Nie powiedziałaś tego wprost, więc ja uściślę Twoje wersy - dobrze Ci w tym układzie.
Cenisz sobie ten brak ew. natarczywości, zapewne już się najadłaś miłości codziennej, zobaczyłaś mankamenty.
Nie jesteś też typem Kobiety-wisielca, moim zdaniem masz bardziej kocie podejście do związku (argumenty ku temu czerpię z całokształtu Twych wypowiedzi). Tłumaczysz to sobie i mi zasłonami typu "brak asekuracji", a tak naprawdę nie chcesz jechać i nie chce tego on. Żadne z Was nie poświęci siebie w imię Was. Wedle mnie jesteś też Kobietą niezależną, pod tym kątem, że utrzymujesz relacje z wieloma facetami (wiedzy o nas - samcach z d---y nie czerpiesz!), a swój ideał zostawiasz na deser. Konsumujesz go sobie w ramach spotkań, a potem chcesz mieć swoje życie, życie E.... tzn. Rozmiarówki_36.
Pisać o powyższym nie miałoby sensu, gdyby nie to, że moja wizja miłości jest taka, że dla niej rzuca się, jeśli trzeba, całkowicie swoje dotychczasowe życie, leci, jedzie, płynie za nią nawet do Kirgistanu, byleby być jak najwięcej razem.
Taką miłość miałem - ona była zawsze za mną, a ja zawsze za nią i teraz należy zadać pytanie - czy to nie czasem właśnie ta obezwładniająca zażyłość spierd---ła nam związek?
Kto zna odpowiedź?
P.S. Oczywiście platoniczne relacje z wieloma facetami, także "bez skojarzeń"...
Ostatnio edytowany przez incognito (2012-06-12 18:09:26)