Zobacz jak Sferado odmieniło jej życie w 7 dni

14 sierpnia 2018, dodał: Małgorzata Kopeć
Artykuł zewnętrzny

W pracy jako wolontariusze zajmujący się osobami starszymi bardzo często musimy przełknąć gorzką pigułkę dnia codziennego. Na szczęście od czasu do czasu gdzieś na horyzoncie zabłyśnie promyk nadziei.

Ból i cierpienie przy każdym ruchu to codzienność wielu starszych osób. Wiek, zła dieta, niedobór odpowiednich witamin i minerałów czy lata ciężkiej pracy w trudnych warunkach sprawiły, że wielu emerytów z grymasem uśmiechu odpowiada „Boli, to znaczy, że jeszcze żyje”. Na szczęście, jak mieliliśmy okazje sami się przekonać, od jakiegoś czasu istnieje prosty i skuteczny sposób, dzięki któremu łatwo można pomóc nie tylko starszym osobom, ale i wielu cierpiącym po wypadkach. Wszystko za sprawą Sferado, na który nasze stowarzyszenie natrafiło dzięki pewnej babci.

Poznajcie Babcie Ele

Pani Ela jest pogodną, miłą 88 letnią babcią posiadającą obecnie 4 i pół wnucząt. Ta z pozoru dziwna cyfra wynika z tego, iż najmłodsza córka naszej bohaterki jest w 7 miesiącu ciąży. Dlatego Babcia Ela liczy nienarodzonego potomka jako pół. „Bo wiecie, on już jest, ale jeszcze go nie ma, to znaczy nie zdążył się urodzić” tłumaczy.
Gospodyni przyjmuje nas w mieszkaniu w bloku z wielkiej płyty, jakich dużo jeszcze stoi jeszcze we Wrocławiu.

„Nie jest tutaj najgorzej, mówi. Przeżyłam bombardowania i oblężenie Wrocławia, przeżyłam komunizm, przeżyje pewnie i ten blok” śmieje się i po chwili dodaje „wiedzą Państwo, w tym wieku nie można liczyć na zbyt wiele, ale mam swoją emeryturę, własne cztery kąty no i kochającą rodzinę. Kolejny wnuczek już w drodze. Gdyby tylko te plecy mnie tak nie bolały, to i łatwiej by się wstawało codziennie rano”. Gdy zapytaliśmy cię co się dokładnie dzieje Babcia Ela, zbyła nas machnięciem ręki. „Eee tam wiedzą Państwo, wiek. My tacy starzy to już tylko na cmentarz powiliśmy iść, a nie Wam tu jeszcze głowę zawracać”. Tej wypowiedzi znów towarzyszył śmiech, ale tym razem podszyty pewnym grymasem cierpienia. Dlatego poprosiliśmy Panią Elę by przygotowała nam na następne spotkanie dokumenty medyczne, które przez lata otrzymywała ze szpitali.

Szarlotka i smutna przeszłość

Kilka dni później, wchodząc do mieszkania przywitał nas zapach szarlotki. Na stole w kuchni, obok gorącego jeszcze ciasta leżał plik zadrukowanych stron dokumentacji ze szpitali, którą przez lata zgromadziła Babcia Ela. „To abyście nie byli głodni, córka była u mnie ostatnio. Przyniosła jabłek, a wiedziałam, że dziś przyjdziecie, to zrobiłam szarlotkę. Chcieliście dokumenty, to też je przygotowałam, ale na głodnego czytać mi przecież tego nie będziecie” powiedziała podając talerzyki. Ciasto było wspaniałe. Generalne babcine ciasta zawsze mają cudowny smak. Nawet jeśli porównujemy je z tortami z najlepszych cukierni, to domowe wypieki mają coś takiego w sobie, że po prostu nie można im się oprzeć. To chyba radość i miłość twórcy przekazana podczas pieczenia.
Niestety wraz z lekturą dokumentacji medycznej zachwyty nad jabłecznikiem zaczął przechodzić w złość i bezsilność na skutek zapoznawania się z przedstawioną dokumentacją.

Pani Ela dużo przeżyła w swoim życiu. Ogromne piętno odbiła na niej ciężka praca w podwrocławskim PGR’erze, w którym spędziła długi okres swojego życia. Wraz z pracą zaczęły pojawiać się już wtedy problemy z plecami, ale nie wiedzieć czemu były one ignorowane przez lekarza. „Wiecie, jak to kiedyś było. Doktor przyjechał na gospodarstwo, przebadał nasz szybko, powiedział, że jesteśmy przodownice, że oby tak dalej, zabrał pół świniaka i pojechał” wspominała gospodyni.

Po głębszej analizie okazało się, że Pani Ela ma zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa spowodowane wytarciem się tkanki chrzęstnej. Powoduje to, iż każdy ruch okupuje ona większym lub mniejszym bólem. Jak się później okazało, największe problemy ma, gdy wstaje. Stary materac piankowy był już po prostu tak ubity, że nie zapewniał odpowiedniej pozycji ciała, przez co nasza gospodyni praktycznie każdego ranka budziła się z poważnym bólem w plecach. Wtedy też postanowiliśmy znaleźć rozwiązanie tego problemu.

