Dokładnie. I jeszcze znajdzie tysiąc szczegółów, do których się przyczepi, bo jego zdaniem nie będzie zrobione tak jak trzeba. Na koniec znajdzie sobie inną, bo jego żona przez 15 lat nie miala czasu, żeby zadbać o siebie - o rozwój wewnętrzny i wygląd zewnętrzny. Dla niego jest nudną pomocą domową, bo przecieżo czym można z nią porozmawiać? O dzieciach, o gotowaniu, o tym co się wydarzyło w ostatnim odcinku telenoweli, którą obejrzała kątem oka prasując mężowi koszule do pracy? Ona nigdzie nie bywa, bo dzieci, niczego się nie uczy, bo nie ma głowy, jest zmęczona obowiązkami, nie czyta, bo nie może się skupić kiedy jedno beczy z kołyski, a drugie ciągnie za rękę, znajomości jeśli kwitną to w gronie mamuś z placu zabaw i portali typu babyonline, mamacafe itd., gdzie panie rozmawiają głównie o tym, żeby jedna drugiej kliknęła na zdjęcie dzieciaka. Takie życie nie jest dla mnie.