Nicholas Sparks: Z każdym oddechem – recenzja

5 listopada 2018, dodał: Marta Dasińska
Artykuł zewnętrzny

Nicholas Sparks to niekwestionowany geniusz gatunku powieści o miłości. I tym razem uwodzi swoim mistrzostwem, empatią i odkrywaniem ludzkich serc w okolicznościach prawdziwego życia.

Autor w najnowszej książce Z każdym oddechem przedstawia kolejną łamiącą serce romantyczną historię, która przeszywa na wskroś, wzrusza i zaskakuje. Swobodnie porusza się po gryfie emocji i delikatnie porusza strunę, której melodia dociera do głębi duszy, do najgłębszych uczuć i najskrytszych marzeń. Każdy z nas na pewno marzy o prawdziwej i trwałej miłości, która mimo upływu lat jest w stanie płonąć żywym ogniem. Za tym tęsknimy, dlatego odkrywanie takich historii ma dla nas znaczenie ogromne. Jednakże Sparks nigdy nie serwuje nam bajkowych klimatów, historii lekkich czy płytkich emocji, a zawsze drenuje głęboko nasze serca i emocje, dotykając tych najbardziej czułych miejsc w naszej duszy.

Miłość jest różna, tak jak różni są ludzie. W życiu każdego człowieka przychodzą takie momenty, kiedy musi wybrać pomiędzy dwiema możliwościami. Główna bohaterka opowieści Hope Anderson znajduje się na życiowym rozdrożu. Tru Walls nigdy nie był w USA, jednak zostaje wezwany do Sunset Beach listem od mężczyzny, który twierdzi, że jest jego biologicznym ojcem. Kiedy ścieżki tej dwójki przecinają się nieoczekiwanie, życie obojga oraz postrzeganie pewnych spraw, zmieniają się na zawsze. Odkrywają, że jest wiele rodzajów miłości, wiele sposobów jej odkrywania i wiele decyzji, które w jej imieniu trzeba podjąć. Dostajemy więc historię o niespodziewanej miłości, nadziei, bólu, marzeniach, trudnych wyborach i rozpaczy. Opowieść wskazująca dobitnie i jasno, że czasami warto zaryzykować i pójść za głosem serca.

Powieść Z każdym oddechem jest fikcją literacką, jednakże ta opowieść została oparta na faktach. Motywem przewodnim jest tu Bratnia Dusza, która należy do wszystkich i do nikogo. To istniejąca, zwykła skrzynka na listy, która pełni niezwykłą funkcję, bowiem każdy może przyjść i wrzucić do niej wszystko, co tylko chce. Każdy też może przeczytać wszystko, co zostawili w niej ci, którzy odwiedzili to miejsce przed nim. Jest zatem skarbnicą listów i historii napisanych przez ludzi, jest zbiorem opowieści szczęśliwych, smutnych, tęsknych czy desperackich. Zamyka w sobie i przyjmuje wszystko o czym ludzie chcą opowiedzieć, podzielić się z innymi lub po prostu wylać swój smutek i żal na papier. Nicholas Sparks odkrywa przed nami jedną z takich spisanych historii.

Z każdym oddechem to przejmująca powieść z mocno zarysowanym wątkiem z Afryki. Pełna miłości, nadziei, straty i lęków, żalu i rozpaczy. Jest opowieścią o miłości, która przytłacza intensywnością, siłą i konsekwencjami. Autor z kunsztownym rozmachem opowiada niezwykle prawdopodobną historię pełną namiętności, a zarazem nasyconą dramatyzmem. Wszystko jednak napisane jest sprawnie, nieskomplikowanie, lekko i prosto, co sprawia, że książkę czyta się niezwykle szybko i łatwo, wsiąkając w historię niemal od pierwszych stron. Autor porusza wiele wątków, podkreśla następstwa trudnych wyborów, miejscami zaskakuje i porywa, dostarcza wielu emocji i wzruszeń. Można się zapomnieć, zauroczyć. Zatem mamy wszystko, co najlepsze w gatunku.

Piękna, ciepła, wzruszająca. Niczego więcej nie potrzeba. Kolejna romantyczna perła literacka w najlepszym wydaniu. Moim zdaniem to lektura idealna na jesienne, chłodne wieczory. Życzę wszystkim, którzy jeszcze nie przeczytali, przyjemnej, lekkiej lektury.