Związek z maminysynkiem

23 czerwca 2010, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny
W dzisiejszych czasach nikt już chyba nie ma najmniejszych wątpliwości, że kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa. Ich odmienność i kosmiczność jest dla nas często tak nieprawdopodobna, że musimy przyznać się do jednego: nigdy nie uda nam się poznać mężczyzn na tyle, żeby poczuć się bezpiecznie. Jednocześnie ich uwielbiamy i nie znosimy, przeklinamy miłość i w głębi duszy wierzymy w nią jak zaczarowane. Właśnie do takich skrajnych emocji doprowadzają nas mężczyźni. Tak się jednak składa, że wśród tych naprawdę wartościowych panów, znajdują się tacy, o których mówi się z trudem, a jeszcze trudniej z nimi żyć. Takim przekleństwem jest „maminsynek”.
Więź matki z synem jest niepowtarzalna, pełna absolutnego zaufania. Jej wzorzec stanowi podstawę do nawiązywania innych relacji uczuciowych w dorosłości. Mężczyzna szanujący swoją matkę prawdopodobnie może budzić dobre rokowania w potencjalnym związku: istnieje duże prawdopodobieństwo, że w ten sam sposób będzie traktował swoją partnerkę. Jest jednak kilka „ALE”. Maminsynek, to bowiem produkt nadmiernej opieki ze strony matki – tak uważają psychologowie. Mamusie zwykle bardzo obawiają się, by syn nie upadł, nie uderzył się, nie zachorował. Chuchają i dmuchają aż do przesady. Później ich kontrola rozciąga się na wszystkie strefy, w których syn przejawia próby samodzielności. Celowo ogranicza jego krąg kontaktów, chroni przed zgubnym wpływem rzekomo złego towarzystwa. W rzeczywistosci czuje się bez syna po prostu zagubiona i samotna. Nie przypadkowo zdecydowana większość mamusinych synków wychowuje się w niepełnych rodzinach. Będąc już dorosłymi, zaczynają odczuwać przed matką winę, która swym zachowaniem i słowami ciągle przypomina, że poświęciła całe swoje życie, i oto jaka nagroda ją za to spotkała. Jak dowodzą psychologowie, rodzinne życie maminsynków, niestety, bardzo rzadko należy do udanych. Po pierwsze matka zabiera synowi cały jego wolny czas, nie pozwalając tracić go na żadną inną kobietę prócz siebie. Po drugie, zawsze bywa niezadowolona z sympatii syna. A to nieładna, to niegospodarna, to znów nazbyt energiczna, albo rodzice nie tacy. Czy zatem związek z tzw. „maminsynkiem” ma jakiekolwiek szanse powodzenia?
Mężczyźni związani z mamusiami sprawiają często bardzo pozytywne tzw. „pierwsze wrażenie ” i na pozór wydają się być idealnymi partnerami: niezwykle czuli, opiekuńczy wobec kobiety oraz, co niezwykle ważne dla relacji, potrafią rozmawiać o emocjach. Prawda wychodzi na jaw zazwyczaj dopiero wówczas, gdy więź partnerska rozwija się i zaczyna nabierać ważnego wymiaru w życiu obojga partnerów. Istnieje kilka charakterystycznych cech związku kobiety z mężczyzną, który jest szczególnie silnie związany emocjonalnie z własną matką. Uwagę wzbudzają zwłaszcza poprzednie związki zakończone z dosyć niejasnych powodów, leżących po stronie byłych partnerek. Po wnikliwej analizie może okazać się , że po prostu nie dorównywały w wielu obszarach matce partnera, co praktycznie jest w tym wypadku niemożliwe. Tego typu mężczyzna w kwestiach mniej lub bardziej ważnych wyborów może zasięgać opinii u wielu osób, jednak kluczowe dla niego będzie zdanie matki. Mężczyzna uzależniony emocjonalnie od własnej matki stawia jej problemy i potrzeby, niezależnie od ich ważności, ponad własnym związkiem czy rodziną. Informacje przekazywane matce są często naprawdę bardzo szczegółowe. Takie ujawnianie najskrytszych tajemnic może okazać się szczególnie raniące dla partnerki, której uczucia są podobne wówczas do tych, które pojawiaj ą się w sytuacji zdrady emocjonalnej. Nietrudno zatem stwierdzić , że tego typu relacja rodzi wiele problemów.
