Rak piersi jest co roku diagnozowany u około 1 mln kobiet na świecie. U połowy z nich jest to rak nawracający lub dający przerzuty, w przypadku którego obecnie stosowane terapie są mało skuteczne. Dlatego ciągle trwają poszukiwania nowych sposobów leczenia.
Odpowiednik cząsteczki obecnej w gąbkach morskich wydłuża życie kobiet z nawracającym (lub dającym przerzuty) rakiem piersi – poinformował o tym prowadzący badania nad nowym lekiem dr Chris Twelves z Instytutu Medycyny Molekularnej w Leeds, na 46. dorocznym spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej (ASCO). Naukowcy pod kierunkiem dr. Twelvesa testowali syntetyczny odpowiednik obecnej w gąbkach morskich halichondryny B. Jest to metanosulfonian eribuliny (lub mesylan eribuliny), który ma zdolność hamowania podziałów komórek. Badaniami objęto 762 pacjentki z nawracającym lub dającym przerzuty rakiem piersi, z czego 508 otrzymywało nowy związek, a pozostałe chore jedną z dostępnych terapii dobraną przez prowadzącego je lekarza. Okazało się, że chore otrzymujące eribulinę przeżywały średnio 13,1 miesiąca, podczas gdy pacjentki z drugiej grupy – 10,7 miesiąca. Nowy lek wydłużał więc życie kobiet średnio o 2,5 miesiąca. Okres bez postępów choroby też był dłuższy w grupie, która go otrzymywała. Wśród najpoważniejszych działań niepożądanych eribuliny, dr Twelves wymienił neutropenię (obniżenie liczby komórek odporności o nazwie granulocyty), neuropatię (uszkodzenie nerwów obwodowych) oraz zmęczenie. Ciężkie działania uboczne stwierdzono u 10% pacjentek.
Także przyjmowanie kwasu acetylosalicylowego redukuje ryzyko śmierci z powodu nowotworów piersi. Maleje też ryzyko nawrotu choroby. Wyniki badań opublikowano w magazynie Journal of Clinical Oncology. Co więcej, jak twierdzą naukowcy z Harvard Medical School, ryzyko w obu przypadkach spada średnio nawet o połowę. Kobiety objęte badaniem przyjmowały tabletki o najniższej dawce, tzw. Aspirynę Protect, dotąd zalecane w profilaktyce chorób serca. To pierwsze takie badania, które udowadniają wpływ aspiryny na raka we wczesnym stadium rozwoju – mówi w rozmowie z MSNBC prowadzący eksperyment dr Michelle Holmes i dodaje: Jeśli ten wynik potwierdzi się w badaniach innych klinik, byłby to przełom. Aspiryna może stać się tanim i relatywnie bezpiecznym środkiem na poprawę, a nawet wydłużenie życia chorych na raka. Badania trwają od 1976 roku. Od tamtej pory, przez 30 lat obserwowano 4164 chorych na nowotwór piersi kobiet. W trakcie trwania eksperymentu zmarło 341 z nich. W przypadku kobiet, które przyjmowały aspirynę od 2 do 5 dni w tygodniu, ryzyko nawrotu choroby spadło o 60%, a śmierci z tego powodu – o 71%. Od sześciu do siedmiu tabletek aspiryny przyjmowanych w tygodniu zmniejszyło ryzyko choroby o 43%, a śmierci – o 64%. Naukowcy informują, że podobne działanie może mieć ibuprofen i naproxen. Bez wpływu pozostaje inny środek przeciwbólowy – paracetamol. Jednocześnie, w opisie badań zaznaczono, że takie dawki aspiryny lub środków przeciwbólowych mogą powodować krwawienie do układu pokarmowego, więc muszą być przyjmowane wyłącznie pod ścisłą kontrolą lekarza. Taki rodzaj terapii nie jest też przeznaczony dla pacjentek, które zdecydowały się na chemioterapię.
