Elżbieta Isakiewicz: „Szelma i inne opowiadania przyziemne” – recenzja

11 listopada 2021, dodał: ag-ness
Artykuł zewnętrzny

Literatura to dla mnie przede wszystkim fascynujący korowód różnorodnych bohaterów. Dlatego tak lubię krótkie formy prozatorskie, w których można znaleźć esencjonalne postaci, przepełnione oryginalnością, a często też posiadające rys niezwykłości. Leżąca przede mną książeczka, którą tak określam tylko z racji jej niewielkich rozmiarów, kryje w sobie wiele krótkich, ale jakże treściwych historii, w których centrum są ludzie – często nieprzystający do otaczającej ich rzeczywistości, wykluczeni, dziwni, czy nawet poniekąd „obcy”.

Szelma i inne opowiadania przyziemne książka

Autorka to doświadczona reportażystka, nic dziwnego więc, że swój zmysł obserwacji przenosi do twórczości literackiej. Potrafi uruchomić naszą wyobraźnię, co powoduje, że jedno- czy kilkustronicowe opowiadanie zostaje obudowane całym kontekstem naszych domysłów i interpretacji. Zaprasza czytelników w specyficzny świat, w którym to, co zwyczajne, czy nawet banalne, miesza się z wątkami rodem z nurtu realizmu magicznego. Bohater jednego z opowiadań zbiera „rzeczy zniknięte”, a kobieta z innego utworu ma „drobne, osowiałe palce”. Autorka zresztą często wskazuje wprost na swoje literackie inspiracje, wymieniając czytane przez siebie utwory i ich autorów w kontekście kolejnych tekstów zgromadzonych w tym zbiorze.

Przestrzeń, w której dzieją się opisywane zdarzenia, jest mocno niedookreślona, rzadko zdarza się też dokładniejsze wskazywanie na czas akcji (np. w jakże aktualnym utworze „Odgłos pandemii”). W opisywanych miastach znajdują się takie charakterystyczne miejsca, jak park, kościół, cmentarz, lecznica weterynaryjna czy sklep – które przecież można spotkać wszędzie. To sprawia, że przesłanie opowiadań staje się uniwersalne i można je odnieść do ludzkości w ogóle. Szczególną rolę odgrywa w każdym z nich szczegół, wyodrębnienie i podkreślenie tego, co nietypowe w danym miejscu czy człowieku. Zdarzają się też metaforyczne ujęcia ludzkiej egzystencji, jak w opowiadaniu „Oplątwy – tillandsie”, w którym ludzi niezakorzenionych, pozbawionych domu autorka porównuje waśnie do tych roślin, które żyją niejako „w powietrzu” i z powietrza czerpią to, co im potrzebne do życia. Uderzający jest tu – powracający w wielu tekstach Elżbiety Isakiewicz – motyw śmierci i przemijania, jako naturalnej kolei losów tak ludzi, jak i rzeczy czy miejsc.

Proza Elżbiety Isakiewicz jest bardzo sugestywna, a oszczędność słów uderza tym bardziej, im więcej treści one niosą. Zmuszają do refleksji, zastanowienia się, co tak naprawdę autorka chce nam powiedzieć, jaką prawdę o życiu i świecie przemyca pod płaszczykiem literackiego banalizmu czy niesamowitości. Miejscami to proza wręcz poetycka, kreująca bohaterów i sytuacje rodem z wierszy impresjonistów, pełnych filozoficznej zadumy. Z tej książki wyłania się świat w wielu swych odcieniach – zazwyczaj niezauważanych przez nas na co dzień. Warto wyruszyć na poszukiwanie niezwykłości i w naszej codzienności, a lektura tych opowiadań może być świetnym drogowskazem… Polecam je Wam gorąco!

Agnieszka

 

Dziękujemy Państwowemu Instytutowi Wydawniczemu za egzemplarz do recenzji – 

Redakcja






Możesz śledzić wszystkie odpowiedzi do tego wpisu poprzez kanał .

Dodaj komentarz


FORUM - bieżące dyskusje

Motyle w obiektywie
Gdzie one latają o tej porze roku? Ja ich w moich okolicach nie spotykam....
Motyle w obiektywie
https://w.fotka.com/024/123/2e6b905b31.jpg https://w.fotka.com/024/123/9ea41a32b6.jpg https://w.fotka.com/024/123/830abd9232.jpg https://w.fotka.com/024/123/38604270b6.jpg https://w.fotka.com/024/123/ebb4908516.jpg Rusałka Kratkowiec - Araschnia levana. Wiosenna szata barwna.
Błąd lekarski?
Nie bardzo wierzę , że coś nie działa bo to taki organizm....
Multicooker: Philipsa czy Redmonda?
Ja nie mam i jakoś żyję ☺