Urodziny

Od opisanej wyżej wizyty minął prawie miesiąc. Nasza Babcia Ela poprosiła nas byśmy przełożyli termin naszych odwiedzin o kilka dni. „Wiecie 89 urodzimy ma się raz w życiu, a w moim wieku nie wiadomo czy nie ostatnie (śmiech), chyba nie zostawicie solenizantki samej co?” Nie zostawialiśmy, tym bardziej, że mieliśmy dla Pani Eli przygotowany w porozumieniu z jej dziećmi, specjalny prezent.

Przestudiowawszy dokumentację medyczną skontaktowaliśmy się z współpracującym z naszą fundacją fizjoterapeutą. Po opisaniu problemu, zaproponował nam zakup specjalnego materaca ortopedycznego, Sferado Vita Carbon Exclusive. Jest to wysokiej jakości nowoczesny produkt, stworzony z myślą o wszystkich osobach przewlekle chorych i cierpiących na zmiany zwyrodnieniowe pleców. Vita Carbon Exclusive stworzony jest ze specjalnej elastycznej pianki, która idealnie dostosowuje się do kształtu ciała osoby lezącej, zapewniając tym samym równomierne podparcie na całej powierzchni, co bezpośrednio przekłada się na rozluźnienie kręgosłupa i aparatu ruchu. To z kolei niesie za sobą zmniejszenie odczuwania bólu, łatwiejszy relaks i przyjemny sen. Ponadto materac otrzymał specjalny pokrowiec wykonany z unikatowego materiału typu stretch Silver Argento, który zapewnia nie tylko doskonałą miękkość i aksamitność dotyku, ale również stanowi ochronę antybakteryjną, tak potrzebną, gdy chory przebywa długi czas w łóżku.

Sprzęt zamówiliśmy bezpośrednio na oficjalnej stronie producenta, https://sferado.pl/, dzięki czemu otrzymaliśmy go w bardzo przystępnej cenie. Teraz jedyne co nam zostało, to zawiązać na nim wielką czerwoną kokardę i zanieść go Babci Eli w dniu jej urodzin.

Wrodzona skromność

Skromność i upartość, to cechy, które spotykamy u wielu osób starszych, niemniej jednak Babcia Ela pod tym względem bije chyba wszystkich innych na głowę. Co tu dużo mówić, zostaliśmy wyproszeni z mieszkania. „Ale na co mi to, nie trzeba było, weźcie oddajecie to do sklepu. Mi jest tak dobrze, nie potrzebuje żadnych prezentów. (…) No co z tego, że mój jest stary, w 45 i 46 roku Nie mieliśmy praktycznie łóżek, spaliśmy na podłodze, a jak było szczęście to na sianie. Weźcie go oddajecie. Nie kazała wam kupować mi prezentu”. Przy całym tym słowotoku systematycznie wypychała nas z materacem za drzwi. W końcu usłyszeliśmy „chcecie wejść, to zostawcie go na klatce”. Co było robić. Zgodziliśmy się.

Na szczęście przy kawie i cieście, tym razem był to pyszny makowiec, udało nam się wynegocjować, że Pani Ela dla testu prześpi się na naszym prezencie przez tydzień, do naszej kolejnej wizyty. Wychodząc zostaliśmy pożegnani słowami „Niech Wam będzie marudy, ale pewnie to i tak nic nie da”.

Małe cuda

Tydzień później Babcia Ela otworzyła nam drzwi i rzuciła mi nam się na szyje, mówiąc „Dziękuję”. To, co nas jednak najbardziej zaskoczyło to siła z jaką Pani Ela nas uściskała. Jak się później okazało nasza podopieczna skorzystała z naszego prezentu już pierwszego dnia. I jak mieliśmy okazję się przekonać, efekty przeszłe nasze i jej najśmielsze oczekiwania. W kuchni, przy kawie dowiedzieliśmy się, że Pani Ela po raz pierwszy od wielu lat obudziła się rano nie tyle co wypoczęta, ale bez bólu pleców, który dokuczał jej od kilku lat. W ciągu tygodnia bez odczuwania tej przykrej dolegliwości znacząco poprawił się jej stan nie tylko fizyczny, ale i psychiczny.

„Od momentu, kiedy budzę się bez bólu pleców, mam więcej energii, odwiedziłam nawet w tym tygodniu dwa razy męża, a wiecie jak kiedyś było mi ciężko jechać na cmentarz”, „ten materac naprawdę bardzo odmienił moje życie”, przyznaje. Po chwili z nutką niepewności pyta „Naprawdę mogę go zatrzymać?”. Jedno skinienie głowy, łzy częścią w oczach starszej kobiety, dla takich chwil naprawdę warto być wolontariuszem