Natomiast naukowcy z ośrodka badawczego Texas AgriLife Research w College Station w Teksasie sprawdzali wpływ ekstraktu z ciemnej odmiany śliwek oraz ekstraktu z brzoskwiń na dwa rodzaje komórek raka piersi, w tym najbardziej agresywnego (niezależnego od działania hormonów płciowych). Dla porównania przebadano też komórki zdrowe. Okazało się, że – w niższych stężeniach – obydwa wyciągi skutecznie niszczyły komórki agresywnego nowotworu, oszczędzając przy tym zdrowe komórki. Przy czym wyciąg z brzoskwiń miał większą skuteczność. Do zniszczenia komórek raka piersi zależnego od działania hormonów (czyli mniej agresywnego) potrzebne były jednak większe stężenia, które szkodziły też komórkom zdrowym. Składnikiem zdolnym do zabijania komórek agresywnego raka, a oszczędzania komórek niezmienionych nowotworowo są tzw. kwasy fenolowe. Znaleźć je można m.in. w wielu produktach roślinnych, w tym owocach, zwłaszcza w jagodach, winogronach i pestkowcach – np. w brzoskwiniach i śliwkach. Naukowcy przyznają, że wybrali do testów komórki raka piersi, gdyż zajmuje on czołowe miejsce jeśli chodzi o częstość występowania u kobiet. Jak ocenia Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), rak ten odpowiada za 16% zgonów kobiet na całym świecie.
Coraz więcej badań naukowych potwierdza też związek ciała i umysłu oraz ich wzajemne oddziaływanie. Wpływ psychik na poprawę leczenia onkologicznego jest nieoceniony. W tegorocznym czasopiśmie Psycho-Oncology opublikowano kolejne dane na temat korzyści w zastosowaniu ćwiczeń jogi u kobiet w trakcie lub niedługo po zakończeniu leczenia raka piersi. Do udziału w doświadczeniu zaproszono 44 kobiety, spośród których 34% było w trakcie leczenia onkologicznego, zaś pozostały miały je już za sobą. Połowę pań wybrano losowo do udziału w dziesięciu cotygodniowych sesjach jogi. Każde spotkanie z trenerem trwało 75 minut, w czasie których pacjentki wykonywały ćwiczenia niewymagających szczególnego wysiłku mające na celu poprawę kondycji psychicznej i uspokojenie organizmu. W tym samym czasie pozostałe uczestniczki eksperymentu nie wykonywały żadnej szczególnej aktywności fizycznej. Technika polegała na relaksacji ciała i umysłu przy zminimalizowaniu nakładu sił potrzebnego do wykonywania poszczególnych ćwiczeń. Ćwiczenia były na tyle łagodne, ze mogłyby wykonywać je również kobiety będące w trakcie leczenia onkologicznego. Analiza ankiet wypełnianych na początku i po zakończeniu serii treningów przyniosła bardzo pozytywne wyniki. Okazuje się bowiem, że udział w ćwiczeniach jogi pozwolił pacjentkom na zmniejszenie poziomu przygnębienia aż o 50% w porównaniu do grupy kontrolnej. Poprawiło się u nich także poczucie spokoju oraz sensu życia, które było po 10 tygodniach wyższe o 12% niż u pań nie ćwiczących. Największą poprawę samopoczucia zaobserwowano u kobiet, które zaczynały serię spotkań z trenerem będąc w najgorszej kondycji psychicznej spośród członkiń swojej grupy. W innym eksperymencie wykorzystano jogę według metody Iyengara. 10 kobiet ćwiczyło jogę, 9 było w grupie kontrolnej. Średni wiek kobiet to 61 lat, miały zdiagnozowanego raka i były poddawane terapii hormonalnej. Żadna z nich nie miała wcześniej doświadczeń z jogą. Po 8 tygodniach samopoczucie kobiet ćwiczących znacznie się polepszyło, a co więcej nabrały one przekonania, ze są w stanie zwalczyć chorobę. Poza tym nastąpiło zmniejszenie aktywacji białka NF-kB, który jest nazwany markerem stresu w organizmie. Naukowcy zamierzają kontynuować badania. W Polsce kilka Fundacji Psychoonkologicznych docenia fakt dobroczynnego działania jogi na proces zdrowienia pacjentów i organizuje dla nich zajęcia jogi prowadzone przez renomowanych nauczycieli.