Bartosz Szczygielski: Dzień gniewu – recenzja

30 marca 2022, dodał: Yolana
Artykuł zewnętrzny

Lubicie chodzić do galerii handlowej? Dla mnie to doskonała okazja do spotkania znajomych, poznania najnowszych trendów i spędzenia czasu w leniwy, przyjemny sposób. W najnowszej powieści Bartosza Szczygielskiego wszystko to przestaje być udziałem gości takiego właśnie miejsca w momencie, gdy w zlokalizowaną tam kawiarnię wjeżdża rozpędzony samochód. Życie i plany kilkunastu osób zostają w jednej chwili unieważnione. Tak mocnego początku powieści nie spodziewałam się – a jak się okazało w trakcje lektury, nie jest to jedyny punkt zwrotny w tej historii, więc przygotujcie się na mnóstwo emocji… W pierwszych zdaniach książki poznajemy dwie osoby, które mają spotkać się właśnie w tej kawiarni, dowiadujemy się o nich tyle, że są to dwie dawne przyjaciółki, które nie widziały się od dawna i właściwie nie bardzo wiadomo, czy to spotkanie jest przez nie tak naprawdę wyczekiwane. Los, a raczej czyjaś drastyczna decyzja sprawia jednak, że do niego nie dochodzi, a jedna z kobiet – Liliana – odegra znaczącą rolę w wyjaśnianiu całego zajścia.

Autor potrafi budować pełen napięcia nastrój operując m.in. kontrastami. Mamy słoneczny dzień, ludzie oddają się beztroskiej rozrywce spacerując po centrum handlowym, więc nic nie zapowiada tragedii, która za chwilę się wydarzy. Auto wpada tu jak grom z jasnego nieba, uśmiercając lub raniąc tych, którzy znaleźli się na drodze jego bezlitosnego rajdu. Spokój i harmonia leniwego dnia zostaje w jednej chwili całkowicie zburzona – zastępuje ją lęk, chaos i wiele pytań, na które dopiero trzeba znaleźć odpowiedzi. Jest to trudne, ponieważ wszystko dzieje się tak szybko, że trudno zauważyć jakieś szczegóły, które wyjaśniłyby sprawę od razu. Świadkowie i ranni najpierw muszą od nowa poukładać swoją rzeczywistość, odzyskać względną równowagę psychiczną. Liliana w wyniku odniesionych obrażeń cierpi na zanik pamięci, jednak jej podświadomość uporczywie podsuwa jej podpowiedź, że za kierownicą auta siedział ktoś dobrze jej znany, ktoś bliski…

Opowieść jest prowadzona z dwóch punktów widzenia – właśnie Liliany oraz policjanta Krystiana, który przypadkiem także był w tej galerii i jego wątpliwości budzi wersja zdarzeń przyjęta przez policję. Oboje prowadzą swoje niezależne śledztwa, działając zupełnie z różnych pobudek. Krystian marzy o awansie zawodowym, a Liliana ma potrzebę wyjaśnić pewne sprawy ze swej przeszłości. Dzięki podejmowany przez nich działaniom akcja powieści rozwija się w tempie, który momentami przyspiesza, a momentami zwalnia, by budować jeszcze większe napięcie w oczekiwaniu na finał i wyjaśnienie tej zagadki.

Autor nie pomija drastycznych szczegółów zdarzeń, nie stroni też od dosłowności, która może być trudna do zniesienia dla osób o wrażliwej naturze. Krwawe opisy zostają jednak nieco złagodzone przez nieco ironiczny i humorystyczny styl pisania, który sama bardzo doceniam w powieściach z tej półki. Warto więc przebrnąć przez te mocniejsze fragmenty, by poznać finał tej historii, w której nie wszystko okaże się takim, jakim wydawało się na początku. Zdradzę tylko, że odkrywane stopniowo tajemnice zrobią wrażenie nawet na policjancie, a wśród rozpatrywanych wątków znajdują się: atak szaleńca i działalność niebezpiecznej sekty. Wiele tu niesamowitych zbiegów okoliczności i prawdy o nas samych. Jak działa psychopatyczny umysł ? Do czego jest zdolny człowiek, który potrzebuje być wśród ludzi, wśród których będzie czuł się akceptowany? To jedna z tych książek, której zakończenia moim zdaniem nie sposób przewidzieć. Skłania ona do refleksji, że ludzie bywają nieprzewidywalni i trudno ich mierzyć naszą własną miarą, priorytetami i wartościami. Zostawiła mnie z pytaniem, czy zawsze warto zaglądać w swoją przeszłość, czy może czasem lepiej zostawić ją w niepamięci? Długo będę pamiętać tę lekturę…

Jola

Książka jest dostępna w księgarni Wydawnictwa Czwarta Strona

Dziękujemy za egzemplarz do recenzji –
Redakcja