„Pechowa dziewczyna” – recenzja

28 listopada 2016, dodał: Iwona Marczewska
Artykuł zewnętrzny

Nie zdążyła na lotnisko, aby zatrzymać ukochanego mężczyznę. Nie zdołała opanować emocji, zanim roztrzaskała kryształowy wazon przełożonej.  Nie przypuszczała, że wyśle szefa do szpitala podając mu ciasto z migdałami, na które jest uczulony, a idąc na randkę nie spodziewała się, że rzuci ją chłopak. Poznajmy prawdziwie pechową dziewczynę, której historia, mimo licznych wpadek i przeciwności losu, jest jedną z najzabawniejszych w polskiej literaturze kobiecej ostatnich lat.

Dwudziestoośmioletnia Julka pracuje w agencji reklamowej. Lubi swoją pracę i ludzi, z którymi ją wykonuje. Mimo satysfakcji zawodowej, zatrudnienie w korporacji potrafi być też źródłem stresu: plotki, nacisk na wyniki, nadgodziny, wzajemne patrzenie sobie na ręce. Z tego powodu wizerunek staje się niekiedy maską, która ma stwarzać pozory sukcesu i nie dawać powodu do złośliwych komentarzy. Porzucona przez partnera miesiąc przed najważniejszą imprezą firmową, postanawia za wszelką cenę znaleźć do tego czasu faceta, który wzbudzi zazdrość ekspartnera. I tu zaczyna się cały komediodramat.

Napisana lekkim tonem, choć o poważnych sprawach, z całym gronem bohaterów, którzy wzbudzają prawdziwą sympatię, doprawiona więcej niż szczyptą humoru i trochę podtopiona w babskich łzach rewelacyjna powieść na smutne wieczory i szare dni, kiedy nie chce nam się nic i myślimy, że mamy najgorzej.

„Pechowa dziewczyna” Aleksandry Mantorskiej pechowa_dziewczynama w sobie wszystko to, czego szukamy we współczesnej literaturze kobiecej: możliwość utożsamiania się z bohaterką, stawianie czoła wyzwaniom, emocje, wzruszenia, problemy, które trzeba rozwiązać, nieporozumienia, które trzeba wyjaśnić, przyjaciół, na których można liczyć i wielką miłość na samym końcu. W dodatku momentami rozbawia tak, że nie sposób nie roześmiać się na głos. Ta powieść ma zdecydowanie dobroczynny wpływ na nastrój. Pomaga też przemyśleć kilka istotnych, życiowych spraw, nabrać dystansu, co czasami jest bardzo potrzebne i zakasać rękawy, aby wziąć się za siebie i dostrzec, że to nie pech odpowiada za nasze porażki.

Czasami, tak jak główna bohaterka, tracimy z oczu to, co najważniejsze. Skupiamy się na problemach do tego stopnia, że popadamy w lekką obsesję na swoim własnym punkcie: jestem do niczego, już nigdy nie znajdę miłości, nigdy nie będę szczęśliwa, mam pecha itd. Gdy Julia zaczęła użalać się nad sobą i desperacko poszukiwać faceta, sprawy bliskich jej osób odeszły na drugi plan. Nie zauważyła, jak bardzo staje się samolubna, dopóki nie zaczęła tracić przyjaciół. Minie dużo czasu, zanim obiektywie spojrzy na swoją sytuację, a my, jako czytelniczki, wiele możemy sobie uświadomić na jej przykładzie. Z pewnością wraz z nią zaczniemy się zastanawiać, co tak naprawdę jest dla nas ważne i analizować, czy poświęcamy sprawom najbliższych osób wystarczająco dużo czasu.
Taką książkę warto podarować sobie i swojej przyjaciółce, bo przede wszystkim mówi o sile kobiecej przyjaźni. „Pechowa dziewczyna” to zwariowana, ciepła, dająca do myślenia i prawdziwie babska powieść.

Iwona