych to zbędny wydatek. Po co oficjalnie wiązać się na całe życie skoro „będzie co ma być”? Ale czy związki bez ślubu faktycznie są mniej trwałe? Ciężko tak powiedzieć. Ilość rozwodów też rośnie. Tak naprawdę wszystko zależy od człowieka, a konkretnie dwóch ludzi, gdy para wyznaje te same wartości, ślub (lub jego brak) nie będzie problemem.

 

Porozmawiajmy

0001948763PP-849x565

Coraz częściej rozkładamy związek na części pierwsze. Chcemy wszystko zrozumieć, przeanalizować no i …ulepszyć. Wymagamy coraz więcej i coraz częściej czujemy się nieszczęśliwy bo „coś jest nie tak”. Czytamy książki, udajemy się do specjalisty, chcemy uporać się z każdym problemem. Trudno jest tolerować nieprzyjemności czy akceptować życie w nieszczęściu, kiedy jest inne wyjście. W końcu nawet małżeństwo już nie jest do grobowej deski. Jeśli się psuje, można naprawiać. Jak nie wyjdzie, wystarczy poszukać szczęścia dalej! Kawaler lub panna z odzysku, to po prostu nieszczęśliwy człowiek, a nie powód do wstydu!

Związki na odległość

Pieniądze szczęścia nie dają, ale dobrze je mieć. I to najlepiej w jak największych ilościach. Coraz więcej par decyduje się na życie na odległość ze względu na różne miejsca pracy. Po co jedno miałoby rezygnować? W końcu jest skype, telefony, maile. Ale jest też nowa „moda”. Niektórzy celebryci wprost przyznają, że mają osobne mieszkania by podtrzymać temperaturę w związku.

Pożycie stało się bardzo ważnym elementem każdego związku. Nie ma potrzeby czekać do ślubu i nikogo to nie dziwi. Wymagamy też od niego coraz więcej. Chcemy, żeby nasze spotkania w sypialni były częste, namiętne i ekscytujące. Jak ognia boimy się nudy czy monotonii. Kolorowe gazety krzyczą, że stagnacja to pierwsze oznaki końca miłości! Często więc wpadamy w zaklęte koło, kiedy martwiąc się o pożycie intymne nie jesteśmy w stanie się nim cieszyć. Erotyczne reklamy czy filmy, stawiają nam wymagania wręcz nie do sprostania. Obwiniamy siebie lub partnera i szukamy dalej... A w nowym związku znowu wieje nudą. I co dalej?

Rycerz z bajki? Raczej wojsko.

„Tego kwiata jest pół świata” mówiła babcia, ale chyba nie sądziła, że z takim upodobaniem można być ogrodnikiemak. Szybko tracimy wiarę w tego jedynego. Nie widzimy przeszkód by dużo od siebie oczekiwać. W końcu to NAM musi być dobrze. A jak nie, to znaczy, że źle się trafiło. Wolimy szukać niż poprawiać. Tak, wiem, że pisałam o związkach które drążą dziurę w całym wciąż szukając problemów. To drugi typ, ci, którzy na przeszkody reagują rozstaniem. Tak bywa „łatwiej”, taki model jest reklamowany, ale czy zawsze jest dobrą decyzją? Czy nie zdarza się tak stracić kogoś bardzo wartościowego?

 

zwiazek

 

fot: redakcja

Gdy myślę o związkach w XXI wieki widzę w nich mniej zakłamania, mniej granic czy nieszczerości. Każdy ma teraz prawo do rozwodu, do szukania drugiej szansy, do kariery zawodowej. Ale z drugiej strony, więcej jest do „wykazania”. Czy mama nie będzie się dziwić, gdy jej syn chodzi z jedną dziewczynką? Czy nie jest podejrzanym modelem gdy kobieta chce być „kurą domową”? Mam wrażenie, że nasza wolność też nas ogranicza. Że stajemy się w pewien, niedoprecyzowany sposób, osądzani za brak osiągnięć, również w życiu miłosnym. A czy to właśnie nie chodziło o coś innego? O szukanie szczęścia według własnych zasad?

W którą stronę pójdziemy? Jak sądzicie?