1

Temat: Reportaże, książki oparte na faktach

Czytacie takie książki? Ja ostatnio czytam "Wampira" Magdy Omilianowicz o Leszku Pękalskim, słynnym wampirze z Bytowa - w dużej mierze to zapis jej rozmów z tym zaburzonym człowiekiem, który nie panował nad swoim popędem do tego stopnia ze zabijał kobiety... Wstrząsająca książka.

2

Odp: Reportaże, książki oparte na faktach

Ja czytałam niedawno "Na sygnale" - książkę o codziennej pracy ratowników medycznych. Podziwiam ich pracę i oddanie, mimo trudnych warunków i marnej płacy...

3

Odp: Reportaże, książki oparte na faktach

Ja lubię książki o mafii, np. ten cykl rozmów  Artura Górskiego z "Masą", tam są prawdziwe ciekawostki o naszym życiu politycznym np...

4

Odp: Reportaże, książki oparte na faktach

O snajperach na misjach jest fajna książka P. Wójtowicza "Snajper wchodzi pierwszy". Coś dla miłośników tematyki wojskowej.

5

Odp: Reportaże, książki oparte na faktach

Uwielbiam tego typu literaturę. Gatunki spod znaku non fiction to numer jeden na moich półkach, choć oczywiście uwielbiam też zaczytywać się w powieściach różnego typu, opowiadaniach, poezji, sci-fi i ogólnie fantastyce.

Mam osobne półki na reportaże wojenne i nie tylko wojenne, a w planie uzupełnić biblioteczkę o wszystkie tytuły Kapuścińskiego i Jagielskiego. Ot, jedno z takich moich marzeń-planów czytelniczo-kolekcjonerskich. Tak po cichu fascynowałam się tym kiedyś i uważałam zawód fotoreportera za pracę marzeń. Marie Colvin, Lyndsey Adario, Miłada Jędrysik - ikony.

Osobne półki mają też książki dotyczące Bieszczadów, z podziałem na takie typowo turystyczne i przyrodnicze oraz na historyczne i kulturoznawcze. Połykam wszystko, co tyczy się Łemków i Bojków, a także trudnych ukraińsko-polskich relacji na tamtejszych obszarach (m.in. akcja "Wisła"). Kolekcja bieszczadzka to najbardziej rozrośnięty dział mojej biblioteczki. Jak trzeba, to nawet zamawiam książki bezpośrednio w wydawnictwie specjalizującym się w wydawaniu literatury dotyczącej regionu. To taka miłość, która mam nadzieję nigdy się nie skończy - do miejsca, o którym chciałabym mówić, że to moje miejsce na ziemi, do jego historii, do wszystkiego, co z nim związane.

Osobne półki mam też na książki podróżnicze i przyrodnicze. Pogodziłam się już z tym, że nie wszystko w życiu zobaczę, a więc takie podróże w dalekie krańce świata możliwe są tylko dzięki książkom. Najbardziej lubię te napisane przez ludzi, którzy przez jakiś czas pomieszkiwali w miejscach, o których piszą, którzy orientują się w kulturze i historii regionu i potrafią wpleść w swoją opowieść informacje pozwalające poznać te miejsca, a nie tylko poprzechwalać się i poopisywać co robili i co jedli.

No i oczywiście literatura dotycząca folkloru... od kolorowych albumów po poważniejsze pozycje etnografów, kulturoznawców, historyków. To są już uświęcone półki big_smile Chyba w momencie, w którym zaczęłam interesować się dawnymi mieszkańcami Bieszczadów, zaczęłam odkrywać jak fascynujące może być grzebanie w historii również własnego regionu. Zresztą... to w Bieszczadach narodziła się moja miłość do wsi. A potem się rozrosła. I teraz czuję w sobie taki niesamowity ciąg do grzebania w tych tematach.

6

Odp: Reportaże, książki oparte na faktach

ja wróciłam po latach do cyklu 'Saga prastarej puszczy' Bożeny i Jana Walencików, świetnie pokazana przyroda z punktu widzenia zwierząt:)

7

Odp: Reportaże, książki oparte na faktach

Filmy z tej serii są WSPANIAŁE! Nie wiedziałam, że jest też książka - album, który waży około 6kg!!!

8

Odp: Reportaże, książki oparte na faktach

Też to chętnie oglądałam.... Albo programy Gucwinskich.

9

Odp: Reportaże, książki oparte na faktach

Czytałam ostatnio "Autostradę łez" - kanadyjski reportaż o zaginionych wzdłuż autostrady nr 16 dziewczętach i kobietach. Ginie tam mnóstwo dziewczyn pochodzących z pierwszych narodów, niektóre znajdują się martwe, inne nie znajdują się wcale. I to wszystko dzieje się od dawna i dzieje się wciąż, bo policja oraz politycy nie dokładają należytych starań gdy zaginioną nie jest biała osoba.

Indiańskie społeczności usiłują we własnym zakresie organizować poszukiwania, wspierane przez różne fundacje, ale problem jest głębszy. Rdzenne ludy, traktowane jak ludzie gorszej kategorii, niechętnie są zatrudniane, a jak wiadomo bieda rodzi różne problemy społeczne. Młode dziewczyny często podróżują autostopem, bo latami na tej trasie nie było żadnego transportu zorganizowanego, a niewielu tam stać na auto. No i ginęły. Ginęły masowo, bo nie szukano ich z taką starannością i takim nakładem środków, jak białych dziewczyn.

Książka zbiera historie zaginionych, doświadczenia ich rodzin i znajomych, ukazuje liczne działania jakie społeczności indiańskie podjęły, aby rozwiązać problem. Tłumaczy też poniekąd ograniczone działania policji, która stoi na stanowisku, że w zakresie swoich możliwości zrobili wszystko, co w ich mocy, aby szukać zaginionych. Rzecz w tym, że środki na ten cel mają mocno ograniczone. Przeprowadzono nawet dochodzenie mające ocenić, czy nie dokonywano w tej sprawie celowych zaniedbań.

W 2017 roku wreszcie utworzono linię autobusową łączącą miasta, pomiędzy którymi poruszały się, głównie autostopem rdzenne kobiety. Być może coś to zmieni, ale chyba przede wszystkim należałoby uzmysłowić Kanadyjczykom, że Indianin to człowiek o tych samych prawach co biały...