Temat: Miłość czy przyzwyczajenie?
Miłość czy przyzwyczajenie?
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Miłość czy przyzwyczajenie?
Ja nie wiem już co myśleć...
Kocham go,ale tyle za nami,ze nasze drogi powinny się rozejść,a ja nie mogę
Miłość czy przyzwyczajenie?.... nie wiem
Miłość nie nasuwa takich wątpliwości... Może rozstanie na jakiś czas pozwoliłoby Wam sprawdzić, czy jest po co wracać do siebie?
A może już namiętność się wypaliła i nie umiesz się z tym pogodzić? Miłość ma różne etapy, żaden stan nie trwa wiecznie...
A ja daję jak 100 do 1, że po prostu chcesz przeżyć coś nowego, ale stare się jeszcze pałęta i to nie tyle w neuronach, co w łóżku w sobotę wieczorem.
Jeśli nie wiesz co Was łączy, prześpij się z jednym czy drugim, obczaj jak to wpływa na Twoje samopoczucie, i wtedy wróć do tematu.
Możesz to zrobić na miękko, tj. zgdonie z radą milagro - rozstań się na jeden weekend, no i wtedy wprowadź w życie mój szatański plan oswobodzenia się w więzów...
Będzie, że nie zdradziłaś! (sic! ale tak właśnie myślą kobiety)
No właśnie! Podobno raz nie zdrada, po pijaku nie zdrada, bez całowania w usta to też nie zdrada jest...
Ja bym nie szukała przygód pokątnie tylko od razu zerwała i wtedy już nie będzie wyrzutów sumienia, kaca moralnego... W takiej sytuacji trzeba podjąć męską decyzję, niezależnie od przypisanej płci
Nie działaj tak radykalnie, a jeśli to nowe nie wypali, a tu nie będzie już powrotu?
Patrz! Patrz! Patrz!
Będę jak właśnie ta Czubówna: "W warunkach skrajnej empatii, samica okazuje innej samicy współczucie i zaradza brak palenia mostów. Samice człowieka często stosują ów zabieg, by statystycznie zawsze "dać radę", a jednak liznąć nieco koniuszek innego genu, może nawet parunastu milionów takich. W warunkach silnej socjalizacji, samice homo sapiens wykształciły odruch pozostawania w obiegu. Zwiększa to znacznie ich szanse na udaną reprodukcję".
David Attenborough! Spadaj na Kamczatkę!
To nie współczucie, tylko dobre rady, a co z nimi zrobi adresatka to już inna sprawa.
A do jakiego wieku mogą wg Czubówny pozostawać w obiegu? Bo nie oglądałam tego programu
Och broń się, broń milabene, ale co do czego, to właśnie radzisz jej niepalenie mostów. Dobra rada = empatia. Czyż dobra rada może być równa niechęci lub wrogości? Co najwyżej wtedy "dobra rada", ale Twoja jest zwyczajnie dobra...
Tu zupełnie poważnie wolę swoje podejście, a i jak widzę także podejście 36 - takie próbowanie nowego, przy nie do końca poinformowanym obecnym, hmm... trąci słabością. Słabością umysłu i słabością przed konsekwencjami własnych decyzji.
Taką właśnie słabość pokonałem i odszedłem, a przecież mogłem tak dalej. Mój związek by się nie rozpadł, bo działałem w totalnym tle. Czy to jednak fair?
Tylko co na to wszystko generalnie powie autorka tematu? Jak znam życie, w międzyczasie straciła pracę i już siedzi w Norwegii...
36 - do omawianego przez Ciebie i milagrande wcześniej "kwiata wieku", właściwie "kwiecia wieku". Później jest lekka kaplica, a ew. samców można wtedy szukać już tylko w sanatoriach, domach seniora lub... nekrologach.
Ostatnio edytowany przez incognito (2013-04-19 15:20:49)
Można też wśród żądnych wiedzy 20-latków... Tak jak Ty wśród 35 +, to mniej więcej to samo
No, oni to rosną później we własnych oczach; jak tacy prawiczkowaci trafią na zaawansowaną kochankę (nie tylko wiekowo).
Obijały mi się o uszy takie historie.
Znasz jakieś z tego zakresu?
[quote=incognito]Tu zupełnie poważnie wolę swoje podejście, a i jak widzę także podejście 36 - takie próbowanie nowego, przy nie do końca poinformowanym obecnym, hmm... trąci słabością. Słabością umysłu i słabością przed konsekwencjami własnych decyzji.
Taką właśnie słabość pokonałem i odszedłem, a przecież mogłem tak dalej. Mój związek by się nie rozpadł, bo działałem w totalnym tle. Czy to jednak fair? [/quote]
No właśnie, a co słabego to nie my:)
Pewnie bywają, ale nie są upubliczniane, bo przecież wg tzw. społeczeństwa kobieta dojrzała to już tylko modlić się powinna, a nie używać życia... Więc się nie przyzna, a młodzieniec nie będzie kolegom opowiadał, i pewnie by się spalił ze wstydu jakby go zobaczyli z taką 15 lat starszą "mamuśką"
Siła oznacza samotność.
Nam trza na pustynię...
Zobaczyli, wiadomo, że tak. Kto by się z taką pokazał. Przede wszystkim wstyd winien być jej w takiej sytuacji. Natomiast z opowiadaniem u facetów to proszę się douczyć, bo mało o nich jeszcze wiesz.
Opowiem w skrócie:
Ona była z Nim. Później...
Ona do koleżanki: było fajnie, byliśmy w takiej przyjaznej knajpce wu-shi, trochę śmierdziało kalmarem, paliły się świeczki, patrzył mi głęboko w oczy, raz nawet pogłaskał po dłoni, miałam ochotę go pocałować, ale czekałam, dużo mówił i ciekawie, potem odprowadził mnie za rękę do domu, ale pod drzwiami dałam mu pocałunek w usta i powiedziałam, że jeszcze nie.
On do kolegi: nie po----ałem, jedziemy na tenisa?
Got it?
Ja wiem o facetach sporo, ale chyba nie jesteście aż tak prości...?
To powyżej to chyba miało być o Tobie, zwłaszcza: "dużo mówił i ciekawie"
Tylko świeczki i nastrój się nie zgadzają
...i kalmary.
Ostatnio edytowany przez Tminus19 (2013-05-14 01:15:16)
[quote=Tminus19]Siła oznacza samotność.
Nam trza na pustynię...[/quote]
Wcale nie. Samotny tylko udaje silnego i samowystarczalnego...
A u niej mogło się nie zgadzać, że się rzuciła na niego zamiast poczekać aż będzie chciał "wymusić" Coś mi tu fantazjujesz poniekąd...
Każdy facet który zabiera dziewczynę do śmierdzącej knajpki jest godny potępienia na forum, co właśnie czynię...:///
DZIĘKUJE DZIEWCZYNY ZA WSZYSTKIE RADY.
NIE WIEM CO MI ZYCIE PRZYNIESIE,ALE MAM NADZIEJE,ZE KIEDYŚ KOLEJNY RAZ POCZUJE MOTYLKI W BRZUCHU
NIE WIEM CZY ZDRADA TO DOBRY POMYSŁ,WOLAŁABYM JUZ SIĘ ROZSTAĆ:(
Pozdrawiam Was Gorąco
Sama najlepiej czujesz czy warto to ratować... Decyzja o rozstaniu zawsze będzie trudna, ale lepiej wcześniej go zostawić niz później znienawidzić...
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź