Kwalifikując książkę jako dobrą lub złą biorę pod uwagę nie tyle styl i warsztat, co uczucia, które we mnie wywołała. Powieść autorstwa Isaca Asimova pozostawiła mnie z mieszaniną elektryzującego strachu, niepewności, ale też nieodpartej fascynacji.
„Równi bogom” prowokuje już samym tytułem, stawiając tezę o tyle bezczelną, co przesadzoną. Jak się bowiem okazuje w toku fabuły człowiek to istota cierpiąca na przerost ambicji, mająca problemy z opanowaniem własnych żądzy i przyznaniem się do błędu.
Książka opowiada o pracującym w rządowej firmie fizyku, który chcąc otrzymać pierwiastek ołowiu, nieoczekiwanie odkrywa międzywymiarowy proces wymiany materii. Światem wstrząsa wieść o możliwości darmowego pobierania energii od innej cywilizacji, a naukowiec przebojem wdziera się do czołówki odkrywców i staje jednym z najbardziej wpływowych ludzi na Ziemi. We wszechogarniającej euforii zbagatelizowany zostaje fakt, że nowy proces zaburza panujące dotąd prawa fizyki i może doprowadzić do tragedii…
Asimov tworzy szeroko zarysowaną fabułę i operuje językiem naukowym, a mimo to bardzo przystępnym w odbiorze. Na podziw zasługuje jego kreacja alternatywnej cywilizacji, a także konsekwentnie wytyczana i niepozbawiona logiki ścieżka spekulacyjna. Powieść składa się z trzech części, z których każda zachowuje pewną odrębność i może uchodzić za samodzielne opowiadanie. Części pierwsza i ostatnia utrzymane są w konwencji thrillera science fiction z umiejętnie dozowanym napięciem i sugestywnymi wizjami ziemskiej zagłady. W części środkowej tempo nieco spowalnia, a autor koncentruje się na plastycznym przedstawieniu paraistot, żyjących w równoległej rzeczywistości. Zdumiewa jego dbałość o szczegóły, ciekawe rozwiązania techniczne i jednoczesne akcentowanie różnic i podobieństw między Miękkimi i Twardymi a Ziemianami. Wykorzystany tu zostaje freudowski podział na id, ego i superego, którego odzwierciedleniem są żyjący w triadach Emocjonał, Racjonał i Rodziciel. Każdy z nich reprezentuje inną gamę cech i emocji, które w syntezie składają się na obraz przeciętnego człowieka. Niektórzy zarzucają Asimovowi nadmierny konserwatyzm w przypisywaniu cech – Emocjonały są bowiem odrobinę zbyt egzaltowane, Racjonały moralizatorskie, a Rodziciele nastawieni na kopulację. Ja jednak uznaję to za zabieg celowy, konieczny do usystematyzowania tego pozornie nieznanego świata. To także świetnie wyproporcjonowane innowacyjność i konwencjonalizm – Asimov opowiada bowiem przy użyciu nietypowych środków o stosunkach rodzinnych i społecznych, które są niejako odbiciem tych panujących na Ziemi. To, co nieco obniża wartość poznawczą powieści, to brak kontekstu biologicznego i uzasadnienia, dlaczego paraistoty żyją w taki a nie inny sposób i co odpowiada za ich budowę anatomiczną.
Całość robi jednak oszałamiające wrażenie i prowadzi do dość przygnębiających, ale jakże prawdziwych wniosków, że niczego na świecie nie da się uzyskać za darmo, a na pozór proste rozwiązania kryją w sobie wstrząsające drugie dno. Jakie? To już odkryjecie sami, decydując się na międzywymiarową podróż pod przewodnictwem Asimova.