Królowe samotnych nocy

17 maja 2018, dodał: Małgorzata Kopeć
Artykuł zewnętrzny

(…) Na terapiach, na mitingach AA większość stanowią mężczyźni. Kobiety są w zdecydowanej mniejszości. A przecież choroba alkoholowa nie wybiera, dla niej płeć jest bez znaczenia.
Gdzie leży przyczyna tego, że jest ich mniej? (…) Nasze społeczeństwo nie dojrzało jeszcze do świadomego zaakceptowania faktu, że kobieta też może sięgać po alkohol (..).

Związek alkoholu z człowiekiem – od kiedy trwa, jak przebiegała jego droga? Można znaleźć na ten temat wiele interesujących informacji, ale nie o tym chcę tu pisać. Od tego są naukowcy.

Alkohol to podstępny „towarzysz”, który najpierw rozbawi, potem ukoi smutki, aż w końcu omota i ubezwłasnowolni, prowadząc swoją ofiarę drogą w jednym kierunku.

Dzisiaj wiemy, że uzależnienie od alkoholu to śmiertelna choroba, której nie można całkowicie wyleczyć, ale postępując świadomie można z nią żyć i prowadzić normalne, szczęśliwe życie.

W trakcie mojej wieloletniej już pracy w ośrodku terapii uzależnień spotkałem wiele osób, które zdecydowały się na zerwanie z alkoholem, przeszły terapię i postępując dalej zgodnie z wyniesionymi z niej zasadami oraz przestrzegając zaleceń utrzymują trzeźwość.

Z całą premedytacją nie piszę, że „to się im udało”. W terapii nic się nie udaje, to praca, proces, świadoma zmiana, odkrywanie siebie na nowo, pokochanie siebie i wsłuchiwanie się… czego potrzebuję?!

To moi pacjenci odnoszą sukces, to oni bardzo ciężko pracują w trakcie terapii nad zmianą, zmianą SIEBIE i w większości wypadków kończy się to zrozumieniem i dążeniem w dobrym kierunku.

Jedno mnie wszakże zastanawia. Na terapiach, na mitingach AA większość stanowią mężczyźni. Kobiety są w zdecydowanej mniejszości. A przecież choroba alkoholowa nie wybiera, dla niej płeć jest bez znaczenia.

Gdzie leży przyczyna tego, że jest ich mniej? Chyba w zakodowanym w nas przeświadczeniu, że mężczyzna może się napić, jemu się zdarza, bo koledzy, spotkanie, mecz… ale baba? W głowie się nie mieści!

Kobieta uzależniona, kobieta alkoholiczka, słyszycie jak to brzmi? Epitety same cisną się na usta (STYGMATYZACJA!). A przecież te kobiety to nasze matki, żony, szefowe, koleżanki. Tak mało mówią o sobie, są jakby obok, nieobecne, zmęczone, opuszczone, przerażone!

To panie, które uwikłały się w uzależnienie, w chorobę niezawinioną. KOBIETY SAMOTNE w swej chorobie!

Jak wiele jest przyczyn ich samotności, jak wiele łez i wstydu. Nasze społeczeństwo nie dojrzało jeszcze do świadomego zaakceptowania faktu, że kobieta też może sięgać po alkohol.

Strażniczka domowego ogniska, matka Polka, opiekunka, gosposia, sprzątaczka. Szefowa, sprawna businesswoman, która bywa, kieruje, reprezentuje, a wieczorami  ̶  samotna.

Żona, która „rozwijającemu się” mężowi towarzyszyła lata całe, a teraz wieczory spędza samotnie. Zaganiana żona i matka, która rano Panu do łóżka podaje kawę i układa ubranie, w tym świeżo wyprasowaną koszulę.

