Chociaż przed zaćmą ustrzec się nie można, z powodzeniem można ją leczyć. Zabieg jest dość prosty i przy okazji może pomóc na inne dolegliwości wzroku.
Zaczyna się niewinnie. Niby wszystko jest jak dawniej, ale człowiek wciąż przeciera oczy, bo wydaje mu się, że widzi jak przez grubą, brudną szybę albo przez mgłę. „To pewnie ze zmęczenia” – myśli. Gdyby psuł się wzrok, widziałbym słabiej tylko z daleka albo z bliska. Tymczasem ta mgła raz przesłania szklankę na stole, kiedy indziej – odległe drzewo.
Potem zaczyna się dziwnie czuć przy ciemniejszym świetle. Kiedy prowadzi się nocą samochód, umykają znaki drogowe gdy wraca się wieczorem do domu – obija się o kosze przy ulicach. A w słoneczny dzień wszystko jest za chmurami. Przecież ten schodek powinien być już tutaj, a nie dwa kroki dalej – złości się, potykając na klatce. Właśnie źle ocenił odległość. Z czasem przedmioty tracą swoje kształty, a kolory płowieją. To, jak zmienia się widzenie człowieka cierpiącego na zaćmę, doskonale oddają obrazy impresjonisty Claude’a Moneta – na kolejnych kształty są coraz bardziej rozmyte, a kolory coraz bardziej pomarańczowoczerwone.
Opisując obrazowo, ludzkie oko działa jak aparat fotograficzny. Kiedy patrzymy na jakiś przedmiot promienie światła odbijają się od niego i wpadają przez rogówkę do oka. Znajdująca się za nią soczewka ogniskuje je na siatkówce, a ta zamienia w impulsy elektryczne przekazywane do mózgu. Tak powstaje obraz. Obroz jest wyraźny dopóki soczewka jest przezroczysta – a jest taka u każdego młodego i zdrowego człowieka. Z wiekiem zaczyna jednak mętnieć i robi się mleczno-biała lub żółto-brązowa. Przez to swoiste „zaćmienie” dociera do niej dużo mniej światła i obraz staje się nieostry jakby ktoś go złośliwie zamazał. Stąd właśnie bierze się zaćma, zwana również kataraktą. Kiedy soczewka zmętnieje tak bardzo, że nie będzie przepuszczać światła w ogóle, przestaniemy widzieć cokolwiek.
Jest to choroba starcza, związana z upływem wieku i „zużyciem” organizmu. Nie ma się jednak co oszukiwać – jedne organizmy „zużywają się” pod tym względem szybciej, inne -wolniej. Bywa, że pogorszenie wzroku często fundujemy sobie sami – wpatrując się godzinami w ekran telewizora albo komputera, przebywając godzinami na słońcu bez odpowiedniej ochrony, jedząc tłuste ciasta, hamburgery i frytki. Funduje nam je też cywilizacja – pod postacią wszechobecnych spalin i dymu tytoniowego. Wszystko to sprzyja rozwojowi wolnych rodników, cząsteczek powodujących utlenianie i powoli, ale sukcesywnie niszczących czułe struktury oka. Do powstania choroby może przyczynić się także uraz oka
lub niektóre leki (np. sterydy którymi leczy się reumatyzm). Zwykle jednak przed zaćmą uchronić się nie da – z powodu zaburzeń metabolizmu soczewka sztywnieje i prędzej czy później praktycznie u każdego z nas dojdzie do jakiegoś stopnia zmętnienia. Da się za to – i powinno się leczyć. Dawniej robiło się to, kiedy zaćma była już bardzo zaawansowana i praktycznie nie pozwalała człowiekowi funkcjonować. Dzisiaj zabiegowi może się poddać każdy, kto odczuwa dyskomfort związany z pogorszeniem widzenia. Mało tego – według wielu lekarzy im wcześniej usunie się zmętniałą soczewkę, tym efekty będą lepsze. I żadnego znaczenia nie ma tu wiek – chorobę można leczyć zawsze. Jedynym przeciwwskazaniem, które każe chwilę poczekać z zabiegiem, jest przebyty niedawno zawał albo udar mózgu.
Jedyną metodą wykrycia zaćmy są regularne badania. Okulistę powinieneś odwiedzać zwłaszcza po ukończeniu 50-tego roku życia albo jeśli widzisz niewyraźnie, kolory wydają się wyblakłe lub stłumione, światło – zbyt jaskrawe, a noszone okulary przestają ci pomagać. Zaćmy nie wyleczy się lekami, okularami ani dietą. Jedyną skuteczną metodą jest zabieg chirurgiczny. Nie ma się go co bać – nie jest skomplikowany i trwa najwyżej 15-20 minut. Polega na zrobieniu małego nacięcia w oku i usunięciu zmętniałej soczewki, którą zastępuje się nową – sztuczną. Podobną metodą próbowano leczyć wzrok już w starożytności – oczywiście wtedy kończyło się tylko
Jeszcze niedawno najpopularniejsze były soczewki jednoogniskowe, korygujące przy okazji daleko- albo krótkowzroczność. Jeśli więc przed zabiegiem pacjent nosił okulary, po nim nie musiał już tego robić (oczywiście zaćmy też już nie miał). Takie soczewki nie potrafiły jednak skorygować dwóch wad i nieraz okazywało się, że co prawda pacjent dobrze widzi dal, ale musi używać mocnych okularów do czytania. Idąc tym tropem, stworzono soczewki wieloogniskowe wyostrzające widzenie zarówno z daleka, jak i z bliska. Są także soczewki z filtrami, soczewki korygujące dodatkowo astygmatyzm i takie, które poprawiąją kontrast (polecane kierowcom, zwłaszcza pracującym w nocy).
Powikłania po zabiegach zdarzają się bardzo rzadko i zwykle są obrzękami lub drobnymi stanami zapalnymi, które leczy się kroplami. Zdecydowanie rzadziej rozwija się zapalenie gałki oka. Jeżeli powikłań nie ma, w kilka tygodni po zabiegu można operować drugie oko – nigdy nie robi się tego razem (właśnie z powodu ewentualnych powikłań). Nie jest to jednak regułą – choć zaćma zwykle pojawia się w obu oczach, często szybciej rozwija się tylko w jednym.
Zobacz również:
- Bezpieczne zabiegi laserowe na oczy
- Usuwanie żylaków bez operacji
- Męty czyli plamki na oku
- Depilacja – prawdy i mity