Związki ludzi po przejściach – historie prawdziwe! | Wszystko dla zdrowia i urody, porady kulinarne Uroda i Zdrowie - serwis nie tylko dla kobiet!
Związki ludzi po przejściach – historie prawdziwe!
6 października 2010, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Share and Enjoy !

Shares

Dyskusja: Czy zdrada niszczy?

Chcesz poznać drugą połówkę Forum „Szukamy partnerów” zaprasza! >>>

Miłość jest napędową siłą życia, dodaje energii i sensu naszemu istnieniu. I byłoby bardzo niesprawiedliwe, gdyby była zarezerwowana jedynie dla ludzi młodych, bez żadnych negatywnych czy traumatycznych przejść. Każdy może kochać, doświadczyć uczucia miłości, niezależnie od wieku, ale czy każdy potrafi stworzyć prawdziwy, oparty na bliskości związek?
Nikt nie może mieć pewności, że jego związek przetrwa całe lata, że z wybranym partnerem dotrwa do późnej starości. Nie żyjemy w próżni, oprócz zmian zachodzących w samym związku, działają na niego również czynniki zewnętrzne, czyhają też różne nieprzewidziane zdarzenia losowe.
Warto podkreślić, że żyjemy w innych czasach i kiedy związek nie spełnia oczekiwań obu stron, partnerzy podejmują decyzję o rozstaniu. Dzisiaj nikt nikogo za taką decyzję nie potępia. Wręcz przeciwnie, często znajomi, którzy obserwują związek z zewnątrz, widząc jak destrukcyjnie działa on na jedną albo na obie strony, namawiają  partnerów  na rozstanie czy rozwód.
Świadomość społeczna jest poza tym coraz większa i żadna z rozsądnych osób nie pozostaje w toksycznym związku – nawet w imię miłości czy dla dobra dzieci.
Uważam, że szanse ludzi po przejściach na ponowny dobry związek są dokładnie takie same, jak młodych i niedoświadczonych przez życie osób. Oczywiście wiele zależy od powodu rozstania i czy potrafią przekuć przeżyte doświadczenie na swoją korzyść w sensie wiedzy, mądrości życiowej – słowem, czy potrafią wyciągać wnioski z przeszłych wydarzeń.

 

Powody rozstania mogą być różne. Może być to:

– śmierć naszego ukochanego męża czy żony, która następuje nagle, albo jest poprzedzona długotrwałą, wyniszczającą chorobą,
– wypalenie się miłości i trwanie w niesatysfakcjonującym, pustym związku,
– zdrada, niewierność i związana z tym nielojalność, która podkopuje wiarę w związek i drugiego człowieka,
– toksyczny związek – brutalność, tyrania partnera, alkoholizm – wydostanie się z takiego związku wymaga ogromnej siły psychicznej i wsparcia bliskich, pozostawia często wielkie spustoszenie psychiczne.

Inaczej poradzi sobie osoba, którą partner opuścił z przyczyn naturalnych. Po okresie żałoby i pogodzenia się ze stratą  – z czystym i otwartym sercem, może wejść w kolejny związek.  Nie traci wiary w miłość i związek. Wierzy w nią głęboko – jedyną obawą, jaka spędza jej sen z powiek, jest fakt, czy trafi na równie dobrego człowieka. Zakładam oczywiście, że poprzedni związek był udany, został jedynie brutalnie przerwany przez los.

