Rozmowa z Przemysławem Piotrowskim – o pisaniu, najnowszej powieści i planach na przyszłość

5 lipca 2024, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Z przyjemnością przedstawiamy Wam wyjątkowy wywiad z autorem kryminałów cieszących się uznaniem wielu czytelników – Przemysławem Piotrowskim, której najnowsza powieść „Anubis”, wydana przez Wydawnictwo Czarna Owca, miała premierę 3 lipca br. Gorąco polecamy Wam tę pełną emocji i zwrotów akcji historię!


Fot. Albert Zawada

Pański dorobek literacki to już kilkanaście książek, które zdobyły uznanie dużego grona czytelników. W jakich okolicznościach odkrył Pan w sobie potrzebę pisania?

To nie była potrzeba. To była konieczność. Dość szybko zdałem sobie sprawę, że mam talent i byłbym idiotą, gdybym tego nie wykorzystał. Długo zbierałem się, aby napisać pierwszą powieść. Obowiązki, praca, brak czasu – wiadomo. Gdy w końcu nadarzyła się okazja, to wziąłem się w garść i podjąłem rękawicę. Tak powstał „Kod Himmlera”.

Co według Pana jest najważniejsze w pisaniu powieści? Pomysł na niebanalną fabułę, umiejętność kreowania ciekawych bohaterów, czy może coś innego?

Nie ma jednej rzeczy, która jest najważniejsza, bo jeśli jednej zabraknie, to książka nie będzie dobra. To jak z jedzeniem. Zrobisz pyszne danie, ale zapomnisz dodać ważnego składnika albo dajmy na to przesolisz, to i tak ostatecznie nie będzie smakować. W pisaniu należy pamiętać o wszystkim, liczy się każdy detal, wszak diabeł tkwi w szczegółach. Ja zawsze powtarzam, że pisanie książki przypomina pisanie muzyki. Cała kompozycja musi brzmieć idealnie, bo każdy fałsz psuje finalny odbiór.

Czy rozpoczynając pisanie kolejnej powieści, ma Pan wcześniej nakreślony jej plan, czy może fabuła rozwija się spontanicznie i jest wynikiem autorskiej fantazji oraz pojawiających się na bieżąco pomysłów?

Oczywiście mam w głowie pewien szkic, ale nie jest on ostateczny. Wiem, gdzie zaczynam i do czego dążę. Mam ustalone pewne momenty krytyczne, głównych bohaterów, miejsca akcji, itp. Ale nigdy nie rozpisuję sobie tego na rozdziały, jak robią to niektórzy autorzy. To moim zdaniem zabija kreatywność i wtłacza człowieka w narzucone wcześniej schematy. Ale rozumiem, że inni mogą się ze mną nie zgadzać. Każdy jest inny, każdy preferuje inną szkołę.

W swej najnowszej powieści „Anubis” zabiera Pan czytelników w podróż do Egiptu i wplata pasjonujący wątek starożytnych wierzeń we współczesną fabułę kryminalną. Co zainspirowało Pana do napisania tej książki?

Zawsze staram się, aby każda moja książka wnosiła coś nowego. Nawet jeśli seria z Igorem Brudnym ma swój nieoczywisty, mroczny klimat, to jednak za każdym razem próbuję Czytelnika zaskoczyć czymś nowym. I to jest chyba siła tej serii. Nie tylko sam bohater, ale i różnorodna, wymykająca się schematom fabuła, ciekawe śledztwa i wyrafinowani antagoniści. Tym razem padło na motywy egipskie.

Główny bohater Pańskiego cyklu „Igor Brudny” to postać wielowymiarowa, nakreślona z dużą dozą realizmu. Jak wiele ta kreacja zawdzięcza Pańskiemu doświadczeniu w pracy dziennikarza śledczego, a  ile jest w niej pisarskiej fantazji?

Igor to postać całkowicie fikcyjna, więc jej narodziny można zawdzięczać głównie mojej wyobraźni. Samo dziennikarstwo dało mi przede wszystkim poczucie odpowiedzialności za to, co piszę. Mam tu na myśli research, który wszedł mi w krew i nigdy nie zastanawiam się czy muszę coś sprawdzić, tylko po prostu to robię. Reszta to bardziej zasługa doświadczenia życiowego i tego, że jestem całkiem niezłym obserwatorem.

Posiada Pan dużą wiedzę o metodach wykorzystywanych przez śledczych, wykonywał Pan również wiele różnych zawodów. Czy gdyby dziś pojawiła się ciekawa propozycja pracy w pionie kryminalnym Policji lub w CBŚ, podjąłby Pan to wyzwanie?

Nigdy w życiu. Pracy pisarza nie zamieniłbym na żadną inną. Poza tym, jestem zbyt krnąbrny i nie nadaję się do wykonywania rozkazów. Prawie na pewno wyrzuciliby mnie po pierwszym dniu pracy.

Historia często staje się ważnym elementem Pańskich książek, np. debiutancki thriller historyczny „Kod Himmlera” jest oparty na budzących do dziś emocje wydarzeniach z czasów II wojny światowej. Czy planuje Pan powrócić do pisania powieści o tej tematyce?

W życiu nauczyłem się nigdy nie mówić „nigdy”. Chwilowo jednak mam już szereg innych pomysłów, które czekają na realizację. Jak się z nich odkopię, to pomyślę, co dalej.

Chętnie poznamy też inne plany literackie, jeśli zechciałby nam Pan je zdradzić.

Mogę zdradzić tylko tyle, że pod koniec roku wyjdzie trzecia Lutka. Tym tomem chciałbym zakończyć tę trylogię. Pomysłów na przyszły rok zdradzić nie mogę.

Dziękujemy za rozmowę i życzymy wielu interesujących pomysłów na kolejne powieści.