Dzień Dziwaka, Dzień Pikantnych Potraw, Dzień Dobrej Oceny – każdy z tych dni ma swoją datę w kalendarzu świąt nietypowych. To kalendarz świąt-banitów, zbyt niepoważnych lub zbyt śmiesznych, by znaleźć się na liście świąt oficjalnych. Ale dlaczego znalazł się tam Światowy Dzień Życzliwości obchodzony 21 listopada? Czyż nie powinien być na stałe wpisany w nasz tradycyjny kalendarz codzienny?
Jak je obchodzić? Wystarczy tylko się uśmiechnąć do drugiej osoby. Nic więcej.
Pomysł Światowego Dnia Pozdrowień narodził się już w 1973 roku pod nazwą World Hello Day w Stanach Zjednoczonych. W Polsce był mało znany, a właściwie nadal jest. W każdym razie w ubiegłym roku Wrocław zdecydował się na reklamę tego właśnie święta.
„Uprzejmie donoszę, że mój 12-letni wnuczek pomógł mi w przygotowaniu obiadu”. „Uprzejmie donoszę, że grupa studentów wtaszczyła mi do mieszkania kanapę”. „Uprzejmie donoszę, że ktoś w końcu posprzątał na klatce”… W taki życzliwy sposób wielu wrocławian w zeszłym roku zadenuncjowało rodzinę, sąsiadów,przyjaciół, a nawet obcych sobie ludzi. A wszystko to za sprawą 21 listopada. Oprócz serdecznych donosów, inne najbardziej popularne symbole Dnia Życzliwości w stolicy Dolnego Śląska to krasnal ze słonecznikiem i uśmiechnięte pocztówki wrocławskiego rysownika Andrzeja Tylkowskiego.
Czy faktycznie mało w nas życzliwości, że trzeba o tym przypominać?
Kim jest człowiek życzliwy? Słownikowa definicja mówi, że jest to osoba nastawiona przychylnie i przyjaźnie, dobra i serdeczna. Z czego składa się życzliwość? Wystarczy zsumować uśmiech, miłe słowo i ciepłe spojrzenie. Czy to wiele? Wcale. A mimo wszystko na co dzień zapominamy o takich gestach. Być może mało wyraźnych, ale z pewnością
wiele znaczących. Goniąc za dobrami materialnymi zamykamy się (i to bardzo szczelnie) w swojej skorupie. Przemykamy obok siebie na ulicy, uczelni, w biurze, tramwaju itd. Czasem spoglądając ukradkiem, rzadziej zdobywając się na jakikolwiek przyjazny gest. A przecież żeby zasłużyć na życzliwość innych, samemu trzeba się na nią zdobyć. Każdy stara się to zrobić. Co prawda z różnym skutkiem, ale liczą się chęci. Jeśli wymagamy, by inni traktowali nas z szacunkiem. Sami też tak róbmy.
Kultura dnia codziennego wymaga uprzejmości względem innych. Czy tak ciężko się uśmiechnąć? Raczej nie. A to najlepszy środek do „przełamania lodów”, do stworzenia miłej atmosfery. Właściwie życzliwość to mało kosztowna inwestycja, ale zyski jakie niesie mogą być naprawdę ogromne. To niezbędny element w budowaniu relacji międzyludzkich. Byleby tylko nie okazała się ona grą pozorów.
Tak naprawdę każdy dzień powinien być pełen życzliwości, uśmiechu i wzajemnej sympatii, a nie tylko jeden kalendarzowy. Uprzejmość jest zawsze na miejscu. Pamiętajmy, że „życzliwe spojrzenie i uśmiech więcej nieraz znaczą, niż udany dialog”. I oby tak było!
Emilia
Zobacz również: