Czytam teraz powieść "Krąg kobiet Pani Tan" Lisy See. Wstrząsająca, naładowana faktami, które oszałamiają. To zbeletryzowana biografia chińskiej lekarki przełomu XV i XVI wieku. W tym czasie zawód lekarza przynależny był oczywiście płci męskiej, ale Tan Yunxian należała do poważanej rodziny i miała większe możliwości. Jej dziadkowie byli lekarzami, ojciec wysokim urzędnikiem. Schedę przejęła po babce, która nauczyła ją zawodu. Specjalizowała się w obszarze dolegliwości kobiecych.
To był czas jakiejś szalonej brutalności względem kobiet. I to takiej, na którą się same zgadzały. Przeraża to całe krępowanie stóp łamiące kości i doprowadzające do kalectwa, powikłań, w imię jakiejś chorej idei przypodobania się mężczyźnie. Ale podobnych makabrycznych zwyczajów jest opisane więcej.
Jak wyglądało badanie lekarskie kobiety z dobrego rodu? Nie mógł jej dotykać lekarz. Puls sprawdzał w taki sposób: kobieta leży na łożu, zasłonięta zasłonką, spomiędzy której wystaje jedynie dłoń. Dłoń tę trzyma jej mąż, owija chusteczką i dopiero przez tę chustkę może nadgarstka dotknąć lekarz. Wywiad mógł przeprowadzić tylko przez osobę pośredniczącą, która przekazywała chorej jego pytania i przynosiła lekarzowi odpowiedzi.