Angielski w domu. Co zrobić, by nauka stała się przyjemnością, a nie obowiązkiem?

2 stycznia 2018, dodał: Małgorzata Kopeć
Artykuł zewnętrzny

Nauka angielskiego w domu to nie lada wyzwanie. Nikt Cię nie pilnuje i nie zadaje zadań. Nie masz z kim prowadzić naturalnych konwersacji. Wiedziałam, że jeżeli postanowienia, które sobie wyznaczam kończą się wielką klęską, muszę w końcu zmienić swój sposób myślenia. Czasem potrzeba nam tylko jednego elementu, by wszystko zaczęło nabierać innego tempa.

Moim celem była kompleksowa zmiana podejścia. Nauka angielskiego w domu miała stać się nawykiem, a nie przykrym obowiązkiem. Postanowiłam, że najpierw skupię się na poszukiwaniu metody, która pozwoli mi zdobywać wiedzę w sposób bezinwazyjny. Wkuwanie nic tu nie pomoże. Widziałam, że najważniejsze dla mnie jest to, by regularnie rozmawiać!

Znajomi mówili mi: musisz gadać, gadać i gadać, czasem zapominając o wyszukanych słówkach i skomplikowanych czasach. Na wszystko przyjdzie odpowiednia pora.

W tym miejscu pojawiły się jednak pierwsze znaki zapytania. Jak rozmawiać skoro mam blokadę? Z kim mam rozmawiać? O czym mogę rozmawiać?

Wymówek od zawsze było sporo. Jednak temat z czasem coraz mocniej mi doskwierał. Wiedziałam, że muszę coś w końcu wymyślić.

Poszukałam na forach, popytałam też znajomych. Przeprowadziłam krótkie rozeznanie. Finalnie zdecydowałam się na naukę z profesjonalnym kursem angielskiego online.

Oczywiście miałam sporo obaw głównie o czas, wydane pieniądze i motywację do regularnej nauki. Wiadomo, już nie raz mój zapał zagonił mnie w czarny róg.

Na szczęście niektóre z internetowych kursów języka angielskiego, mają możliwość uczestniczenia w darmowym okresie próbnym. To rozgoniło wszelkie moje opory i postawione wcześniej znaki zapytania. Zanim wykupiłam stały dostęp, sprawdziłam czy wybrana metoda jest odpowiednia także dla opornych.

Jak wybrać dobry kurs języka angielskiego online?

W internecie możemy znaleźć sporo różnorodnych propozycji. Do tematu podeszłam bardzo rzetelnie. Spokojnie przeanalizowałam kryteria dotyczące wyboru najlepszej dla mnie metody.

Stworzyłam odpowiednią listę kursów, które przyciągnęły moją uwagę. Wypisałam na kartce na czym mi zależy:

1) Darmowe testowanie

2) Znośna cena

3) Kurs musi skupiać się na mowie

Chciałam nauczyć się płynnie posługiwać językiem za granicą, podczas wakacji, od czasu do czasu w pracy.

Oczywiście wraz z chęcią nauki nieustannie rywalizowała moja blokada mówienia. Wielu znajomych polecało mi kursy połączone z korepetycjami np. prowadzonymi przy pomocy Skype.

Po pierwsze, metoda nie należy do najtańszych. Po drugie trzeba dostosować się godzinami, co przy napiętym trybie życia nie jest łatwe. Po trzecie kosztowałoby mnie to zbyt wiele stresu. Po prostu się wstydzę!

 

Idealny kurs dla ludzi z blokadą mówienia

Po przeglądzie ofert dostępnych w internecie natrafiłam na miejsce idealne dla mnie — kurs języka angielskiego Speakingo. Myślę, że aktualnie w sieci nie ma lepszego rozwiązania dla ludzi, którzy boją się mówić po angielsku.

Kurs polega na prowadzeniu konwersacji pełnymi zdaniami z komputerem (lub telefonem). Na zadane pytania odpowiada głos native speakera. Gramatyki i słówek uczymy się w trakcie rozmowy.

Gdy tylko natrafiłam na stronę tej metody, pomyślałam „to jest to”. Tam będę czuła się swobodnie. Mogę gadać, gadać i gadać, nie myśląc o swoich zahamowaniach przed mówieniem po angielsku.

Już po kilku lekcjach poczułam się dużo pewniej. Po kilkudziesięciu zaczęłam rozmawiać po angielsku nie tylko z komputerem, ale również ze znajomymi. Bardzo ich to ucieszyło. Od dawna namawiali mnie na szlifowanie języka poprzez luźne rozmowy.

Nie stresują mnie wyjazdy za granicę, nie muszę już podróżować z biurem podróży. Bez problemu mogę dogadać się z innymi. Moi przełożeni również zauważyli sporą zmianę. Gdy dostaję telefony od anglojęzycznych klientów, bez problemu mogę prowadzić rozmowy. Czasem nawet zaczynam z nimi żartować.

Zalet oczywiście mogłabym wymienić dużo więcej. Jednak najbardziej jestem dumna z tego, że udało mi się pokonać moje słabości.

Patrz również: A teraz wyobraź sobie, że znasz już język angielski.

Jakie cechy kursu miały wpływ na to, że zostałam z nim na dłużej?

Nie tylko możliwość swobodnego „rozgadania” sprawiła, że z takim zapałem polecam Speakingo, jako idealne narzędzie do nauki angielskiego w domu. Kurs pod wieloma względami jest oryginalny i nietypowy wśród swojej konkurencji.

Po pierwsze jest bardzo obszerny. Wiemy, za co płacimy. Dostęp kupujemy na taki czas, jaki nam odpowiada. Jeżeli chcemy „przerobić” wszystkie lekcje w 3 miesiące — istnieje taka możliwość. Jeżeli dajemy sobie na to rok, nie ma problemu, materiału na pewno wystarczy. Wykupujemy tyle dostępu, ile potrzebujemy. Nie jesteśmy do niczego zobowiązani, w każdej chwili możemy zrezygnować.

Bardzo istotne jest również to, na czym opierają się rozmowy. Kurs bazuje na starannie dobranych 2000 najważniejszych i najpopularniejszych angielskich słowach. Zdania są lekkie, naturalne i ciekawe. Wypełnione różnorodnymi zasadami gramatycznymi. Dzięki temu, w trakcie rozmowy, wchłaniamy najważniejsze zasady.

Kurs skierowany jest do osób posługujących się językiem angielskim na różnych poziomach. Co najlepsze, regulujemy dokładność rozpoznawania mowy. W miarę nabywania umiejętności możemy więcej uwagi poświęcić na akcent.

Najważniejsze jest to, by nie robić nic przeciwko sobie

Jeżeli borykacie się z podobnymi problemami lub chcecie zacząć płynnie rozmawiać po angielsku — zajrzyjcie na stronę kursu. Rejestracja trwa kilka sekund. Najlepiej, gdy sami przekonacie się, jak łatwo można podciągnąć swoje umiejętności. Wszystko bez wychodzenia z domu.

Gdy udaje nam się odnaleźć odpowiednią dla nas metodę nauki, obowiązek staje się przyjemną rozrywką. Ważne, by dostosować formę do swoich wewnętrznych potrzeb. Nie warto działać w tej kwestii na siłę, bo wtedy najszybciej można się zniechęcić.

Dla mnie jest to zdecydowanie kurs języka angielskiego online Speakingo!