Jakiś czas temu, przerzucałem wieczorem kanały w telewizji i trafiłem na następującą scenkę. Joanna Koroniewska, szlochając, wyznała serialowemu partnerowi, że przez nią przepadły ich wszystkie oszczędności i że wpakowała ich w ogromne długi.
Szkoda ich, pomyślałem. Naprawdę szczerze im współczułem, nawet zrobiło mi się smutno. Dopiero kiedy wyłączyłem telewizor złapałem się na tym jak serialowa rzeczywistość przeniknęła do mojego życia.
Ciekawe. Kiedy dzieje się coś złego, palącego duszę naszym bohaterom, współczujemy im, cierpimy razem z nimi, prawie im doradzamy. Kiedy dzieje się coś złego w naszym życiu, kiedy przyjaciel zapadł na ciężką chorobę, kiedy znajomego rzuciła dziewczyna też współczujemy, też wspieramy, ale na końcu najczęściej wypowiadamy smutną, lakoniczną sentencję: No cóż, życie…
Kiedy patrzymy na szklany ekran rzadziej już mówimy na głos, że to tylko film, serial, że to jest sztuczne. Wychodzi więc na to, że znacznie łatwiej jest się utożsamiać i konfrontować ze szklanym życiem niż z naszą twardą rzeczywistością. Pewnie dlatego wśród telewizyjnej papki, obserwujemy ostatnimi czasy wielki wysyp seriali, przy czym najwięcej jest właśnie telenoweli. Ciągle jest ich dużo, wciąż jest na nie popyt, dlatego powinny stanowić, jeśli już tak nie jest, solidne pole badawcze dla psychologów.
Skąd bowiem w nas tak wielka chęć, która szybko zamienia się w silną potrzebę oglądania tasiemców, które różnią się od siebie scenariuszem a wątki i tematyka są do siebie bardzo zbliżone? Przecież schemat powtarza się taki sam: miłość, przyjaźń, praca, intryga, zdrada i przebaczenie. W serialu zawarte jest więc wszystko co w naszym życiu. A i tak je oglądamy, tak jak nie bez przyczyny oglądamy takie czy inne filmy.
W filmach fantasy uciekamy od ziemskiego padołu, utożsamiamy się z wielkimi bohaterami, razem z nimi walczymy ze złem. Dramaty pielęgnują w nas życiowe bóle. Komedie pozwalają odpocząć, odstresować się.
Oglądając seriale patrzymy…w lustro naszej rzeczywistości, bo to patrzenie, choć są w nim emocje i płacz bolą nas tylko do czasu. Przecież tego typu filmy raczej dobrze się kończą. Zadba o to reżyser.
Znacznie trudniej jest być reżyserem własnego życia. Znacznie trudniej jest naprawdę żyć…
Seweryn Gałązka
Zobacz również:
- Ulubione seriale naszych czytelników
- Ślepa moda – podążanie bez celu
- Polecane filmy przez czytelników
- Jesteś skowronkiem czy sową?