Cała książka została napisana w pierwszej osobie, natomiast historia przedstawiona jest z perspektywy nie tylko Anny, ale również Leo Blacka, prawie trzydziestoletniego mężczyznę. Leo, który pomimo tego, iż może mieć każdą kobietę, spośród milionów fanek wybiera właśnie główną bohaterkę – nie do uwierzenia, ale zdecydowałam, że to przemilczę, w końcu nie wiemy jakie życie może zgotować nam los. Na początku myślałam, że tylko Anna jest tą głupią, która jedynie ma dostarczać rozrywki niskiego lotu, ale spokojnie, drugie miejsce zajmuje Leo Black, amant głównej bohaterki, który jak już wspominałam, jest znacznie starszy od głównej bohaterki. Inteligencja, poziom humoru oraz zachowanie były niemal na równi z Anną. Niby nie wymagam od postaci nie wiadomo jak dojrzałego sposobu bycia, ale podczas czytania Eperu czułam się ogromnie zażenowana zachowaniem głównych bohaterów – myślałam, że czytam o dojrzałych osobach, które (jak same mówią) bardzo dużo w życiu przeszły, ale równie dobrze Leo mógłby być nastolatkiem.
Główny wątek książki skupia się na wielkiej miłości głównych postaci oraz opowiadaniu na temat wędrowców, czyli stworzeniach posiadających nadprzyrodzone moce. Owe istoty mają więcej, niż jedne życie – kiedy umierają, automatycznie rodzą się w nowym ciele, z tą jednak różnicą, że ich talent oraz zdolności rozwijają się do niewyobrażalnego poziomu.
Nie ma co ukrywać, iż wątek miłosny odgrywa w Eperu najważniejszą rolę, dlatego nieraz odkładałam powieść na bok i głęboko rozmyślałam nad tym, czy byłoby w porządku, gdybym ominęła kilka nużących rozdziałów i znalazła w końcu taki, w którym choć trochę się dzieje. Ogromnie mnie nudziło, kiedy w pierwszych rozdziałach główni bohaterzy bez przerwy pisali do siebie maile, w których wyznawali sobie uczucia na przemian rozmawiając przez telefon o tym, jak dzisiaj spędzili dzień – litości! Zastanawia mnie jednak fakt, dlaczego Eperu to taka wielka cegła – gdyby to ode mnie zależało, na miejscu autorki wywaliłabym przynajmniej połowę niepotrzebnych fragmentów oraz banalnych scen, które nijak mają się do fabuły.
Coś, co mi niesamowicie podnosiło ciśnienie przez całą książkę to nadużywanie czasownika zaśmiać się. Mogłabym zrozumieć, że wszyscy bohaterowie to ogromni optymiści, ale w naszym języku polskim tyle mamy dobrych synonimów tego wyrazu, że po prostu trudno było mi to tolerować. Dialogi w wykonaniu Augusty Docher również nie powalały na kolana, widać, że autorka ma dużo jeszcze długą drogę przed sobą, dlatego w najbliższej przyszłości nie planuję sięgać po kolejne dzieła pani Docher.
Książkę poleciłabym przede wszystkim nastolatkom, które uwielbiają gatunek paranomal romance oraz niewybrednym czytelnikom, którzy chcieliby po prostu odprężyć się przy bardzo lekkiej, niewymagającej dużego myślenia lekturze. Osoby, które zwracają ogromną uwagę na szczegóły, dobrze wykreowanych bohaterów oraz niebanalne dialogi zdecydowanie nie mają co szukać w tej książce. A szkoda, bo liczyłam na coś lepszego, za to po kontynuację, która już dawno temu została zapowiedziana, stanowczo nie sięgnę.
Sponsorem i wydawcą nagrody jest Wydawnictwo BIS
www.wydawnictwobis.com.pl