„Kreacja” Elizy Sarnackiej-Mahoney – recenzja

13 lutego 2017, dodał: Yolana
Artykuł zewnętrzny

Czy powieść powinna być jak zwierciadło przechadzające się po gościńcu? Czy sukces to naprawdę najważniejsza rzecz w naszym życiu? Takie pytania nasunęły mi się po przeczytaniu tej powieści. W świecie blichtru, pełnym twarzy wykrzywionych w nieszczerym uśmiechu, życiowe porażki i ukryte pragnienia zdają się być nie na miejscu. Autorka pokazuje te gorsze strony świata showbiznesu, wyrosłego na podświadomym pragnieniu dogonienia Zachodu po półwieczu życia za żelazną kurtyną.

Bohaterkami tej książki są kobiety, które upatrują spełnienia w wygodnym życiu i spektakularnej karierze. Wydają się być zamknięte na prawdziwe uczucia, żyjąc jedynie myślą o osiągnięciu wyznaczonych celów. Chcą być takie jak celebrytki z kolorowych czasopism – dlatego wyrzekają się prawdziwych siebie, a własne szczęście odkładają na nieokreślone kiedyś.

W tej powieści widać upadek odwiecznych wartości, które nie wytrzymują konkurencji z wszechobecnym blichtrem reklam kuszących, by kupić sobie jeszcze więcej rzeczy i sprawiać sobie coraz bardziej wyszukane przyjemności. Relacje międzyludzkie, miłość czy przyjaźń zmieniają swoje znaczenie, stając się coraz częściej środkiem do celu. Bardziej niż drugi człowiek, liczy się rozrywka, kolejny modny gadżet i odpowiedni wygląd, na wzór lansowanych przez kolorowe gazetki celebrytek.

Powieść Elizy Sarnackiej-Mahoney to smutna diagnoza naszej współczesności, pełnej ludzi noszących na co dzień maski zadowolenia, a skrywających prawdziwe uczucia, jako niepopularne w obliczu coraz większych wymagań otaczającego świata. Tylko jedna z jej bohaterek żyje naprawdę – bo jest dla kogoś ważna. Tworzy prawdziwy dom dla swej wnuczki, jednocześnie przypłacając to utratą kontaktu z córką…

Kontekstem dla tego pełnego ukrytej rozpaczy świata jest obraz obraz Edvarda Muncha, pełny życiowej prawdy o nas – prawdy, której ujawnienia zabrania plastikowa rzeczywistość, każąca pokazywać innym tylko to, co chcieliby oglądać. Życie coraz bardziej przypomina reality show, które reżyserujemy tak, by było jak najbardziej efektowne. Nawet za cenę prawdziwej relacji z drugim człowiekiem.

Toi powieść skłaniająca do przemyśleń, czy i w naszym życiu rzeczy nie stają się ważniejsze niż partner czy przyjaciółka? Ile razy zrezygnowaliśmy ze spędzenia czasu z kimś, kto tego potrzebował, żeby gonić za sukcesem czy zarobić pieniądze na kolejny „must have” – modny kosmetyk, telefon, lepszy samochód? Czy nie oczekujemy od siebie coraz więcej, zapominając, że najważniejsze jest to, co zbudujemy w życiu prywatnym?…
Polecam Wam tę książkę – może w losach jej bohaterek znajdziecie jakąś cząstkę swojego życia i poczujecie potrzebę zmiany, która sprawi, że więcej będzie w nim tego, co Was uszczęśliwia, ale nie jest na pokaz?…

Książka dostępna w księgarni www.dobraliteratura.pl






FORUM - bieżące dyskusje

Moje odkrycie kosmetyczne tego roku
Moje kosmetyczne odkrycie to olejek wonny ogrody sułtana. Bosko pachnie, jasmin, owoce, kwiaty...
botoks gdzie kupić?
Czy są tu osoby prowadzące salony medycyny estetycznej? Gdzie kupujecie botoks? Macie sprawdzone...
Pastelowy makijaż oczu
Dla blondynek to jest dobra opcja, ale brunetki potrzebują wyrazistych makijaży...
Opalona skóra
Picie soku z marchwi powoduje też taki opalony odcień skóry...