We mgle otaczającej fryzyjską wyspę Sylt rozproszone są tajemnice i niedopowiedzenia. Zręczny narrator potrafi utkać z nich historię, która stanie się jedną z lepszych powieści ostatnich miesięcy na rynku wydawniczym.
Dwie autorki, Katarzyna Krenz i Julita Bielak, poznały się w Internecie. Postanowiły stworzyć wspólną narrację i szereg postaci, których losy splatają się na wyspie otoczonej wodami Morza Północnego. Tak powstał „Księżyc myśliwych” – książka, która wydobywa z głębin znacznie więcej, niż życie wyrzuca na brzeg.
Eva Waltzer rozpoczyna swój dzień od samotnie wypijanej kawy. Zawsze ten sam stolik w barze u Johannesa, ten sam rytuał i spokojna rezygnacja, z której powoli przechodzi w etap pogodzenia się ze stratą. Jej mąż Thomas, wybitny oceanolog, zaginął podczas sztormu. Córka Sophie wyjechała na studia medyczne do Lubeki i kontakt zanikł. To jedna z historii tworzących fabułę.
Rozglądając się po sali spostrzeżemy zajętego szkicowaniem Vincenta, małomównego, nieco zszarpanego życiem matematyka, który uciekł z rodzinnej Francji pozostawiając niedokończone sprawy. Obok niego Rose, młoda Angielka, porzucona przez kochanka i w ciąży, nie mająca gdzie i do czego wracać. Komisarz Kurt Herzog, wszystkowiedząca pani Bellitz i niewidomy właściciel baru – Johannes. Każde z nich na swój sposób samotne, a jednak zespolone w tej wyspiarskiej wspólnocie, w której każdy swobodnie dystansuje się i zbliża w takim zakresie, w jakim sam tego chce. Bar u Johannesa stał się na wyspie niczym punkt zborny, w którym każdy znajdzie dla siebie miejsce.
Pozornie spokojne życie mieszkańców zburzy, niczym szkwał, seria wydarzeń, które rozsnują mgłę i ujawnią fakty popychające ich życie dalej, wbrew oporom.
Widok obcych na wyspie, znanej z walorów turystycznych, nie dziwi. Jednak kiedy młody, nikomu nieznany chłopak trafia do szpitala ciężko pobity i traci pamięć, a w ślad za nim pojawia się na Sylcie rudowłosa Jasmine i tajemniczy Olivier, rozpoczyna się intensywna akcja.
Jaki związek ma troje przyjezdnych z Evą Waltzer? Kim jest Olivier i dlaczego przedstawia dowody na to, że jej mąż Thomas nie zginął w wyniku sztormu? Czy wielkim zagranicznym koncernom mogło zależeć na czymś, co badacz odkrył? Czy córka Evy, Sophie, została wciągnięta w tę niebezpieczną rozgrywkę? Kolejne pobicia i włamania kładą cień podejrzeń na mieszkańcach wyspy.
Równolegle do głównej akcji przebiegają motywy poboczne, którymi są poszczególne historie bohaterów, a wiele się w ich życiu na kartach tej powieści zmieni.
Rozbieżne wątki splatają się w jedną całość, tworząc zagadkę kryminalną na najwyższym poziomie. Odmienne losy tak różniących się od siebie ludzi zaczynają układać jedną wspólną historię, pełną emocji, prowokującą czytelnika do przemyśleń, zmuszającą do porzucenia przeszłości i skupienia się na biegu życia.
„(…) życie toczy się tylko tu, gdzie jesteśmy. Tęsknota za tym, co straciliśmy lub czego nigdy nie zdobędziemy, sprawia, że nie ma nas ani tu, ani tam. Jesteśmy – nigdzie.”
Nostalgiczna i głęboka, poważna, zastanawiająca i porywająca lektura. Książka doskonała na jesień.
Iwona
Dziękujemy Wydawnictwu za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego –
Redakcja