Uporczywie wydzwaniają, wysyłają kwiaty, maile, sms-y, niejednokrotnie śledzą też swoją ofiarę. Stalkerzy, bo o nich mowa, choć byli, to nie są i nie będą już bezkarni.
Za stalking (więcej: Tutaj) grozi nawet 10 lat do więzienia. Wczoraj (06.06.2011) weszły w życie przepisy przewidujące za takie przestępstwo karę nawet do trzech lat więzienia. Jeśli natomiast osoba nękana targnie się na swoje życie, sprawca może trafić za kratki na 10 lat.
Ukarać będzie można osobę, która poprzez uporczywe nękanie wzbudza u ofiary poczucie zagrożenia lub „istotnie narusza jej prywatność”. Nie jestem entuzjastą tej zmiany – mówi dr Sebastian Ładoś, sędzia z warszawskiego sądu rejonowego. Przeciętny człowiek może dziś zadać sobie pytanie, co to jest uporczywe nękanie, co to jest istotne naruszenie prywatności drugiego człowieka – mówi. Jego zdaniem wejście w życie tego przepisu może doprowadzić do paradoksalnych sytuacji . Na przykład dłużnik będzie składał zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przeciwko swojemu wierzycielowi, który wydzwania albo w innej formie domaga się zwrotu należności – tłumaczy dr Ładoś.
Poza tym, w jego ocenie, prawo karne powinno być ostatecznym narzędziem w rozwiązywaniu różnych problemów społecznych. Dlatego też tego typu przypadki jak naruszanie prywatności drugiej osoby to klasyczne sprawy, które powinny być rozpatrywane w postępowaniu cywilnym jako o naruszenie dóbr osobistych. Ale to nie koniec zastrzeżeń. Nie wiem, czy organy ścigania są przygotowane na wejście w życie tej nowelizacji – mówi sędzia Sebastian Ładoś. Należy się raczej spodziewać znacznego wzrostu liczby zawiadomień o popełnionych przestępstwach. A to z kolei będzie oznaczało angażowanie i tak już przeciążonych organów ścigania – mówi.
Najpoważniejsze zastrzeżenie budzi jednak sam przepis. Jest źle napisany, posługuje się tzw. klauzulami niedookreślonymi i budzi bardzo poważne wątpliwości interpretacyjne – wylicza dr Ładoś. Tymczasem zwłaszcza w obrębie prawa karnego powinniśmy mieć do czynienia z przepisami jasnymi, skonstruowanymi w taki sposób, aby przede wszystkim zwykły człowiek dokładnie wiedział, jakie zachowania mieszczą się w zakresie tej normy prawnej – mówi.
Podobne zastrzeżenia ma dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Dlaczego ja mam pewne obawy co do stosowania tego przepisu? Bo należy do takiej grupy przepisów, które mi się nie podobają – tłumaczy. A dlaczego one mi się nie podobają? Bo odpowiedzialność karna sprawcy zależy od tego, co sobie wyobraził pokrzywdzony. Czyli jeżeli ja będę kogoś „stalkował”, ale on uzna, że to wcale mu nie przeszkadza, to przestępstwa nie ma. Jego zdaniem lepiej byłoby, gdyby z przepisu karnego jasno wynikało, czego nie wolno i od czego w takim razie należy się powstrzymywać. – A jeżeli to będzie tak sformułowane, to ja nie bardzo jestem w stanie w istotny sposób powstrzymywać się od czegoś, co nie wiem, czy jest przestępstwem.
Choć w opinii karnisty przepis rzeczywiście jest niezbyt dokładnie określony, to jego zdaniem inaczej po prostu się nie da. Ile sms-ów to już nękanie? Sto? A co jeśli będzie 99? – pyta. Granice liczbowe są zawsze precyzyjne, choć w tej sytuacji troszeczkę bezsensowne. Mogą być cztery sms-y, ale wystarczająco dobre, żebyś kogoś zdenerwować i wprowadzić w panikę – mówi.
Mimo wszystko jednak, jego zdaniem, takie nieleczone, czyli niekarane nękanie może spowodować eskalację. Faktyczna dotychczasowa niekaralność tego czynu też mogła ośmielać do dalszych działań – tłumaczy dr Kładoczny – Stąd mam pewne mieszane uczucia. Ale mam nadzieję, że teraz może ktoś się tym bardziej przejmie, bo stalking zyskał pewną rangę – jest to przestępstwo.