Bez wątpienia, ten, kto doznał zawodu czy został zraniony, zupełnie inaczej patrzy na ludzi i świat. I prawdą jest, że wiele osób po przeżytym zawodzie miłosnym wycofuje się emocjonalnie. Trawi ich ogromny lęk, który – powtórzę tu za Susan Forward – powoduje, że hibernują się uczuciowo. Ten lęk jest zdecydowanie silniejszy niż potrzeba miłości, drzemiąca przecież w każdym człowieku. Bywa, że robią ogromny błąd i z obawy przed ponownym zranieniem wycofują się z życia towarzyskiego, samotnie spędzają wieczory i oglądając filmy o miłości, żyją cudzym życiem, uczestniczą w cudzej miłości czy przyjaźni. Daje im to namiastkę uczuć. I co najważniejsze: daje pewność, że taka telewizyjna miłość ich nie zrani, nie zdradzi i nie oszuka – bo to bezpieczna miłość. Kiedy stan samotności i wycofania się trwa miesiącami czy latami, z czasem ci ludzie zapominają, jak to jest być z kimś blisko, móc się do kogoś przytulić, wyżalić, wypłakać, czy podzielić przeżyciami dnia codziennego. Sęk w tym, że mur odgradzający od cierpienia, związanego ze zdradą, porzuceniem czy odrzuceniem, skutecznie blokuje dostęp miłości. I nawet gdy pojawi się ten wspaniały, wymarzony człowiek,  nie wpuszczają go do swojego serca. Sami odsuwają od siebie upragnioną miłość. I wówczas wycofanie, które miało być bezpiecznym schronieniem przed bólem, staje się ich więzieniem.
Musimy jednak pamiętać, że otwarcie się na miłość naraża nas na zranienia!
Wycofanie się z życia emocjonalnego uderza jedynie w nas samych, zamyka nam szanse na nową miłość, na nowy związek. I z tym lękiem musimy się zmierzyć. Musimy zaakceptować fakt, że każdy kolejny związek nie musi być udany, bo nie ma patentu na miłość i na udany związek. Musimy się uodpornić, nauczyć ostrożności, nabrać zaufania nie do innych  ludzi, ale do siebie samych, do swoich wyborów, swoich ocen i osądów. Możemy kochać, ale musimy myśleć! I wbrew pozorom, każdy kolejny nieudany związek uodparnia nas na zranienie, czyni nas bardziej czujnymi i ostrożniejszymi w swoich wyborach. I każdy, kto to zrozumie, wygrał.
Wyrwaniem pierwszej cegły z potężnego muru samotności jest zrobienie czegoś dla siebie, wyjście ku ludziom, danie sobie szansy i możliwości poznania kogoś nowego. Takim pierwszym krokiem jest np. zapisanie się do Biura Matrymonialnego czy skorzystanie z portalu randkowego.
Musimy pamiętać, że drugi człowiek nie może być lekarstwem na naszą samotność. To nie tak działa. To, że bardzo chcemy z kimś być, bo czujemy się samotni, nie znaczy wcale, że uda nam się stworzyć udany związek. Bo każda osoba jest indywidualnością – ma swoje nawyki, swoje spojrzenie na świat i to musimy uszanować. W każdym związku musimy iść na kompromis, nasz partner nie może być dokładką wpasowującą się do naszego życia.


Związek – to dwie  osoby o odmiennych charakterach, różnych doświadczeniach, o zupełnie innych przeżyciach.

Zmiany musimy zacząć od siebie. Musimy zrewidować nasze poglądy na sprawy związku, przeanalizować nasze wzorce z dzieciństwa, które skutkowały wyborem takiego lub innego partnera, przyjaciół czy znajomych.
W swojej książce „Wirus samotności” Wojciech Kruczyński napisał, że prawdziwa bliskość w związku to:  wzajemna otwartość, akceptacja i zaufanie. To zadowolenie z tego, że partner jest obok, jest sobą i nikogo nie udaje.
Ale czy potrafimy, aż tak się otworzyć? Zwłaszcza po przeżytym zawodzie miłosnym? Zaryzykować zranienie i być może w perspektywie kolejny ból rozstania, zdrady czy oszustwa? Jak już wspomniałam: nie ma innej możliwości!!! Jeśli chcemy stworzyć prawdziwy związek – musimy zaryzykować!!!
Na świecie jest wielu wspaniałych ludzi, pełnych ciepła, troskliwych, ambitnych, kompetentnych, szanujących drugą osobę, jej poglądy i życiową postawę i – co najważniejsze – potrafiących kochać.
Klientami biur matrymonialnych są właściwie wyłącznie ludzie po przejściach. Zapisując się do biura robią ten pierwszy krok ku zmianie. Po prostu walczą o siebie i swoje szczęście. To walka o własne, udane bądź nie – życie. A tym  którzy zrozumieli, że z miłością wiąże się ryzyko – udaje się zawsze.
Dla przykładu opiszę kilka historii opartych oczywiście na faktach. Opisane związki trwają i uważam, że mają ogromne szanse na trwałe i szczęśliwe życie.

