Rozbudzająca apetyt, rozgrzewająca, pełna humoru i dobrego wina opowieść o poszukiwaniu szczęścia – tak w skrócie można scharakteryzować powieść Fritzi Paul pod tytułem „Kuchnia miłości”.
Mia jest zdeklarowaną singielką po trzydziestce, z pracą nie dającą satysfakcji i skłonnością do budzenia się przy mężczyznach, których imion nawet nie pamięta. Podczas gdy jej przyjaciółka Tina szuka partnera nadającego się do stałego związku, relacje Mii kończą się jeszcze przed śniadaniem. Mimo, że sama sobie odmawia szczęścia, uparcie próbuje wyswatać koleżankę z sympatycznym Włochem Franceskiem. Jednocześnie unika bycia wyswataną z przystojnym lekarzem Markiem. Wszyscy dla wszystkich chcą jak najlepiej, sami sobie stając na drodze do miłości.
Pewnego dnia w ręce głównej bohaterki wpada niezwykła, ręcznie napisana książka kucharska. Oprócz wymyślnych dań kuchni włoskiej zawiera historie miłosne ludzi, którzy przygotowywali spisane potrawy dla swoich ukochanych. Opowieści, mające źródło w prawdziwym życiu, stają się dla bohaterki inspiracją do spędzenia wakacji na cudownym Wybrzeżu Amalfitańskim, gdzie powstały.
Za namową Francesca kobiety spędzają kilka tygodni w urokliwej części Włoch, stając się od razu częścią jego wielkiej rodziny i tamtejszej społeczności, gdzie poznają czym jest prawdziwa serdeczność, otwartość i radość życia. W atmosferze ciągłej festy, ruchu, otoczone ludźmi, którzy pielęgnują wzajemne relacje i celebrują życie, przyjaciółki odkrywają, jak mało było w nich pozytywnej spontaniczności, jak bardzo czysta, szczera życzliwość i obcowanie z ludźmi pozwalają uczynić codzienność niezwykłą. Budzi się w nich chęć do zmian, do porzucenia lęku, pragnienie kochania drugiego człowieka. W przypadku Mii jest to szczególnie trudne, ponieważ balast przeszłości nie pozwala jej uwierzyć w to, że jeszcze kiedyś stworzy szczególną więź z mężczyzną.
Tworząc główną postać autorka świetnie uchwyciła stan, w którym samooszukiwanie i tworzenie wokół siebie iluzji szczęścia, mającej uczynić samotność znośną, prowadzi do odrzucania miłości. Bohaterka rani mężczyznę, który próbuje do niej dotrzeć. Kreując własny świat, utkany z pozorów, przestaje dostrzegać prawdziwe intencje innych ludzi i szanse, które pojawiają się w jej życiu. Pod wpływem mammy Rosy, która wtajemnicza ją w sztukę kuchni włoskiej i nie tylko, Mia zaczyna wreszcie odczuwać głód uczuć, który może zaspokoić tylko jeden mężczyzna.
Mimo poruszania trudnych wątków, powieść jest niezwykle pogodna, a czytając ją nieraz się uśmiechniemy. Jak widać nie tylko w bohaterach autorka potrafi wzbudzić radość. Na samym końcu znajdziemy kilka przepisów dla zakochanych, które ponoć działają cuda…
Iwona
Dziękujemy Wydawnictwu za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego –
Redakcja