Jest uciążliwe dla domowników i bywa groźne dla osób, których dotyka. Nie warto się z nim męczyć – dzisiaj chrapanie można skutecznie leczyć.
Sen – poświęcamy mu ni mniej, ni więcej, tylko jedną trzecią życia. Dla wielu jednak czas ten wcale nie jest wypoczynkiem, mało tego – potrafi nieźle dać w kość bliskim. Bo jak tu odpocząć i się wyspać, kiedy noc w noc w całym domu rozlega się głośne chrapanie. A zdarza się to nie rzadko – chrapie około 8 milionów dorosłych Polaków.
Normalnie śpiący człowiek oddycha przez nos – cicho. Niektórzy jednak oddychają przez otwarte usta. Przepływające przez układ oddechowy powietrze wywołuje wibracje tkanek miękkich w gardle i krtani, a one charakterystyczny odgłos. Odgłos przybiera na sile z wiekiem, kiedy z powodu upływu lat zapada się podniebienie miękkie i powietrzu przecisnąć się przez nie coraz trudniej. Dlatego chrapanie najczęściej dotyczy panów po czterdziestce. Ale nie jest to regułą: może się też zdarzyć otyłym, tym, którzy przed snem wypili sporą dawkę alkoholu, palą papierosy, biorą niektóre leki, cierpią na alergie, mają powiększone migdałki albo polipy nosa, a nawet tym, którzy są po prostu przeziębieni.
Jak bardzo uciążliwe może być chrapanie dla otoczenia, chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Badając życie takich rodzin, naukowcy stwierdzili, że żona chrapiącego męża budzi się nawet osiem razy na godzinę i przesypia około trzech czwartych nocy. I nie pomagają na to żadne słuchawki ani zatyczki do uszu! W skrajnych przypadkach chrapanie w ilości decybeli może dogonić młot pneumatyczny. Chrapanie, prócz tego, że uciążliwe, czasem bywa też groźne dla osób, których dotyka. Może się zdarzyć, że przytrafi im się obturacyjny bezdech senny czyli krótkie zatrzymanie oddechu w czasie snu. W tym czasie do organizmu nie dociera tlen, a to szkodzi pracy serca, mózgu i męczy chorego. Chociaż wydaje mu się, że sypia regularnie po kilka godzin, nocą często się budzi, poci, wydaje mu się, że się dusi. Rano wstaje zmęczony, za dnia wciąż chce mu się spać, potrafi zapaść w drzemkę nagle na zebraniu w pracy. Na dodatek wciąż go boli głowa, nie może skupić uwagi, jest smutny i poddenerwowany. Nieleczony bezdech jest groźny, ponieważ może przyczynić się do udaru, wylewu albo zawału.
W przypadku bezdechu konieczne jest leczenie pod opieką lekarza. Jeśli jednak ktoś pochrapuje tylko od czasu do czasu, może zacząć od zastosowania metod domowych. Czasem wystarczy schudnąć, nie objadać się przed snem ani nie opijać alkoholem, rzucić palenie, odstawić leki nasenne. Kładąc się do łóżka, unikać spania na plecach – niektórzy, żeby tego nie robić, stosują tak wyrafinowane metody, jak wszywanie piłeczki pingpongowej w tył piżamy. Lepiej jednak poszukać rozwiązania w aptece. Na rynku jest mnóstwo preparatów – kropli, sprejów, listków do naklejania na języku albo podniebieniu. Zwykle działają na bardzo podobnej zasadzie jak znieczulenie usztywniające wibrujące tkanki miękkie. Można też nosić specjalne wkładki poszerzające nozdrzai ułatwiające oddychanie albo urządzenia zapobiegające zapadaniu się języka. Jeśli bezdech jest zaawansowany, konieczne może się okazać wspomożenie specjalną maską na twarz i podłączoną do niej pompą. Zakładana na noc pompuje powietrze „rozpychające” drogi oddechowe i pozwala się wyspać. Jeżeli jednak chrapanie jest bardzo uciążliwe, najlepszą metodą na stałe się go pozbycie jest udrożnienie nosa i przemodelowanie podniebienia tak, żeby się pozbyć przeszkód utrudniąjących oddychanie. Może się okazać, że konieczne będą: wyprostowanie przegrody nosowej, plastyka małżowin, usunięcie przerośniętych migdałków, wymodelowanie podniebienia lub języczka. Tu jedną z metod jest laser, którego gorącą wiązką wycina się nadmiar przerośniętych tkanek. Zabieg trwa około pół godziny nie wymaga pobytu w szpitalu, krwawienie jest niewielkie i szybko ustaje (laserem równocześnie zamyka się naczynka włosowate), a ból trwa najwyżej kilkanaście godzin. Popularne są też metody nieinwazyjne z zastosowaniem fal usztywniających tkanki, np. radiochirurgia: lekarz kieruje fale o wysokiej częstotliwości i niskiej temperaturze w miejsce blokujące przepływ powietrza. Dzięki temu tkanki się usztywniają, podnoszą i przestają drgać. Takie bezinwazyjne zabiegi zwykle trwają krócej niż godzinę. Nie ma po nich ran, więc nie ma co się goić. Jedyne, co może się zdarzyć wciągu kilku kolejnych dni, to niewielki ból. Nie wolno się nastawiać tylko, że zabieg da spektakularne efekty natychmiast – czasami trzeba na nie czekać około półtora miesiąca, bo pacjent nadal chrapie z powodu pozabiegowego obrzęku tkanek.
Zobacz również:
- Chrapanie – męska rzecz?
- Zlikwiduj chrapanie
- Przyczyny bezsenności
- Nie możesz spać, bo ktoś obok chrapie?