Związek Iwony i Jakuba

Iwona, piękna dziewczyna po przejściach. Rozwiedziona. Matka rozbrykanego pięciolatka. Były mąż – mężczyzna zabójczo przystojny, inteligentny, błyskotliwy, potrafiący zauroczyć każdą kobietę, rozkochać ją w sobie, ale też niestety – typowy mizoginista.
Miesiąc miodowy minął szybko i wspaniały, wymarzony mężczyzna pokazał Iwonie swoje prawdziwe oblicze. Jej życie  powoli zmieniało się w piekło: za dużo wydawała, za bardzo się stroiła, droga z pracy do domu zajmowała jej za dużo czasu i … zupa była zwyczajnie za słona. Iwona nigdy nie wiedziała, w jakim humorze mąż wróci z pracy. Ale ta mądra dziewczyna szybko zorientowała się, w jakim kierunku zmierza jej małżeństwo i … zrezygnowała z niego. Nie trwała w tym związku na tyle długo, żeby poczynił w jej psychice trwałe zmiany.
„Nie mogę krzywdzić siebie, jestem jeszcze młoda, znajdę odpowiedniego mężczyznę – stwierdziła – mam mocną wiarę, że nie wszyscy mężczyźni są tacy jak mój były mąż”. Poznała u mnie w biurze kilku panów, był wśród nich renomowany prawnik, biznesmen żyjący z profitów i skromny chłopak ze wsi, ciężko i uczciwie pracujący na życie. Iwona wybrała tego ostatniego. „Jest szczery do bólu, ma niezłomne zasady moralne – mówiła – to nieważne, że robi błędy gramatyczne, ale przy nim czuję się bezpieczna, wiem, że będzie o mnie dbał, troszczył się o mnie i mojego syna jak o własne dziecko. Rodzony ojciec się nim w ogóle nie interesuje, a Jakub doskonale sprawdza się w roli ojca.  Darzę go ogromną sympatią, ufam mu i wolę tę jego uczciwość, niż duże pieniądze zasobnych panów, którzy być może będą mnie traktowali jak przedmiot, kontrolowali i niewykluczone, że będę musiała na tę ich miłość zasłużyć. Dziękuję bardzo, już to przerobiłam. Oboje pracujemy, a to daje nam szansę na stworzenie bezpiecznego domu, zbudowania szczęśliwej rodziny”.
Iwona wykorzystała swoje doświadczenie i według mojej oceny dokonała właściwego wyboru. A jeśli się nie uda, pewnie przeżyje stratę kolejnej miłości, a po okresie żałoby ponownie wyjdzie jej naprzeciw.
Myślę, że ona dokładnie wie, że w miłości trzeba ryzykować!

Jan i Paulina

Jan to elegancki mężczyzna, zadbany, wykształcony i z wielką klasą. W swoim życiu miał kilka żon, co dziwne, z każdą pozostawał w przyjaźni, o każdą dbał i miał z nimi stały kontakt. Paulina to typowa kobieta, która na swoich barkach dźwigała wiele, najpierw związek z alkoholikiem, potem samotne wychowywanie dzieci, zarabianie na dom, rodzinę. Ciężar ponad siły drobnej, kruchej kobiety. To wszystko uczyniło ją twardą, odporną na umizgi kobieciarzy i panów próbujących się podczepić. Oboje spotykali się z różnymi osobami i nagle między tym dwojgiem zrodziło się uczucie! Podjęli decyzję o wspólnym życiu, wspólnej przyszłości i nawet ślubie.
„Kocham ją bardzo, ale nie wiem czy wytrwam w tym związku – mówi Jan – muszę uważać na każde słowo, nie mogę czuć się swobodnie, ciągle czuję się obserwowany – męczy mnie to. Wiem, co przeszła, rozumiem, ale czy dam radę? Nie wiem. Chciałbym u siebie w domu być zwyczajnie sobą, nikogo nie grać, nie udawać.
Myślę, że mają ogromne szanse, jeśli tylko Jan wykaże się cierpliwością i swoim postępowaniem udowodni Paulinie, że może na niego liczyć zawsze, że kieliszek rumu do herbaty to nie alkoholizm, a wyjazd na ryby to rzeczywiście wyjazd na ryby. A Joanna musi wykazać się zrozumieniem i iść czasem na kompromis. I zrozumieć, że nie wszyscy mężczyźni są tacy, jak jej były mąż, że może Janowi zaufać.

