„Tymczasem” – recenzja

14 listopada 2016, dodał: Iwona Marczewska
Artykuł zewnętrzny

Świat mediów, bankiety, celebryci, kariera i wszystkie pozostałe elementy złudzenia zwanego sukcesem, skontrastowane z rzeczywistością, w której trzeba za tę ułudę zapłacić kredytem we frankach i poczuciem przegranej w wyścigu szczurów. Najnowsza powieść Izabeli Sowy to kosztorys medialnego sukcesu, sporządzony przez główną bohaterkę o jakże ironicznie brzmiącym nazwisku – Fortuna.

Monique jest osobistą stylistką, niegdyś prowadzącą własny program w telewizji. Czterdziestka na karku, długi na koncie, średnio zobowiązująca relacja z mężczyzną i poczucie zawodowego wypalenia to krótka charakterystyka jej sytuacji życiowej. Postrzegana przez bliskich jako kobieta, której się udało, każdego dnia walczy o to, by zachować pozory. W przypływie bezsilności rzuca wszystko i wyjeżdża ze stolicy pomieszkać przez kilka dni u byłego partnera, który spontanicznie zaoferował jej nocleg pod swoją nieobecność.

Kraków wita ją smogiem i wspomnieniami. To właśnie tam stawiała pierwsze kroki na drodze prowadzącej z powrotem do punktu, w którym musi dokonać najważniejszych życiowych wyborów. Przeprowadzając głęboką analizę swoich dotychczasowych dokonań rozważa wpływ osoby, która zainspirowała ją do sięgania wyżej, która pomogła odkryć i ukształtować siebie samą oraz wyrobiła w niej poczucie sowa_tymczasemsmaku – swojego wuja Augusta. Jemu właśnie zawdzięcza umiejętność rozpoznawania i zwalczania bylejakości, doceniania prawdziwej elegancji i pobyt w Paryżu, po którym jej kariera nabrała tempa.

Postać wuja została tyle razy przywołana we wspomnieniach, opisach, anegdotach, że śmiało można uznać go za jednego z głównych bohaterów, tym bardziej, że wywarł znaczący wpływ na życie każdego z pozostałych. Stał się postacią-symbolem, która poprzez światopogląd i sposób bycia walczy o idee, standardy zachowań, ocalenie wyższych wartości przed zalewem medialnego ujednolicenia, powszechnego zubożenia moralnego i kulturowego oraz pospolitości.

Wszystko, co zaszczepił w Monique, pomoże jej zastanowić się nad tym, w którym kierunku podążać dalej, ponieważ pewne jest, że w jej życiu nadszedł czas na przemyślenia i zmiany.
Bohaterka stworzona przez Izabelę Sowę nie zataja przed czytelnikiem żadnej ze swoich słabości, wątpliwości, obaw. Przyznaje się do błędów i niedoskonałości, do niewiedzy, momentów, w których nie wytrzymuje presji. Zupełnie inaczej zachowuje się przed osobami, które ją otaczają i przed którymi nie może zdradzić się z żadną z wymienionych słabości, aby nie zachwiać wiarą w kompetencje i nie osłabić swojej pozycji. Demaskuje tym samym cały fałsz, na jakim bazują kontakty towarzyskie, zawodowe, a nawet relacje partnerskie w sztucznym świetle fleszy ukazujących kreowanych przez media ludzi sukcesu.

Jeśli można z lektury wyciągnąć jakieś wnioski, to będzie to na pewno stwierdzenie, że na dłuższą metę nie warto płynąć z nurtem, który po jakimś czasie wyrzuca na brzeg. Bezkrytyczny konformizm i porzucanie wartości, które powinny być ponadczasowe, prędzej czy później odbiorą życiu wyrazistość, która pozwala się nim cieszyć, a schemat jest dobry dla mas, nie dla jednostek.

Iwona

 

Dziękujemy Wydawnictwu za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego –
Redakcja