Przykłady można by mnożyć. Nie w tym rzecz jednak. Chodzi o zrozumienie, że wszystkie one w jakiś sposób muszą odreagować swój żal, lęk, strach, samotność, smutek…

Niestety poznały alkohol, który również je oszukał dając na początku złudne ukojenie. Wieczorem w kuchni, gdy domownicy już śpią, w pustym salonie sięgają po swoją „przyjaciółeczkę Wareczkę”, wino, koniak; sięgają po alkohol, by… by zagłuszyć codzienność. Sięgają w ukryciu po swoją dawkę, bo wstyd, bo…

O ile trudniej wyjść kobiecie z tego zamkniętego kręgu? Mężczyznom łatwiej, bardziej normalnie, a kobieta znowu musi przełamać stereotypy.

Jak wyrwać je z samotności, jak przekonać, że warto coś zmienić? Jak wyzwolić z poczucia winy i wstydu? Sprawić, że wyjdą z ukrycia, by szukać pomocy?

Często popełniają one błąd bardzo popularny wśród „kandydatów” na terapię (to ci, którzy dzwonią, ale którzy się w końcu nie zdecydowali): Muszę sama, muszę walczyć, muszę sobie udowodnić, że mogę żyć bez alkoholu! MUSZĘ  ̶  czy rzeczywiście?

Czy musisz być dla siebie tak surowa? Nie tędy droga. Może łatwiej i prościej poprosić o pomoc, niż samej pokonywać trudności? W samotności, bez wsparcia innych, bez terapii nie dasz rady, a w każdym razie niepotrzebnie utrudnisz sobie drogę do radości i prawdziwej wolności.

Trzeba, a może po prostu warto zrozumieć, że uzależnienie od alkoholu to choroba. Osoby, które przeszły terapię mówią: Nie jestem zły, jestem chory. To mnie uwolniło, dało przestrzeń, zmieniło myślenie, poznałem innych ludzi, już nic nie muszę i mam do tego pełne prawo.

Wiele razy pisałem na swoim blogu i nie wycofuję się z tego: Tylko ty jesteś „ekspertem od siebie”, ja chcę Cię wesprzeć, towarzyszyć, pomóc Ci zrozumieć siebie (https://rozwoj-trzezwej-osobowosci.pl/blog).

Pracuję z bardzo konkretną osobą, z NIM/NIĄ, tym, który potrzebuje pomocy, z tym, który się po tę pomoc do mnie zwrócił, zaufał mi i wspólnie wędrujemy przez problem. Tym problemem jest uzależnienie, a celem, do którego chcemy dojść jest TRZEŹWOŚĆ, która − już nie rozpisując się − ma przynieść radość, zadowolenie i szacunek do siebie. To jest droga, a czasu nikt nie powinien sobie/nam wyznaczać.

Wiem, o czym mówię. Trudno mi mieć dystans do alkoholu, do ludzi w nim „umoczonych”, wszak ja z nich.

Terapia alkoholowa, więcej − terapia uzależnień to droga, to poznawanie siebie prawdziwego, to odkrywanie wolności i przestrzeni w zmianie, w innym, zupełnie innym − godnym, wartościowym, uczciwym życiu.

To droga i proces: zrozumienie, poznawanie, wybaczanie SOBIE, akceptacja siebie, rozkochanie się bez pychy w sobie, w bliskich od nowa, odnalezienie barw, zapachów radości i uśmiechu.

To również, a może przede wszystkim, praca, ale… to wolność, wybór, zmiana priorytetów, wiedza na temat choroby − nie świństwa, grzechu itp., ale bardzo ciężkiej, śmiertelnej choroby właśnie.

To też łagodność dla siebie i innych, bo… już nic nie muszę, bo CHCĘ, a to nabiera zupełnie innego znaczenia.

Wiem jedno. Warto żyć, warto trzeźwieć, zmieniać się i pełnymi garściami czerpać z trzeźwego życia.

Marek Wysogrocki ̶ terapeuta
Prywatny Ośrodek Terapii Uzależnień

https://rozwoj-trzezwej-osobowosci.pl