Dlaczego kłamiemy? Sprawdź czy zawsze warto być szczerym…
Od dziecka wpaja się nam, że kłamstwo jest naganne. Mimo to każdemu zdarza się rozmijać z prawdą. Wykręty, oszustwa i manipulacje są tak wrośnięte w naszą codzienność, że często nawet ich u siebie nie zauważamy. Koloryzujemy, przekręcamy, przemilczamy, wyolbrzymiamy…
Z grzeczności
„Jak to miło, że się spotkałyśmy. Co słychać?” – mówimy uprzejmie na widok znajomej z sanatorium, chociaż uważamy ją za osobę wyjątkowo nieciekawą. Takie kłamstwo należy do najczęściej spotykanych. To sposób na przypodobanie się, a także zwykła towarzyska konwencja. Nikt nie oczekuje od ludzi pełnej szczerości i powagi, wszyscy natomiast traktujemy uprzejmy gest jako sympatyczny ukłon w swoją stronę. Im inteligentniej go przekażemy, tym lepszy b
Sposób na dowartościowanie
Wszyscy chętnie pokazujemy ludziom swoją „lepszą twarz”. Zwłaszcza, jeśli mamy kompleksy. Wówczas nierzadko prezentujemy maskę, która z naszym prawdziwym „ja” niewiele ma wspólnego. Ktoś, kto obawia się ludzi i niezbyt pewnie czuje się w dużej grupie, może opowiadać, że na przyjęciu był duszą towarzystwa. Dowartościowujemy się też we własnych oczach poprzez koloryzowanie rzeczywistości. Jeśli na spacerze obszczekał nas jamnik, możemy powiedzieć, że zaatakował nas ogromny rottweiler. Dzięki temu czujemy się odważniejsi. „To najwspanialszy urlop w moim życiu „ – piszemy do znajomych, choć za oknem leje jak z cebra, a w dodatku okolicę nawiedziła plaga komarów. Ten szczególny rodzaj mitomanii uprawiają ludzie, którzy nie potrafią się przyznać, że coś im się nie udało.
Żeby uciec od rzeczywistości
Bywa, że oszukujemy nie tylko innych, ale i samych siebie. Mąż jest zazdrosny? Usprawiedliwiamy go, twierdząc, że po prostu bardzo nas kocha. Kiedy pojawiają się niepokojące myśli, że bez zaufania nie ma zdrowej miłości, wypieramy je do podświadomości. Brakuje nam siły, żeby się rozstać, a życie ze stałym poczuciem klęski byłoby zbyt udręczające. Dlatego wybieramy ucieczkę w iluzję.
Z obawy przed zranieniem
„Po co babcię denerwować, niech się babcia cieszy…” – śpiewał kiedyś Wojciech Młynarski. Zgodnie z tą zasadą często wybieramy mówienie miłej nieprawdy bliskim i znajomym. „Jak Ci się podoba mój nowy płaszcz?” – pyta przyjaciółka. Zakup niespecjalnie nas zachwyca, ale nie mamy serca psuć jej radości. Kłamiemy więc: „ Ślicznie w nim wyglądasz”. Przecież wydała na ten ciuch ostatnie pieniądze. „Nic się nie zmieniłaś!” – wykrzykujemy z entuzjazmem na widok spotkanej po dwudziestu latach znajomej, chociaż wyraźnie przybyło jej kilogramów i zmarszczek. „Zadzwonię w przyszłym tygodniu” – obiecuje chłopak dziewczynie, chociaż nie ma zamiaru tego zrobić. Wybiera unik, ponieważ nie stać go na uczciwe postawienie sprawy. O wiele łatwiej jest skłamać…
Żeby uniknąć odpowiedzialności
To najstarsze kłamstwo świata. Użyła go już Ewa w raju mówiąc po zerwaniu zakazanego owocu: „ To nie my…” Skutek: o raju nie mamy co marzyć…Dziś też chętnie usprawiedliwiamy spóźnienie do pracy czy na umówione spotkanie, mówiąc, że „ uciekł mi tramwaj”, „utknąłem w korku”. Kiedy w nawale codziennych spraw wyleciało nam z głowy, że obiecaliśmy kuzynce zamówić wizytę u lekarza , mówimy, że telefon był zablokowany albo przychodnia zamknięta. Najprostsze i prawdziwe „ przepraszam, zaspałam” czy „ wybacz, zapomniałam” z trudem przechodzi nam przez gardło. Obawiamy się, że zyskalibyśmy opinię osoby niepoważnej i niesolidnej. Boimy się cudzego gniewu czy oburzenia.
Możemy jeszcze skłamać dla korzyści praktycznych, oszukując w interesach lub świadomie np. niektóre kobiety grają wobec mężczyzny rolę słabego, bezradnego kurczątka. Zyskują w ten sposób zainteresowanie , uwagę czy czułość partnera.
Pamiętajcie jednak, że doraźne kłamstwo przynosi korzyści. Na dłuższą metę sprawia, że nasze stosunki z innymi stają się nieprawdziwe i powierzchowne…
Emilia
Zobacz również:
- Jak rozpoznać narkomana?
- Czekolada dobra dla serca
- Samokontrola piersi: zdążyć przed rakiem
- Czy seriale pokazują prawdziwe życie?