„Rekiny wojny” – recenzja | Wszystko dla zdrowia i urody, porady kulinarne Uroda i Zdrowie - serwis nie tylko dla kobiet!

„Rekiny wojny” – recenzja

10 września 2016, dodał: Iwona Marczewska
Artykuł zewnętrzny

Czy najlepsza armia świata może zostać oszukana przez dwudziestojednoletniego ćpuna z Miami Beach i jego kolegów? Brzmi to nieco jak scenariusz filmu i owszem, film powstał, ale na podstawie książki, a ta z kolei opiera się na faktach. Przekręt, który pozwolił zarobić na Pentagonie grube miliony, to jedna z największych afer ostatnich lat w Stanach Zjednoczonych, a Guy Lawson odkrywa jego tajemnice w „Rekinach wojny”.

Efraim Diveroli był zwykłym amerykańskim nastolatkiem, który marzył o wielkich pieniądzach. Nim uzyskał pełnoletność mógł się tytułować milionerem. Jego szybka i krótka kariera opierała się na handlu bronią, której głównym odbiorcą była armia Stanów Zjednoczonych.

Jak doszło do tego, że dzieciakowi prowadzącemu kilkuosobową firmę przekazano do realizacji zlecenie na dostawę broni i amunicji o wartości niemal 300 000 000 dolarów? Jakim cudem ktoś z ledwie kilkuletnim doświadczeniem wygrał przetarg rządowy na głównego dostawcę uzbrojenia do Afganistanu? Czy tak właśnie spełnia się amerykański sen, w którym jednego dnia snujesz się ulicami miasta popalając trawkę i marząc o innym życiu, a drugiego przeliczasz zarobione miliony?

„Rekiny wojny” to reportaż, który nie tylko relacjonuje od początku do końca historię trzech kumpli, którzy rozkręcili dochodowy interes popalając fajkę wodną, ale też rzetelnie i bez skrupułów obnaża niedociągnięcia w systemie amerykańskiej administracji rządowej, Lawson_Rekinywojnysposób działania śledczych, prokuratorów i sędziów, luki prawne pozwalające Departamentowi Obrony na obchodzenie przepisów stosowanych w związku z handlem bronią, amunicją i sprzętem o znaczeniu strategicznym dla bezpieczeństwa państwa, ciemny światek handlarzy bronią i skalę korupcji w szeregach dyplomatów i wojskowych. Ujawnia, w jaki sposób i z jakich źródeł była dostarcza broń dla irackiej oraz afgańskiej armii podczas interwencji zbrojnych przeprowadzanych przez USA. Demaskuje niewygodne fakty zatajone przed opinią publiczną, które przyczyniły się do porażki poniesionej na Bliskim Wschodzie i są hańbiąca plamą na prezydenturze George’a W. Busha.
To nie wszystko, bo Diveroli, Packouz i Podrizki prowadzili swoją działalność w przekonaniu, że wykorzystują  system zamówień publicznych w sposób, na który pozwala jego konstrukcja. Oszukiwali na dostawach i czuli się dzięki temu mistrzami sprytu. Tymczasem koniec przygody z handlem bronią uprzytomnił im, że to oni byli wykorzystywani przez system m.in. do tego, aby pośredniczyć w wymianie handlowej z przemytnikami. Rzuca to kolejny cień na militarne mocarstwo, jakim są Stany Zjednoczone.

Książka Lawsona szokuje. Autor odważnie podnosi kwestie moralne. Pokazuje wojnę z perspektywy zarobionych na niej pieniędzy, jako bezwzględny biznes, w którym decyzje zapadają z dala od pola walki, gdzie liczą się tylko wyceny sprzętu, kontrakty i marże, a nie ludzkie życie. Wtajemnicza czytelników w logistykę, politykę i zasady międzynarodowego handlu bronią. Także tego nie do końca legalnego.
Na każdej śmierci ktoś zarobił. Producent naboju odbierającego komuś życie, dystrybutor biorący 22 centy od sztuki amunicji do AK-47, pośrednik inkasujący drugie tyle. Ile zarobili politycy, którzy wzięli łapówki, aby umożliwić transport przemytnikom? Ile amunicji trzeba sprzedać i ilu ludzi zabić, żeby firmie startującej w przetargu na FedBizOpps opłaciło się wysłać zgłoszenie, zaryzykować i przerzucić do strefy działań wojennych amunicję objętą embargiem?

Lawson ukazuje inną stronę wojny. Taką bez bohaterstwa, bez śladów przelanej krwi, bez okaleczonych dzieci  i zrujnowanych domostw. Pisząc książkę dysponował ogromną ilością materiałów, konsultował jej treść ze specjalistami, przeprowadzał wywiady z oskarżonymi i na ich podstawie odtworzył  punkt po punkcie przebieg wydarzeń z 2007 roku. Wydarzeń, które dziś rzucają światło na potężną, chciwą i skorumpowaną machinę, mnożącą pieniądze na kontach elit, na niewyobrażalną nieudolność decydentów szafujących miliardami dolarów i co najgorsze, ludzkim życiem. W kontekście tego wszystkiego bohater wydarzeń i „pomysłodawca” wielomilionowego przekrętu, Efraim Diveroli, przestaje być czarnym charakterem.

Iwona

 

Dziękujemy Wydawnictwu za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego –
Redakcja

 






Możesz śledzić wszystkie odpowiedzi do tego wpisu poprzez kanał .

Dodaj komentarz