Zośka Papużanka: „On”
Nostalgiczne powroty do czasów PRL-u to temat znany już w literaturze. można jednak pokazać je także w czarno-białym ujęciu, zupełnie odartym z zachwytu nad smakiem oranżady czy importowanej gumy balonowej.
Taki właśnie obraz '”czasów słusznie minionych” daje w swej najnowszej książce Zośka Papużanka. Dostrzega tamtą szarość ludzi i ulic i przerażającą banalność życia w jego monotonii. „On” to wyraz zmagania się ze światem, który jest wyjątkowo niedoskonały, zbyt zwyczajny i pełen banalizmu. To właśnie codzienność jest głównym bohaterem tej prozy, a funkcjonujące w niej postacie mają rys marionetek spełniających swoje role, które wyznaczył im odgórnie los. Autorka mówi jednak o ich codzienności w sposób niezwykły – bawiąc się słowami, odkrywając ich ukryte znaczenia, ustawiając je nieoczekiwanych powiązaniach. Zmusza czytelnika do zatrzymania się i zastanowienia, co chce nam przekazać w kolejnych zdaniach rozwijających jej narrację.
Oniryczne partie tej prozy nawiązują do dobrych Schulzowskich tradycji, ale już połączenie go z tak modnym od lat 90. banalizmem daje niezwykły efekt – osobiście miałam wrażenie, że czytam co najmniej dwie książki jednocześnie… Opowieść ta splata różne punkty widzenia, różne osobowości i przestrzenie, a także różne sposoby ich opisywania. Autorka wrzuca czytelnika w sam środek rwącego nurtu narracji, który zdaje się rozwijać niczym kłębek wełny pod pazurkami mojego kota… Sprawnie wplata w tekst aluzje, metafory i dygresje, fundując czytelnikowi swoisty sprawdzian z oczytania.
Powtórka ze znanych każdemu z nas lektur szkolnych ma tu swoje uzasadnienie – autorka piętnuje przegranych bohaterów literackich, którzy stanowią tło dla niezbyt rozgarniętego Śpika, w którego wyjątkowość wierzy jedynie jego rodzicielka. To antybohater – nie ma wszystkich tych cech, które predestynowałyby go do roli głównej postaci w powieści. Egzystuje w świecie, w którym nawet drobiazgi urastają do rangi symboli. Funkcjonuje w świecie schematów i absurdów, które sankcjonują metody nauczania w podstawówce lat 80. Gratuluję autorce dobrej pamięci, bo choć sama też przeżyłam dzieciństwo w latach 80. to jednak nie udałoby mi się tak szczegółowo ująć aż tak wielu sytuacji, które zostały tu przedstawione bardzo obrazowo. Autorka zaprasza nas do swojego świata, wysnutego ze wspomnień. Dzięki tej lekturze przez chwilę też wróciłam pamięcią do własnego dzieciństwa…
To powieść zbudowana na emocjach, a jej materię stanowią migawki z ludzkich losów, radości i niepowodzenia, z których składa się życie każdego człowieka. Polecam tę książkę jako ciekawą alternatywę dla tzw. literatury kobiecej – tu nie ma lukrowanego świata, w którym wszystko zmierza do happy endu, natomiast jest refleksja na temat naszego złudnego przekonania o własnej wyjątkowości i indywidualności…
Książkę poleca Wydawnictwo ZNAK – można kupić ją TUTAJ
Dziękujemy Wydawnictwu za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego –
Redakcja