Ile trzeba się z nim namęczyć, tego nie wie nikt, oprócz jego partnerki. Niewielkie zmartwienie wystarczy, by od razu pobiegł do mamy po radę, pieniądze, pociechę. Choćby zapewniał, że jesteś miłością jego życia, że odda wszystko, że istniejesz w jego świecie tylko ty, a jego uczucie do ciebie jest najpełniejsze i największe, tak naprawdę nie jest do końca z tobą szczery. Nawet jeśli kocha cię miłością romantyczną i erotyczną w jednym, tak naprawdę kobietą numer jeden w jego życiu była, jest i pozostanie jego matka. Życie z dorosłym maminsynkiem dla kobiety to prawdziwa katorga. Taki mężczyzna każdą decyzję będzie chciał obgadać z własną matką, nawet jeśli wszystko uzgodnicie między sobą. Jego rodzice będą zawsze o krok przed twoimi. Możesz być też pewna, że o waszych problemach, troskach i niesnaskach jego mama będzie zawsze wiedziała jako pierwsza. I to jej zdanie będzie dla niego wiążące, nawet gdyby znacznie różniło się od twojego. Taki mężczyzna po prostu nigdy się nie zmieni. Ciągłe „wtrącanie się” matki do związku dwojga dorosłych osób może być nie do zniesienia.
Jak dowodzą psychologowie, rodzinne życie maminsynków, bardzo rzadko należy więc do udanych. Jeśli mimo dobrych rad mamusi, żeni się właśnie z tą, którą wybrał samodzielnie, to przez całe dalsze życie gubi się w domysłach, której i kiedy posłuchać. No i najczęściej woli przekonać do czegoś żonę, aniżeli sprzeciwić się matce. Nic dziwnego, że czasem ma się tego dość. Dlatego pora przestać przymykać oczy i tłumaczyć sobie, że on sam wydorośleje. Jeśli czegoś nie zrobisz, sytuacja się nie zmieni. Powinnaś z nim rozmawiać, ale wcześniej dobrze się przygotuj. Zastanów się, co chcesz mu powiedzieć. Argumenty ułóż w logiczną całość i przypomnij sobie przykłady z waszego życia (mężczyźni podczas sporów zazwyczaj żądają konkretów – tylko to do nich przemawia). Uświadom mu, że to wy jesteście drużyną. W każdy możliwy sposób podkreślaj, że to wy – ty i mąż jesteście razem. Gdy mówisz, że np. robicie coś we trójkę, używaj sformułowań „my i mama”. To prosty zabieg socjotechniczny, którym wysyłasz komunikat mężowi: „Mama nie jest w naszej drużynie”. Ogranicz wasze kontakty z jego mamą. Jeśli teściowa bywa u was zbyt często, nie bój się powiedzieć mężowi, że ci to przeszkadza. Zaznacz, że nie chcesz spędzać z nią każdego weekendu. Wymuś też na mężu dotrzymanie słowa. Powiedz, że jeśli chce się widzieć z matką, musi do niej pojechać, ty potrzebujesz czasem odpocząć. Nie daj się zaszufladkować. Masz czasem wrażenia, że to co mąż mówi na twój temat nie jest do końca jego opinią? Możesz być pewna, że to słowa jego mamy. Dlatego po pierwsze zawsze, gdy słyszysz coś takiego zapytaj, czy to on wymyślił, czy mama. Drąż i dopytuj, dlaczego i on tak sądzi, czemu się z nią zgadza. Zobaczysz, że tak samo szybko jak ona przekonała go do swojej opinii, tobie uda się zbić te argumenty. Synkowie mamusi bowiem zwykle przejmują zdanie rodzicielki automatycznie, bez refleksji. Czasem zwyczajnie ignoruj. Jeśli nie chcesz naprawdę zwariować, czasem po prostu puszczaj mimo uszu porównywanie z teściową. Nie reaguj, nie dyskutuj, nie denerwuj się. Kiedy on po raz kolejny powie coś denerwującego, weź kilka głębokich wdechów. Pomyśl, że po pierwsze: stres ci szkodzi, a po drugie: teściowa byłaby zachwycona. Istnieje też szansa, że mąż ignorowany da w końcu za wygraną. Mów stanowczo, czego chcesz. Nie pozwól, by inni podejmowali decyzje za ciebie. To oczywiste, że czasem możesz posłuchać rad teściowej, ale to wcale nie znaczy, że musisz się do nich stosować. Jasno i wyraźnie mów, że na coś się nie zgadzasz i chcesz postąpić inaczej. Naucz męża, że masz swoje zdanie i potrafisz go bronić. Nie traktuj go jak małe dziecko. Twoja teściowa nauczyła syna, że bez niej nie może zrobić nawet kroku. Nie popełnij jej błędu. Choć twój mąż naprawdę może się czasem zachowywać jak zagubione dziecko, jest dorosłym mężczyzną. Dlatego każ mu samodzielnie podejmować niektóre wasze domowe decyzje, zrzucaj na niego odpowiedzialność