Produkty wpływające na nastrój: jak jedzenie może poprawić samopoczucie?

dodał: Dagmara Borucka
Czy zdarzyło Ci się sięgnąć po kawałek czekolady „na poprawę humoru”? Albo wypić filiżankę ziołowej herbaty w chwilach napięcia, licząc na odrobinę spokoju? To nie przypadek – jedzenie naprawdę może wpływać na nastrój. Coraz więcej mówi się o produktach, które działają nie tylko na ciało, ale i na psychikę. Adaptogeny, przyprawy, fermentowane warzywa – świat kulinariów spotyka się z psychologią i neurologią. Ale jak to właściwie działa? I które produkty warto mieć pod ręką, gdy życie serwuje emocjonalne turbulencje?
Nie bez powodu mówi się, że jelita to „drugi mózg”. To właśnie tam powstaje nawet 90% serotoniny – neuroprzekaźnika nazywanego hormonem szczęścia. Kiedy nasza dieta opiera się na wysoko przetworzonych produktach, cukrze i tłuszczach trans, mikroflora jelitowa traci równowagę. A gdy w jelitach źle się dzieje – nastrój leci na łeb, na szyję. Brzmi znajomo?
Znasz to uczucie ciężkości, senności i rozdrażnienia po fast foodzie? Albo z kolei to dziwne uczucie lekkości i przypływu energii po sałatce z awokado, kiszonkami i pestkami dyni? To nie magia – to chemia mózgu reagująca na to, co zjadasz.
Cudowne składniki: adaptogeny, przyprawy, dobre bakterie
Weźmy na przykład ashwagandhę – adaptogen, który od tysięcy lat stosowany jest w medycynie ajurwedyjskiej. Pomaga obniżyć poziom kortyzolu, czyli hormonu stresu. Ludzie, którzy regularnie ją stosują, opisują uczucie „wewnętrznego luzu”, większej odporności na stres i poprawy jakości snu.
Innym przykładem jest kurkuma – przyprawa znana z silnych właściwości przeciwzapalnych. Badania sugerują, że zawarta w niej kurkumina może wspomagać leczenie łagodnych stanów depresyjnych. Znasz „złote mleko” – napój z mleka roślinnego, kurkumy i cynamonu? To nie tylko modny trend z Instagrama, ale realne wsparcie dla mózgu.
Nie zapominajmy też o fermentowanych produktach: kimchi, kefirze, kiszonych ogórkach. Dzięki zawartości naturalnych probiotyków wspierają florę bakteryjną jelit, a co za tym idzie – nasze samopoczucie. Wystarczy kilka dni włączenia ich do diety, by zauważyć poprawę nastroju i trawienia.
Czego unikać? Najczęstsze pułapki
Wydaje się to proste: jedz zdrowo, a będziesz szczęśliwy. Ale rzeczywistość bywa bardziej skomplikowana. Wiele osób wpada w pułapkę „emocjonalnego jedzenia” – sięgają po słodycze, chipsy, kolejne kubki kawy w nadziei, że pomogą znieść stres czy zmęczenie. Efekt? Krótkotrwała ulga, a potem… jeszcze większe rozdrażnienie i wyrzuty sumienia.
Inna pułapka to modne „superfoods”. Chia, maca, spirulina – brzmią egzotycznie i obiecująco, ale nie działają jak magiczna różdżka. Jeśli Twoja podstawowa dieta jest uboga w witaminy i błonnik, żadne proszki z drugiego końca świata nie naprawią wszystkiego. Podstawa to regularność, różnorodność i unikanie przetworzonej żywności.
Jak jeść, by poczuć się lepiej?
Zacznij od śniadania – najlepiej białkowo-tłuszczowego. Jajka, awokado, hummus – to sycące składniki, które stabilizują poziom cukru we krwi i dają energię na długie godziny.
Sięgaj po kolory – im bardziej kolorowy talerz, tym większa szansa, że dostarczasz sobie witamin z grupy B, magnezu, cynku i innych składników wpływających na układ nerwowy.
Włącz adaptogeny stopniowo – jeśli chcesz spróbować ashwagandhy czy żeń-szenia, zacznij od małych dawek i obserwuj reakcje organizmu. Nie każdy adaptogen działa identycznie na każdego.
Fermentuj! – nie musisz od razu robić własnego kimchi (choć to świetna zabawa), ale dodanie porcji kiszonych ogórków czy kapusty do obiadu to krok w dobrą stronę.
Zrezygnuj z cukrowego rollercoastera – po słodyczach poziom cukru rośnie błyskawicznie… a potem równie szybko spada, zostawiając Cię zmęczonym i rozdrażnionym. Zamiast batonika sięgnij po orzechy, suszone owoce czy gorzką czekoladę.
Warto spojrzeć na jedzenie jak na rozmowę z samym sobą. Czym siebie karmisz? Czy dajesz sobie wsparcie i energię, czy tylko chwilową ulgę? To nie znaczy, że trzeba od razu zamieniać kuchnię w aptekę. Ale świadomość tego, co ląduje na talerzu, potrafi odmienić nie tylko ciało, ale i umysł. Bo w końcu – czy nie warto dbać o siebie od środka? Jedzenie może być najlepszym psychologiem… o ile nauczysz się z niego mądrze korzystać.