Jak samodzielnie usunąć z organizmu metale ciężkie? – recenzja
Metale ciężkie to substancje, które trafiają do naszego organizmu różnymi drogami. Są obecne w sieci wodociągowej, żywności, również w naczyniach, w których przygotowujemy posiłki, opakowaniach, a nawet w zabawkach dla dzieci bez certyfikatu. To ukryty wróg, którego nie widzimy i nie podejrzewamy o skutki, jakie wywołuje. Próżno szukamy przyczyn wielu chorób, podtruwając się w dalszym ciągu metalami ciężkimi.
Czy skoro toksyczne substancje, będące często naturalnym elementem naszego otoczenia, oddziałują na nas negatywnie, możemy mieć realny wpływ na ograniczenie ekspozycji na nie? Czy jesteśmy w stanie chronić nasze organizmy przed ich szkodliwym wpływem?
„Jak samodzielnie usunąć z organizmu metale ciężkie?” to poradnik, dzięki któremu podejmiemy skuteczną walkę o oczyszczenie organizmu, ale po kolei…
Skąd w ogóle mamy wiedzieć, co nam szkodzi i w jaki sposób? Z pierwszej części książki dowiadujemy się z jakimi pierwiastkami, należącymi do grupy metali ciężkich, mamy do czynienia w codziennym życiu. Poznajemy ich źródła, z których większość da się wyeliminować, wystarczy tylko mieć ich świadomość. Wpływ na nasz organizm jest tak znaczący, że można się przestraszyć, ale gdyby nie przerażające konsekwencje, zwłaszcza dotyczące funkcjonowania mózgu, zapewne nadal lekceważyłabym temat. Myślę, że podobne odczucie będzie miało wielu czytelników.
Sposobów na sprawdzenie, jak bardzo jesteśmy podtruci, jest kilka. Autor proponuje konkretne badania, które możemy przeprowadzić w laboratoriach diagnostycznych – na podstawie próbek krwi, moczu oraz analizy pierwiastkowej włosa. I wreszcie docieramy do części, w której dowiadujemy się, co robić dalej. Zachęcam jednak do tego, aby nie przerzucać stron książki aż do tego miejsca, z myślą o jak najszybszym działaniu, tylko przyswoić sobie najpierw wiedzę z poprzednich rozdziałów. To bardzo ważne, aby działać świadomie i właśnie tego uczy ta książka.
Nie chodzi o to, by znaleźć łatwy sposób i gotową receptę na problem, w który nie chcemy się zagłębiać, ale o to, aby dowiedzieć się jak funkcjonujemy, w jakich sytuacjach to funkcjonowanie zostaje zaburzone i co powinniśmy robić (i wiedzieć), aby przestać sobie szkodzić.
Aluminium, rtęć, ołów, arsen, kadm – zazwyczaj wiemy, że są na czarnej liście, ale miedź, cynk i chrom? Przecież to składniki często przyjmowane przez nas celowo w większych ilościach jako te, które nam pomagają. Zaskoczeniem dla mnie było to, że mogę sobie szkodzić również tym, co przyjmuję „dla zdrowia”. Okazuje się, że pewna równowaga pomiędzy tymi składnikami jest bardzo istotna, aby ich oddziaływanie było korzystne.
Pewnym pocieszeniem jest czytanie o zdolnościach naszego organizmu do detoksykacji. I oczywiście fakt, że możemy ten proces usprawnić. O tym już opowie sam autor – James Lilley. Jest to kolejna jego książka, która próbuje zachęcić czytelników do bardziej świadomych wyborów podczas codziennych zakupów, do większej staranności w kreowaniu nawyków i przyzwyczajeń oraz do samoobserwacji, bo przecież nikt nie wie lepiej niż my, jak się czujemy. I nikomu bardziej niż nam nie będzie zależeć na tym, aby czuć się jak najlepiej.
Iwona
Książkę poleca Wydawnictwo Vital – można kupić ją TUTAJ
Dziękujemy Wydawnictwu za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego –
Redakcja