i poproś, by decydował samodzielnie, bez pomocy mamy. Postaw ultimatum. Jeśli chcesz, by twój mąż wydoroślał, musisz być stanowcza. Mama przywiązywała go do siebie przez kilkadziesiąt lat, ty bez prawdziwego uporu nie dasz rady tego zmienić w kilka miesięcy. Jeśli widzisz, że twoje sposoby zawodzą, jeśli proszenie, tłumaczenie, awantury nie pomagają, zastanów się, czy chcesz tak spędzić życie. Czy jesteś w stanie przyzwyczaić się do tego, że teściowa będzie ważniejsza? Jeśli nie, postaw mu ultimatum. Jeśli nic się nie zmieni, odejdziesz. I bądź przygotowana, że będziesz musiała podjąć taką decyzję. Jeśli nie działają żadne inne metody, które do tej pory stosowałaś – idź do źródła. Spróbuj wpłynąć na jego matkę. Od tego czy będziecie umiały się porozumieć, czy będziecie ze sobą walczyć, zależy to, jak będzie funkcjonować twoja rodzina. Wypróbowałaś już wszystkie pokojowe sposoby, a twoja teściowa wciąż ci szkodzi? Nie pozostaje ci nic innego, jak powiedzieć jej jasno i wyraźnie, że nie życzysz sobie takiego zachowania. Nie bój się, że się obrazi. Nawet jeśli, to i tak nie będzie gorzej niż do tej pory. Uświadom jej, że nie życzysz sobie, żeby wtrącała się w wasze sprawy, a jak będziesz potrzebowała rady, to sama się po nią zgłosisz. Należy ci się też szacunek, chociażby ze względu na to, że jesteś matką jej wnuków. Czasem taki kubeł zimnej wody może otworzyć oczy i sprawić, że mama męża zrozumie, jak źle postępuje.
Z obserwacji specjalistów jasno wynika niestety także, że z takim skarbem, jakim jest mamusin synalek, niezwykle trudno się rozwieść czy w ogóle rozstać. On i tak będzie w poczuciu ewidentnej krzywdy krążył wokół swego dawnego gniazdka, jeśli go oczywiście przypadkiem nie upoluje jakaś inna kobieta. Swoją drogą, to raczej mało prawdopodobne. W zasadzie maminsynek nie jest bardzo kochliwy. Praktycznie przez pół życia przywykł kochać tylko jedną kobietę – własną matkę. Uczyniwszy jednak wyjątek dla żony, nie będzie już miał ochoty wprowadzać do swego emocjonalnego życia trzeciej kobiety.
Jeśli właśnie wychowujesz małego syna i nie chcesz, by z czasem wyrósł na trzydziestolatka z uporem trzymającego się maminej spódnicy, posłuchaj rad psychologów:
1) We wszystkim miej umiar. Chłopcu może zaszkodzić zarówno nadmiar miłości, jak i ciągła krytyka.
2) Ucz go samodzielności. Nie narzucaj mu własnych poglądów ani gotowych rozwiązań, nawet jeśli jesteś pewna, że wiesz co jest dla niego lepsze.
3) Nie staraj się wychować idealnego dziecka i chronić go przed wszystkimi przykrościami w życiu. Ani bowiem to pierwsze, ani drugie nie jest możliwe.
4) Nie chuchaj na niego do przesady. Chłopiec musi się wyszaleć, uderzyć, upaść, aby sam zrozumiał, że należy uważać. Zbyt wielka troska w tym zakresie powoduje, że dziecko staje się lękliwe i boi się próbować nowych rzeczy, w obawie przed porażką.
5) Nie próbuj kontrolować i ograniczać jego kontaktów z innymi dziećmi. Zawsze możesz służyć mu radą, i odciągać od złego towarzystwa, pozwól jednak, że sam wybierze sobie przyjaciół.
6) Nie bądź wobec niego zbyt uległa i tolerancyjna. Świat nie składa się z ludzi, którzy na każdym kroku będą ustępować dziecku tylko, dlatego, że jest Twoim synem.
7) Nie rozpieszczaj go, nie wyręczaj w domowych obowiązkach, ucz, że w domu nawet mężczyzna powinien pomagać. Daj mu poczucie bezpieczeństwa i miłość, ale nie uzależniaj od siebie. Przetnij emocjonalną pępowinę i pozwól na obdarowanie uczuciem innej kobiety.
8) Pozwól swojemu partnerowi aktywnie uczestniczyć w życiu jego syna. Dziecko powinno w swoim otoczeniu obserwować wzorce zarówno kobiece jak i męskie. Tata jest dla małego chłopca autorytetem, nie znaczy to jednak, że będzie ciebie przez to mniej kochał.
Wychowujemy dzieci, by je potem wypuścić w świat, a nie uwiązać psychiczną pępowiną przy sobie. A z maminsynkiem, tak naprawdę nie da się żyć szczęśliwie…
Dodała: Marta



