Według magicznego kalendarza 5 września to Dzień Postaci z bajek (niektórzy twierdzą, że to święto obchodzone jest 5 listopada, ale pozostańmy przy moim kalendarzu). Każdy z nas i mały i duży ma swojego ulubionego bajecznego bohatera. To wspaniała okazja, by w bajecznym towarzystwie wspomnieć o swoim ulubieńcu.
W każdym z nas jest trochę dziecka, niezależnie od tego ile mamy lat. Niektórzy, być może w obawie przed tym, by nikt ich nie posądził o niedojrzałość, skrzętnie urywają i zagłuszają swoje dziecięce potrzeby. Rozwijając się, zmieniamy się, ale warto zachować pewne cechy, które są typowe dla okresu dzieciństwa – chociażby ciekawość świata, otwartość, spontaniczność, skłonność do marzeń, swobodną twórczość, itp. W dzieciństwie dzięki bajkom poznawaliśmy świat, uczyliśmy się odróżniać dobro od zła, kształtowaliśmy siebie poprzez identyfikację z jakimś bohaterem.
Przeczytaj mi bajkę
Nic tak nie rozwinie wrażliwości twojego dziecka i nie pogłębi więzi między wami, jak głośne czytanie książeczek. Nie jest to zbyt czasochłonne bo wystarczy 20 minut dziennie.
Ponieważ twój maluch nie potrzebuje tylko zabawy, ale i nauki. A czytanie książek przed snem łączy w sobie jedno, i drugie. Pobudza fantazję dziecka , rozszerza jego horyzonty, uspokaja – bo przecież książki czyta ukochana mamusia. A jednocześnie rozwija, bo mądre lektury uczą dziecko, jak być dobrym, sprawiedliwym, jak kochać i jak żyć. Mimo że kiedyś dziecko wyrośnie ze wspólnego czytania, to ten wspólnie spędzony czas nie zastąpi niczego. Więcej czytaj: TUTAJ
Bajkoterapia
Terapia przez baśń stosowana jest najczęściej do pracy z dziećmi w wieku 4-9 lat. Dzięki niej wzbogacany jest świat wewnętrzny dziecka, gdyż baśń łączy w sobie elementy świata realnego i fikcyjnego. W każdej baśni eksponuje się wartości moralne, poprzez jednoznaczne pokazanie, kogo i za co spotyka nagroda lub kara. Wyraźny podział na dobro i zło oraz silna identyfikacja dziecka z bohaterem pozytywnym sprawia, że uczy się ono nie tylko pokonywać trudności, lecz zdobywa też cenną wiedzę na temat systemu wartości i właściwych wzorców postępowania. W przeciwieństwie do utworów literackich wykorzystywanych w biblioterapii klasycznej, baśnie mają zawsze szczęśliwe zakończenie, przez co dają radość, zadowolenie, nadzieję i optymizm. Z tego też względu baśnie nazwano umownie lekturą pocieszenia. Rzeczywistość kreowana w baśniach jest zgodna z myśleniem dziecka, dzięki czemu pomaga mu zrozumieć świat i siebie, wprowadza porządek i ład, pokazując jakie reguły rządzą światem, tym samym buduje w dziecku poczucie bezpieczeństwa. Baśń rozwija wyobraźnię i fantazję, wyzwala emocje i wrażliwość, uczy współczucia i empatii oraz wyrażania uczuć i wreszcie rozszerza zasoby języka. Baśń w terapii może być wykorzystywana różnie: jako wzorzec określonych zachowań, do uświadomienia, poprzez identyfikację, własnych problemów, jako wewnętrzne wzmocnienie, jako kompensacja (zastępowanie) potrzeb.
Mimo, że duże z nas dziewczynki, które dawno wyrosły z bajek (a może i nie) – pałętają się w naszym życiu różne Calineczki, Królewny na ziarnku grochu, Baba Jagi, Śpiące Królewny, Czerwone Kapturki, Kopciuszki, czy Złe Macochy. Co postać to inny typ kobiety. To inny symbol.
