Błękitne niebo nieskażone w całej swej rozległości niczym… żadną chmurką, sylwetką przelatującego ptaka, słonecznym refleksem przecinającym powietrze. Wzgórze okryte białym śniegiem, po którym ciągnie się pas śladów zostawionych przez kobietę, która odchodzi w przestrzeń… w pustkę. Tak wygląda okładka najnowszej książki Arka Borowika „Wnętrza wypalone lodem”, której podtytuł brzmi niezwykle intrygująco – „Mocna rzecz o namiętnościach”. Pierwszym, co daje się zauważyć po przeczytaniu książki jest to, jak bardzo oba tytuły oddają jej charakter.
Ten, kto napisał powieść, umiejętnie wpływa na temperaturę uczuć, bo z meteorologiczną precyzją zaplanował każde szokujące ochłodzenie, każdy rozkwit wypieków na policzkach i wzrost ciśnienia w trakcie czytania. Od pierwszego zdania książka bawi, a nie tego można się spodziewać po przeczytaniu opisu na tylnej okładce. A jednak, czytając pierwsze kilka kartek trudno jest powstrzymać się od śmiechu. Autor musi być przekornym człowiekiem, skoro wprowadza czytelników w rozbawienie już na wstępie, ponieważ kilka kartek później można zapomnieć o całej wesołości. Czytelnika czeka brutalne zejście do poziomu surowości i bezwzględności życia.
Historie są dwie. Obie to jakby współczesne wersje andersenowskich baśni, a związek ten jest zamierzony i bardzo wyraźny dla kogoś, kto zna twórczość duńskiego pisarza. Opowiedziane są słowami, sytuacjami, wydarzeniami, które budują w czytelniku własny ciąg skojarzeń oparty na osobistych doświadczeniach, lękach i marzeniach, tak bardzo dotykają miejsc, które są w każdym z nas. Obie dotyczą kobiet i zadziwiające jest to, że właśnie mężczyźnie udało się stworzyć postacie tak dobrze odzwierciedlające mapę kobiecych uczuć.
Bohaterkami pierwszej historii są kobiety-matki. Te, które oddałyby wszystko, aby nimi być i te, które nie chciały lub nie potrafiły odnaleźć w sobie matczynych uczuć. Rodzą się pytania o to, czy bez macierzyństwa kobieta może poczuć się prawdziwie spełniona, co dzieje się z kobietami, które oddały dziecko do adopcji, co dzieje się z dziećmi, które straciły rodziców i kto ma większe prawo do nazywania siebie matką – ta, która urodziła, czy ta, która wychowała? Główny wątek oparty jest na baśni o Królowej Śniegu i nie brakuje w tej historii ani momentów mrożących krew w żyłach, ani wytapiających z oczu łzy.
Druga opowieść nawiązuje do „Dziewczynki z zapałkami” i podobnie jak ona pełna jest ciepłych wspomnień krzepnących w temperaturze surowych realiów. To nie tylko historia relacji międzyludzkich, od tych najgorętszych ( i szybko stygnących), aż po nieludzką obojętność i wyrachowanie, ale poniekąd też złych wyborów, które sprowadzają na nas samych smutny los. Dużo w niej refleksji nad wybaczeniem, wymagającym zarówno zrozumienia okazanego innym, jak i sobie samemu.
Książka targa emocjami. Namiętności i żądze przeplatają się w niej z bezdusznością, chłodną kalkulacją, zdradą, kłamstwem i pragnieniem miłości. Niemal wrze w dłoniach.
Iwona
Książkę poleca Wydawnictwo Dobra Literatura – można kupić ją TUTAJ
Dziękujemy Wydawnictwu za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego –
Redakcja