Sabina i Igor

Sabina bardzo przeżyła śmierć męża. Zginął tragicznie w wypadku samochodowym, zostawił ją z dwojgiem dzieci. Cierpiała bardzo, płakała. W końcu, dla dobra dzieci, musiała wziąć się w garść. Poszła do pracy, zajęła się wychowywaniem synów. Okopała się emocjonalnie, żeby nie załamać się psychicznie. To rodzice jej tragicznie zmarłego męża, zaczęli ją namawiać, żeby kogoś poznała. Ale gdzie ma poznać kogoś dziewczyna, której życie toczy się na linii dom – praca – dzieci? Pozostaje biuro matrymonialne. Ja nie wierzę, że kogoś  pokocham, ale przynajmniej oni będą spokojni, że …już mi przeszło. I rzeczywiście, chodziła na spotkania… i kompletnie nic z nich nie wynikało.
W końcu spotkała się z Igorem. Igor był bardzo zdystansowany, kilka lat temu przeżył ogromny zawód miłosny, ukochana go zdradziła. Cierpiał ogromnie, wycofał się emocjonalnie, skupił na pracy. I pewnie nie zjawiłby się w Biurze, gdyby nie jego przyjaciele, którzy prawie siłą przyprowadzili go do mnie.
Sabina była pierwszą kobietą, z którą się spotkał. I ostatnią. To była miłość od pierwszego wejrzenia. „Ja nie wierzyłem i nie myślałem, że ktoś może myśleć tak jak ja, może być tak podobny do mnie w widzeniu świata – relacjonował po spotkaniu – nie wyobraża pani sobie, jaki jestem szczęśliwy”.
Sabina zadzwoniła do mnie cała w skowronkach – kto by pomyślał!!! „Pani Elu, a ja myślałam, że ja już nic nie czuję i… że nie zainteresuje mnie nikt, nigdy więcej. On jest taki mądry, cudowny, wszystko rozumie. I czuje tak jak ja… Dziękuję, bardzo za niego dziękuję!”.
Myślę, że im się uda. Oboje przeboleli stratę i po okresie samotności, która dla obojga była swoistym oczyszczeniem i chociaż trochę wbrew sobie, wyszli naprzeciw miłości, która już czekała za rogiem.
Związki, które opisałam, to związki ludzi szukających miłości i bliskości. Oczywiście obserwuję  też związki, które zawiązują się z zupełnie innych motywów. Takim przykładem może być związek Joanny i Michała, którzy są ze sobą ze strachu przed samotnością.

Joanna i Michał

Joanna miała kilku mężów. Jej związki rozpadały się, według jej oceny –  z winy partnerów. To oni zrobili jej krzywdę, oszukali, zranili jej… ambicję. To, że ostatni mąż wystąpił o rozwód, było dla niej ogromnym zaskoczeniem, bolało bardzo. Potem okazało się, że dopadła go ciężka choroba i postanowił… oszczędzić jej widoku coraz bardziej zdegenerowanego chorobą człowieka. Po czasie błagał o powrót, ale nie wybaczyła mu, ambicja jej nie pozwoliła.
„Boję się samotności – mówiła – myśl, że będę sama przeraża mnie tak bardzo… Muszę być z kimś. Z kimkolwiek – dodała”. I nagle, zupełnie niespodziewanie dla samej siebie – zakochała się.
Obiekt jej miłości był już chyba w tylu związkach, że sam nie był w stanie zliczyć. Ledwie kończył jeden, szybko wchodził w kolejny. I każda była nie taka… A jaka powinna być – nie wiedział. Pędził ze związku w związek i związkiem próbował zabić swoją samotność. Nie miał żadnych zainteresowań, po pracy sprzątał, słuchał muzyki, potem znowu sprzątał. I tak w kółko. „Jego nic nie interesuje, nie czyta książek, nie ogląda żadnych programów poza MTV – skarżyła się Joanna- ale kocham go. Popracuję nad nim, zmieni się”.
I zaczęła pracować. Michał początkowo się buntował: „Ona chce mnie zdominować, przestawia rzeczy w moim mieszkaniu” – pieklił się. Kilka razy próbował wycofać się ze związku, w międzyczasie podejmował kolejne próby z innymi paniami. Joanna płakała, błagała. W końcu Michał  się ugiął. Kolejny powrót i… wkrótce wystąpił w znienawidzonej marynarce. Joanna zatroszczyła się o niego bardzo. Spłaciła wszystkie jego długi i przeprowadziła się do niego.
Czy są szczęśliwi? Czy ten związek ma szanse? Uczciwie powiem, że wątpię. W tym związku, według mojej oceny, każdy jest egoistą, myślącym jedynie o swoich odczuciach i swoich potrzebach. Żadne z tych dwojga nie przystanie na chwilę, nie przeanalizuje dogłębnie swoich motywów. Leczą się z samotności związkiem, ale czy jest w tym związku prawdziwa bliskość? I czy to, co Joanna nazywa miłością, jest nią rzeczywiście? Czy aby, dla zaspokojenia swoich egoistycznych potrzeb, nie kupiła Michała?