1. Kopciuszek – Miała być królewna piękna i wiotka, a jest gospodyni domowa pełną gębą. Miłośniczka wiecznych porządków, która szoruję klepki z wielkim upodobaniem i zacięciem, a potem ma pretensje do ślubnego, że błota naniósł. 2. Królewna Śnieżka – bezradne, wiotkie i bezwolne dziewczątko, które niczego nie umie samo załatwić, o niczym zdecydować. Nic dziwnego, ze potrzebuje aż siedmiu krasnoludków, bo dla jednego mężczyzny takie bezradne kobieciątko może być ciężarem nie do udźwignięcia. 3. Królowa Śniegu – Lodowata kobieta sukcesu, która po trupach dąży do wyznaczonego sobie celu. Nikogo tak naprawdę nie potrzebuje, z nikim nie chce się liczyć. 4. Czerwony Kapturek – wieczna dziewczynka, która o wszystkim opowie babci i mamie i cioci i koleżankom… O jej życiu decyduje mamusia, którym niczym straszna czarownica pojawia się zawsze gotowa bronić małej dziewczynki. To żonką ze straszną teściową.
Jeśli ludzie dobierają się w ramach swojej bajki, to wszystko jest w porządku. Ale zwykle tak nie bywa. Więc zamiast krytykować męża, że nie zapewnił nam wymarzonego życia, może warto postarać się stworzyć własną cudowną bajkę, w której wszystkim bohaterom będzie wspaniale. I wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie…
Psychologowie dostrzegają coraz częściej nową chorobę cywilizacyjną nazwaną „syndromem Piotrusia Pana” lub „syndromem Wiecznej Dziewczynki”. Wieczna młodość i szczęśliwe dzieciństwo stały się mitami. Świat ogarnia epidemia niedojrzałości.
Piotruś Pan to chłopiec, który pragnie mieć pięć lat, bo wie, że kiedy dorośnie, straci zdolność latania – poruszania się między światem realnym a krainą marzeń. Przecież jako dziecko może się przenosić z jednego świata do drugiego, kiedy tylko ma na to ochotę. Wie jednak, że kiedy dorośnie, będzie musiał zacząć chodzić po ziemi. Pójść do pracy, zacząć zarabiać na siebie, założyć rodzinę. Postanowił więc, że nie chce nigdy być dorosły. W jego świecie zabawy nie istnieją pojęcia: konsekwencje, obowiązki. Najważniejsze jest to, co się dzieje teraz – rozrywka, zabawa, przygoda. Piotruś Pan jest skupiony tylko na sobie. Wiele zaczyna, niewiele kończy, wiele obiecuje, mało dotrzymuje. Przyczyny syndromu Piotrusia Pana odnaleźć można w zmianach kulturowych wzorców męskości i kobiecości. Archetyp tzw. cnót rycerskich – odwagi, zdolności do poświęceń, wierności, odpowiedzialności, samokontroli czy uczciwości – odchodzi do lamusa. W rezultacie proponowany przez ówczesną kulturę wzorzec jest wzorcem wiecznego chłopca. Mężczyźni nie dojrzewają albo dojrzewają zbyt późno.
Zespół Alicji w Krainie Czarów (Alice in Wonderland Syndrome) – AIWS lub AWSto zaburzenie psychosensoryczne, halucynacje i iluzje percepcji ciała, czasu i przestrzeni, które występują u ludzi w przebiegu różnych chorób. Są to napadowe zaburzenia obrazu ciała wpływające na doświadczanie wielkości, masy, kształtu ciała lub jego położenia w przestrzeni (makro-i microsomatognosia). Mogą współwystępować z depersonalizacją i derealizacją. Chorzy widzą zmiany wielkości nie tylko u siebie, ale także u innych ludzi, inaczej postrzegają też zwierzęta czy przedmioty, które wyglądają na większe lub mniejsze niż są w rzeczywistości. Czasami również uważają, że ich słuch i zmysł dotyku uległy zmianie. Czyli wszystko jak właśnie w „Alicji w Krainie Czarów”, tyle, że tam bohaterka jadła i piła, a te czynniki nie mają nic wspólnego z opisaną chorobą. John Todd, w Canadian Medical Association Journal w 1955 roku, oparł swoje badania na porównaniu wizji pacjentów do „parabolicznych luster w wesołych miasteczkach”. Przy czym AIWS to nie choroba oczu, tylko błędna interpretacja widzenia w mózgu.
Jak widać bajki są inspiracją nie tylko dla dzieci. Cechy poznanych postaci często są zapożyczane dla klasyfikacji, określają choroby i syndromy, czy psychologiczne typy osobowości. Więc może warto wierzyć, że „krasnoludki są wśród nas”…