„Ballada. Taniec Mrocznych Elfów” Maggie Stiefvater
Kontynuacja książki „Lament. Intryga Królowej Elfów”. Tym razem na plan pierwszy opowieści wysuwa się James, były przyjaciel Dee. Były, ponieważ miłość potrafi zarówno budować, jak i niszczyć. W tym kruszyć nawet wielkie przyjaźnie…
Jest też Nuala, której prawdziwego imienia tak naprawdę nie znamy (taką nazwę sobie wybrała). Istota, która nawet wśród fejów budzi strach, pogardę i odrazę. Gatunek Leanan Sidhe – wampir wśród elfiej rodziny, wysysający energię ofiary, ofiarując w zamian przypływ nieziemskiego talentu i natchnienia (nic więc dziwnego, że muzy te zazwyczaj kojarzone są z wielkimi artystami). Na swoją ofiarę wybrała właśnie Jamesa. Kroczy po świecie niczym niechciany deszcz o zmierzchu, nieproszona łza z powodu dawno zapomnianych myśli. Zsyła sny, mami obietnicami, przywołuje obłęd. A w niebieskich oczach kryje krystaliczną głębię lodu, która rodzi strach. Jednak nie zawsze mrok i ciemność są bezdennie czarne. Nawet takie istoty potrafią mieć uczucia. Tylko czy coś dobrego z tego wyniknie? Stos pogrzebowy już czeka, królowa Elfów ma swoje plany, a rogaty król nuci swoją pieśń umarłych…
Jest też Nuala, której prawdziwego imienia tak naprawdę nie znamy (taką nazwę sobie wybrała). Istota, która nawet wśród fejów budzi strach, pogardę i odrazę. Gatunek Leanan Sidhe – wampir wśród elfiej rodziny, wysysający energię ofiary, ofiarując w zamian przypływ nieziemskiego talentu i natchnienia (nic więc dziwnego, że muzy te zazwyczaj kojarzone są z wielkimi artystami). Na swoją ofiarę wybrała właśnie Jamesa. Kroczy po świecie niczym niechciany deszcz o zmierzchu, nieproszona łza z powodu dawno zapomnianych myśli. Zsyła sny, mami obietnicami, przywołuje obłęd. A w niebieskich oczach kryje krystaliczną głębię lodu, która rodzi strach. Jednak nie zawsze mrok i ciemność są bezdennie czarne. Nawet takie istoty potrafią mieć uczucia. Tylko czy coś dobrego z tego wyniknie? Stos pogrzebowy już czeka, królowa Elfów ma swoje plany, a rogaty król nuci swoją pieśń umarłych…
Książka tym razem nie jest jedynie nacechowana mitologią celtycką. Jest irlandzką baśnią, pełną pozaziemskich istot i swoistego nordyckiego klimatu. Jest opowieścią o miłości i zdradzie, intrydze i walce. Tylko, że wszystkie irlandzkie mity mają smutne zakończenie. Czy i tutaj wzór tragedii zostanie powielony? A może wystarczy żelazo, głóg, jesion lub dąb czerwony, by odegnać nieszczęścia (tak jak odpycha się fejów)? A może jest też inna metoda?
Na uwagę zasługuje też narracja książki, podzielona między dwoje bohaterów. Niesamowicie dziwnie czyta się opowieść snutą przez chłopaka. Zadziwiająco spektakularny zabieg autorki, nie tak często spotykany w powieściach. Drugą historię opowiada Nuala, tyle, że jej postrzegania świata różni się nieco od ludzkiego, a dodatkowo jest raczej lakonicznym wtrętem, dygresją, odmienną płaszczyzną widzenia. Intrygująco też wygląda poznawanie wydarzeń związanych z Dee, która przyzwyczaiła nas wcześniej do swojej interpretacji wydarzeń i swoich toków myślowych. Nasuwa się tutaj dygresja, czy i nasz świat wygląda tak odmiennie w oczach różnych ludzi? W końcu zwykliśmy myśleć, że to my jesteśmy „pępkiem świata”. A okazuje się, że tylko jego malutką częścią…
„Ballada” potrafi oczarować, potrafi kolorowym woalem mistycznej baśni wypełnić wyobraźnię. Jednocześnie od początku intryguje i trzyma w napięciu, zderzając nas z mrocznym światem fejów. Istot mrocznych, podstępnych, nieprzewidywalnych, a jednocześnie zabawnych, figlarnych i niepoważnych. I możemy łudzić się ile chcemy, że akcja rozgrywa się w zwykłej szkole, gdzieś w tym czy innym miejscu na ziemi. Może przyjęte jest, że nauczyciele dzwonią do uczniów, z pytaniem o powód nieobecności na lekcji, że obce dziewczyny wskakują nieznanym sobie chłopakom do samochodu, albo matki rozmawiają z dziećmi typowo młodzieżową gwarą. Tym razem pierwiastki fantazji oplatają każdy szczegół opowieści i wszystko jest tak nieprawdziwe, jak i wspaniałe. Kto bowiem nie lubi wdzięcznych dziewczyn i rycerskich chłopców? Kto nie ulega urokowi baśniowego świata? Wszyscy, nawet jeśli nie chcemy się do tego głośno przyznać.
Czytając „Balladę” czujemy zapach palonego drewna, kropli deszczu na liściach brzozy, obserwujemy sieć błyszczących, złotych nici oplatających światy. To tak jakby słowa utykały nam w głowie budując tylko sobie znane konstrukcje mające kolor, zapach i smak. To ten moment, kiedy zaraz po przebudzeniu, wydobywamy się spod pierzynki snów. Na pograniczu. Nie zawsze mamy ochotę otwierać oczy. Po drugiej stronie czeka na nas tylko szaro-bury świat, zwiastujący zimę…
Czytając „Balladę” czujemy zapach palonego drewna, kropli deszczu na liściach brzozy, obserwujemy sieć błyszczących, złotych nici oplatających światy. To tak jakby słowa utykały nam w głowie budując tylko sobie znane konstrukcje mające kolor, zapach i smak. To ten moment, kiedy zaraz po przebudzeniu, wydobywamy się spod pierzynki snów. Na pograniczu. Nie zawsze mamy ochotę otwierać oczy. Po drugiej stronie czeka na nas tylko szaro-bury świat, zwiastujący zimę…
Marta D.
Książka do kupienia tutaj: http://www.illuminatio.pl/aktualnosci/ballada-maggie-stiefvater/
Dziękujemy serdecznie Wydawnictwu Illuminatio za włączenie się do akcji Jesienne Czytanie z Wydawnictwem i udostępnienie egzemplarzy promocyjnych.
Redakcja
Dziękujemy serdecznie Wydawnictwu Illuminatio za włączenie się do akcji Jesienne Czytanie z Wydawnictwem i udostępnienie egzemplarzy promocyjnych.
Redakcja