Możesz śledzić wszystkie odpowiedzi do tego wpisu poprzez kanał .

6 komentarzy do Związek z maminysynkiem

  1. avatar jadwiga pisze:

    Mój mąż jest maminsynkiem. Przed ślubem widziałam się z matką męża kilka razy ponieważ nie było mowy o częstszych wizytach z powodu;jak to mówił mój mąż-humorów mamusi(musiała bardzo przeżywać nową sympatię synka). Po dwóch latach znajomości wzieliśmy ślub…a po nim nastąpił koszmar. Mąż zamieszkał ze mną a teściowa jakby z nami tyle że telefonicznie. Do tego zaczęła się wtrącać siostra męża niezamężna ale uważana w rodzinie za idealną. Odwiedziny..częste, męczące odwiedziny My do teściowej nigdy ona do nas. My do niej na herbatkę tak nagle zebrało ją na kontakty. Urodził się nasz pierwszy syn-PANIKA teściowej, że dziecko mieszka z nami a ona ma jak to stwierdziła” ograniczony kontakt z dzieckiem”-musimy przyjeżdzać , znów my nie ona do nas. ustaliła graifik co dwa tygodnie czy pogoda czy nie. Małe dzieciątko zapłakało na jednej z wizyt-PANIKA teściowej, że ” on mnie nie poznaje” miał wtedy dwa m-ce. Mąż przed ślubem przysięgał że będziemy mieszkać w moim domu po dziadkach…wszystko się zmieniło. Oszukał mnie. Powiedzałam teściowej żeby przestała go namawiąć za moimi plecami ale oni na mnie z mordami wszyscy;teściowa, teść , siostra męża i kto? Mój mąż od wariatek i do tego niewdzięcznych przybłęd.Rozstaliśmy się na trzy m-ce ale wrócił. Mechanizm działa jak wcześniej z tą różnicą że na odwiedziny męża i dzieci(już dwoje) ja nie muszę jechać bo jak twierdzi mój mąż…”tu nie chodzi o nas i spotkanie z mamą..tu chodzi o DZIECI”. mam dość.

  2. avatar Barbara pisze:

    Mój ojciec był maminsynkiem, niby taki ciepły, opiekuńczy wydawał się matce na początku. Te dobre cechy były dla naszej babki. Dla nas i matki miał inną twarz, niechbyśmy tylko nie chcieli postępować tak jak babka doradziła – mama obrywała, a z czasem i my dzieci. Wczasy, wyjazd razem?, chyba we łbach nam się z dobrobytu poprzewracało, kto babkę do kościoła zawiezie. Nestorka wszędzie z ojcem samochodem a my z mamą piechotą, autobusem. Będąc nastoletnią pannicą poszłam z babunią porozmawiać bez ojczulka, a ta zwyzywała mnie od niewdzięcznych gówniar. Ojciec zrobił awanturę na całą dzielnicę, kazał nam wyp…ć z domu, doszło do rękoczynów. Mama wezwała policję, wystąpiła o rozwód, zakończył się nasz koszmar. Ojciec zamieszkał z mamusią, niestety staruszka z wiekiem stawała się coraz gorsza nawet dla niego. Chciał do nas wrócić, mama kategorycznie odmówiła, i dobrze, bo tak naprawdę to ojciec nie dawał sobie rady z postępującą demencją u rodzicielki i była mu potrzebna darmowa pomoc a nie zona i rodzina. Zmarł przed paroma laty, pił i palił, przyspieszył swoją śmierć. Zapalając znicz zastanawiam się dlaczego tacy się żenią, bo o miłości do dzieci, żony to mowy nie było, mogliśmy umierać na zapalenie płuc a on i tak babunię po sanktuariach woził.

  3. avatar Anonim pisze:

    bardzo ciężko

  4. avatar JoannB pisze:

    Jak sobie mamusia tak wychowała, to niech się nim męczy. My nie musimy.

  5. avatar Yola pisze:

    Synuś mamusi… Znam paru takich po trzydziestce…

  6. avatar dolores pisze:

    Oj, ciężko z takim wytrzymać!

Dodaj komentarz