Dokąd odchodzą autorytety? O świecie, który zapomniał o szacunku
dodał: Marta Dudzińska
Współczesny świat przyspieszył tak bardzo, że wiele dawnych punktów odniesienia po prostu się rozmyło. W czasach, gdy autorytetem staje się influencer z milionem obserwujących, a nie mądry nauczyciel czy uczciwy człowiek, trudno oczekiwać, aby młodzież potrafiła odróżnić to, co chwilowe, od tego, co trwałe.
Coraz częściej żyjemy w świecie „natychmiastowości” – chcemy szybkich efektów, szybkich emocji i prostych odpowiedzi, a prawdziwe autorytety wymagają czasu, cierpliwości i zaufania. Warto więc zadać sobie pytanie: czy to młodzi stracili szacunek do starszych, czy może to dorośli przestali być dla nich wiarygodni?
Gdzie podziali się prawdziwi przewodnicy?
Kiedyś autorytet był czymś oczywistym – rodzice, nauczyciele, dziadkowie, duchowni, mentorzy – stanowili naturalne punkty odniesienia. Dziś wielu z nich, choć nadal obecnych, często traci w oczach młodych zaufanie, bo nie nadąża za światem nowych wartości, albo sam nie potrafi ich bronić. Młodzież widzi sprzeczność: słyszy o uczciwości, a widzi hipokryzję, słyszy o odpowiedzialności, a doświadcza obojętności. Jak zauważa psycholog społeczny Philip Zimbardo, młode pokolenie reaguje na brak spójności – nie ufa słowom, jeśli nie idą za nimi czyny. W erze mediów społecznościowych prawda i autentyczność stały się walutą.
Jednocześnie dorośli często oddają swoje miejsce ekranom. Rodzic, który woli milczenie przy telefonie niż rozmowę z dzieckiem, sam rezygnuje z roli przewodnika. A młodzież, pozostawiona bez realnych wzorców, zaczyna szukać ich w przestrzeniach wirtualnych – wśród youtuberów, twórców, bohaterów seriali. Problem nie tkwi w samych nowych idolach, lecz w tym, że brakuje równowagi, zabrakło mostu między pokoleniami. Jeśli starsi nie pokażą, że ich doświadczenie wciąż ma wartość, młodsi nie będą chcieli po nie sięgnąć.
Nowym wyzwaniem stało się też tempo życia – świat nie daje czasu na refleksję, rozmowę, wspólne bycie. Dorośli żyją w pośpiechu, a młodzi czują się samotni, choć otoczeni ludźmi. To przestrzeń, w której dawniej pojawiał się autorytet: ktoś, kto potrafił zatrzymać, wysłuchać, nazwać emocje. Brak takich postaw sprawia, że młode pokolenie uczy się emocjonalnej samowystarczalności, często jednak pozornej. By odzyskać zaufanie, starsi muszą wrócić do prawdziwej obecności – nie tej wirtualnej, lecz realnej, opartej na bliskości, słowie i gestach.
Czy możliwy jest powrót świata wartości?
Nie chodzi o powrót do przeszłości, ale o stworzenie nowej jakości, autorytetu opartego na dialogu, a nie hierarchii. Współczesny świat potrzebuje autorytetów, które słuchają, nie tylko mówią; które przyznają się do błędów, zamiast udawać nieomylność. Szacunek nie może być wymuszany wiekiem, musi być budowany postawą, konsekwencją i autentycznością. Psycholożka Brené Brown zauważa, że autorytet przyszłości to ten, który potrafi być wrażliwy, odważny i prawdziwy.
Młodzież wcale nie jest „stracona”. Widać w niej ogromną potrzebę sensu, wspólnoty i inspiracji – wystarczy im zaufać, włączyć do rozmowy, pokazać, że wartość ma nie tylko sukces, ale i wysiłek, lojalność, empatia. Jeśli zaczniemy od małych kroków, od rozmowy, od przywracania znaczenia prostym słowom: uczciwość, odpowiedzialność, szacunek – być może z czasem odbudujemy most między pokoleniami.
Nowoczesny autorytet może przybrać zupełnie inną formę: to mentor, który inspiruje, nie poucza; nauczyciel, który potrafi przyznać, że też się uczy, rodzic, który nie wymaga perfekcji, ale pokazuje, jak radzić sobie z porażką. Coraz częściej mówi się o autorytetach relacyjnych, ludziach, którzy budują swoją pozycję na empatii, a nie na sile. Psychologia pozytywna podkreśla, że młode pokolenie reaguje przede wszystkim na emocjonalną autentyczność i spójność. To nie znaczy, że stare wartości przestają mieć sens, przeciwnie, one wymagają nowego języka. Jeśli nauczymy się mówić o nich z czułością i prawdą, odzyskają swoją moc w świecie, który dawno przestał słuchać.
***
Być może świat potrzebuje teraz nie tyle nowych autorytetów, co ludzi, którzy znów będą sobą w najprawdziwszym znaczeniu tego słowa. Kiedy zaczniemy dawać przykład życiem, a nie kazaniem, młodzi znów nauczą się słuchać. Wartości nie giną – po prostu czekają, aż ktoś odważy się znów je nazwać, obronić i wcielić w codzienność. I może właśnie od nas zależy, czy szacunek, odpowiedzialność i dobro znów staną się modne.
Polecamy również:
![]() |
Kibicowanie – adrenalina, nerwy i radość, której nie da się wytłumaczyć |
![]() |
Jak wybaczyć sobie i innym – lekcja, której uczymy się całe życie |
![]() |
Przyjaźń po trzydziestce – dlaczego tak trudno ją budować od nowa? |












