Mikołajkowa tradycja obdarowywania się jest bardzo stara. Warto wiedzieć, że zwyczaj obdarowywania się prezentami dnia 6 grudnia przywędrował do Polski dopiero w XVIII wieku i początkowo prezenty dostawały jedynie dzieci, natomiast starsi musieli poczekać na upominki, aż zaświeci pierwsza gwiazdka w Wigilię Bożego Narodzenia. W Polsce ta tradycja utrzymała się do dziś i w wielu domach tylko dzieci znajdują upominki w mikołajkowym bucie lub skarpecie, albo pod poduszką.
Mikołaj było biskupem Miry (południowa Azja Mniejsza) na przełomie III i IV wieku. Kult ku czci św. Mikołaja rozpoczął się w Bizancjum, dopiero gdy jego relikwie przeniesiono do Bari we Włoszech, przeniknął na Zachód. Z zachodu ten kult przywędrował do Polski. Z jego postacią związanych jest wiele historii, które ukazują go jako człowieka przepełnionego dobrocią i współczuciem dla biednych, chorych i potrzebujących. Nie bez znaczenia jest też data najczęściej obchodzonego dnia św. Mikołaja, czyli dzień 6 grudnia. W tym dniu ponoć św. Mikołaj zmarł. Legenda mówi, jak św. Mikołaj pomógł biednemu szlachcicowi, dając trzy mieszki złota jego trzem córkom. Nie chciał, aby ktoś poznał jego imię i dlatego, nawet dzisiaj Święty Mikołaj przynosi prezenty w sekrecie. Święty Mikołaj mieszka w Laponii w Finlandii, za kołem podbiegunowym. Jego dom jest ukryty w sosnowym lesie i jest pokryty śniegiem przez cały rok. Święty Mikołaj pracuje bardzo ciężko, aby przygotować prezenty dla wszystkich na święta Bożego Narodzenia. Zawsze podróżuje w saniach, ciągniętych przez osiem reniferów. Zawsze przychodzi w nocy, tak aby nikt go nie widział. Świętego Mikołaja uważano za duszpasterza doskonałego, który obdarowywał ludzi darami serca, duszy i sakiewki. Dzisiejsze zwyczaje mikołajkowe mają inna formę, nieobrzędową i istnieją dopiero kilkadziesiąt lat.
Trudno się dziwić, że postać człowieka bezinteresownego i chcącego pomagać wielu ludziom do dnia dzisiejszego, choć nie zawsze pod nazwą św. Mikołaja, stała się wzorcem do naśladowania dla kolejnych pokoleń.
Jak widać Mikołaj, jakiego znamy dzisiaj, nie zawsze chadzał w czerwonym płaszczu, czerwonej czapce i z workiem na plecach. Skąd w takim razie pomysł na stworzenie takiego obrazu tego sympatycznego staruszka? Choć nie jest to fakt historyczny, wieść niesie, że charakterystyczna postać Mikołaja została zaprojektowana w latach trzydziestych XX wieku przez pewnego artystę na zlecenie. Zlecającym był najpopularniejszy chyba dzisiaj koncern Coca-Cola, a wtedy istniejący na amerykańskim rynku już trzydzieści parę lat. I tak od tamtego czasu, postać Mikołaja, jakiego znamy współcześnie rozpowszechniła się na całym świecie.
Św. Mikołaj nie wszędzie ma swoje święto w dzień 6 grudnia. I choć jego imię nie jest obce w większości krajów, jednak w niektórych Mikołaj ma swoje odpowiedniki. Są to jego koledzy „po fachu”, którzy w swoich krajach są równie niecierpliwie wyczekiwani przez wszystkie dzieci. W Polsce, tradycyjny Św. Mikołaj to postać starca z siwą brodą, siwymi włosami, który na głowie ma czapkę biskupią, a w ręce dzierży pastorał, którym się podpiera. Jest ubrany w długie czerwone lub złote szaty. W ręce dźwiga wór z prezentami. Niegrzecznym dzieciom przynosi rózgę. Jednak taki wizerunek Mikołaja, spotykany jest aktualnie bardzo rzadko. Popularna zamerykanizowana postać św. Mikołaja w czerwonym płaszczu przepasanym sznurem, czerwonej czapce z białym pomponem, siwą krętą brodą i takimi samymi włosami, dużym grubiutkim brzuchem i workiem przerzuconym na plecy, jeżdżącym wozem zaprzężonym w renifery, już chyba na stałe wryła się w naszą kulturę.
Za wschodnią granicą, w Rosji dzieci oczekują wizyty Dziadka Mroza. Przychodzi on wraz z nadejściem Nowego Roku i w odróżnieniu od znanego nam obrazu Mikołaja, przechadza się on w długim płaszczu koloru srebra, błękitu lub czerwieni, na głowie ma futrzaną czapkę. Co ciekawe prezenty pomaga mu rozdawać dzieciom jego wnuczka Śnieżynka, a on sam ma żonę, określaną mianem Starucha Zima. We Włoszech odpowiednikiem Mikołaja jest Befana. To postać kobiety, a dokładnie wiedźmy, która odziana w stare, poszarpane ubrania, lata na miotle i wchodząc do domów przez kominy zostawia dzieciom prezenty.
Z badań wynika, że połowa Polaków w mikołajkowym bucie znajduje słodycze – czekoladki, bombonierki i cukierki. Kuszą nas ekskluzywnie zapakowane, kolorowe smakołyki na sklepowych półkach, natomiast coraz rzadziej obdarowujemy bliskich upominkami wykonanymi własnoręcznie. Czy pierniki według babcinej receptury przegrają ze sklepowymi słodkościami? O nasze świąteczne samopoczucie dbają zarówno właściciele dużych centrów handlowych, jak i małych, prywatnych sklepików. Wchodząc do tych kopalni prezentów, już przy drzwiach napotkamy pięknie ozdobione choinki, świecidełka, stroiki i aniołki. Aby nam nie było mało, świątecznym pozdrowieniem przywita nas Święty Mikołaj i zamiast prezentu, wręczy nam ulotkę reklamową, zachęcając do zakupów w sklepach, których półki już od dawna uginają się od różnego rodzaju bożonarodzeniowych gadżetów. A my nie protestujemy i wpadamy w sieć „wyjątkowych okazji” jak śliwka w świąteczny kompot.
Według danych Pentora, zwyczaj obdarowywania się świątecznymi upominkami kultywuje 81% Polaków, większość z nas nie wyobraża sobie również Świąt Bożego Narodzenia bez suto zastawionego stołu, wypełnionego najbardziej wykwintnymi potrawami (dania z proszku szczególnie potępiane) oraz bez słodkich smakołyków pod choinką.
Zakupowy szał nie jest jednak groźny, a nawet wskazany (któż z nas nie lubi dostawać prezentów?), o ile nie pochłonie nas doszczętnie i nie zaczniemy zbyt wiele czasu spędzać na poszukiwaniach idealnego prezentu, zaniedbując w ten sposób bliskich.