Zobacz również:

Jakich mężczyzn nie cierpią kobiety?

Moda na konkubinat?

Czy związek ze starszym mężczyzną Cię dziwi?

 

Share and Enjoy !

Shares

Możesz śledzić wszystkie odpowiedzi do tego wpisu poprzez kanał .

11 komentarzy do Związki ludzi po przejściach – historie prawdziwe!

  1. avatar ewa pisze:

    Ja też przez wiele lat byłam sama, aż w wieku 28 lat poznałam miłość swego życia….niestety po pół roku porzucił mnie…jako osoba wierząca w magię zamówiłam rytuał miłosny i ukochany do mnie wrócił. Teraz jesteśmy razem, planujemy slub, a też już bałam się że zostanę starą panną.

  2. avatar Piotr pisze:

    Właśnie jestem po rozmowie z moją partnerką.Nasz związek został zakończony.Był to zwiazek na odległośc,przetrwał nie całe pół roku.Ona po rozwodzie z dwójką dzieci w wieku 20 i 17 lat,ja stary kawaler.Pokochałem ją miłością szczenięcą,całym sercem,ona z początku także była mną zauroczona,ale po pewnym czasie coraz bardziej zaczęła się dystansować.Wiedziałem że ją tracę,walczyłem jak mogłem,ale to była walka z wiatrakami.Wybrała innego,a przed trzema godzinami w rozmowie telefonicznej dowiedziałem się że kocha mnie jak brata i chce utrzymywać ze mną kontakt,nie powie na mnie złego słowa i że jestem dobrym człowiekiem.Rozstaliśmy się jak ludzie na poziomie.Jednym słowem klasyk.Ale to życie jest bezsensowne.

  3. avatar kociak pisze:

    Koleżanka twierdzi że znalazła wymarzonego faceta dzięki urokowi miłosnemu :)

  4. avatar stala czytelniczka pisze:

    bardzo madre odwazne kobiety jak czytam mysle dlaczego kobiety mecza sie z alkocholikami boja sie ponownych zwiaskow

  5. avatar moniczka234 pisze:

    Ciekawy artykuł….ale i tak w dalszym ciągu jestem sama i zostaje mi tylko marzyć

  6. avatar Ka_maa pisze:

    Właśnie jestem w trakcie rozwodu i na razie ciężko mi myśleć o nowej miłości ale ten artykuł dał mi nadzieje, że możne gdzieś tam spotkam kogoś komu na nowo zaufam i który sprawi, że znowu będę kochać.

  7. avatar Kleo_p pisze:

    Jestem pełna podziwu… Wyczucie i znajomość tematu bardzo duże, więc to na pewno osoba z dużym bagażem życiowego doświadczenia… Sama obserwuję ludzi po przejściach i widzę jakie mają trudności, żeby na nowo zaufać komuś

  8. avatar nekju pisze:

    Artykuł genialny. Życiowy, bardzo życiowy i dający do myślenia. Nie wiem kto jest autorem tego tekstu, ale osoba, która to napisała musi mieć ogromną wiedzę. Napisane bezpośrednio i bez owijania w bawełnę, bardzo mi się podoba.

    • avatar Redakcja pisze:

      Autorką tekstu jest Pani Elżbieta Kmiciewicz – właścicielka Biura Matrymonialnego „1oo%” mieszczącego się w Bieczu (gm. Brody, woj. lubuskie).

  9. avatar kawowa18 pisze:

    Bardzo ciekawy artykuł, można wyciągnąć wiele wniosków oraz daje nadzieje dla osób porzuconych i po przejściach. Znakomita robota;) Dziekuję:)

  10. avatar anthea pisze:

    Bardzo dziękuję za ten artykuł…Właśnie takich słów potrzebowałam. Pozdrawiam.

Dodaj komentarz