Chrupiące pieczone ziemniaki z sosem tatarskim. Prosty przepis na idealną przekąskę i dodatek do obiadu

Avatar photo
14 lipca 2025,
dodał: Małgorzata Kopeć

Pamiętam doskonale ten moment, gdy pierwszy raz przygotowałam pieczone ziemniaczki z sosem tatarskim – z pozoru banalne danie, które jednak potrafi wywołać zachwyt nawet u największych kulinarnych sceptyków. I choć ziemniaki towarzyszą mi w kuchni od zawsze, to w tej chrupiącej wersji z dodatkiem wyrazistego sosu odkryłam je zupełnie na nowo.

Ziemniaki pieczone w piekarniku mają w sobie coś z magii – są złociste, chrupiące na zewnątrz, a miękkie i aksamitne w środku. Kluczem do ich sukcesu jest prostota. Wystarczy kilka składników, by wyczarować coś naprawdę wyjątkowego. Nie potrzeba wymyślnych przypraw ani skomplikowanych procedur – w mojej kuchni najczęściej stawiam na sprawdzone, domowe sposoby.

pieczone ziemniaki

Najpierw wybieram odpowiednie ziemniaki – najlepiej te o mączystej strukturze, które po upieczeniu stają się idealnie kruche. Obieram je tylko wtedy, gdy skórka jest gruba i twarda, ale najczęściej je dokładnie myję i kroję w ósemki lub grubsze plastry. Potem wystarczy osuszyć je ręcznikiem papierowym – to ważny krok, bo wtedy skrobia dobrze się przylepi i ziemniaki będą jeszcze bardziej chrupiące.

Do dużej miski wrzucam ziemniaki, odrobinę oleju lub oliwy z oliwek, sporą szczyptę soli i, co najważniejsze, kilka łyżeczek skrobi ziemniaczanej. To właśnie skrobia tworzy na ziemniakach delikatną otoczkę, która w piekarniku zamienia się w złocistą, chrupiącą skorupkę. Piekę je w wysokiej temperaturze – około 220 stopni – aż do momentu, gdy brzegi zaczną się pięknie rumienić, a zapach rozniesie się po całym domu.

Ale ziemniaki to dopiero połowa sukcesu. Prawdziwym bohaterem tego dania jest sos tatarski – pełen charakteru, lekko pikantny, kremowy i pachnący ogórkami kiszonymi oraz kaparami. Pamiętam, jak kiedyś kupowałam gotowy, ale odkąd zrobiłam swój własny, już nigdy nie wróciłam do sklepowej wersji.

Sos robię na bazie dobrego majonezu, czasem mieszam go pół na pół z gęstą kwaśną śmietaną – wtedy ma lżejszy smak i mniej tłuste wykończenie. Do tego drobno posiekane ogórki kiszone, kilka kaparów, odrobina musztardy, posiekana cebulka, a czasem dodaję też odrobinę chrzanu dla wyostrzenia smaku. Całość doprawiam świeżo mielonym pieprzem i odrobiną soku z cytryny – dzięki temu sos jest wyrazisty i idealnie komponuje się z ziemniakami.

Uwielbiam ten moment, gdy gorące ziemniaczki trafiają na stół – złociste, pachnące, kuszące. Obok miseczka z gęstym sosem tatarskim, który każdy nakłada sobie według własnego uznania. Czasem dorzucam do tego świeżą rukolę albo plasterki ogórka – taka mała przekąska zamienia się wtedy w pełnoprawny obiad.

Co więcej, taki zestaw doskonale sprawdza się nie tylko jako domowy obiad, ale także jako przekąska na imprezę czy spotkanie ze znajomymi. Można ziemniaczki upiec wcześniej i tylko odgrzać, a sos tatarski przygotować dzień wcześniej – wtedy smaki jeszcze bardziej się przegryzą.

Jest coś wyjątkowego w tej prostej kombinacji – chrupiące ziemniaki, wyrazisty sos i minimum wysiłku. Za każdym razem, gdy podaję to danie, słyszę te same pochwały: „Co dodałaś do tych ziemniaków, że są tak dobre?” Odpowiedź jest zawsze ta sama – trochę miłości, szczypta skrobi i porządny sos tatarski.

I choć danie jest proste, dla mnie to kwintesencja domowego komfortu. Smakuje najlepiej jedzone w dobrym towarzystwie, bez pośpiechu, z uśmiechem i kieliszkiem białego wina lub orzeźwiającej lemoniady. To dowód na to, że czasem najprostsze rzeczy potrafią przynieść najwięcej przyjemności.